Notka
Titanic właśnie zderzył się z górą lodową. Wiadomo, że wkrótce zatonie. Wiadomo też, że dla wielu pasażerów nie starczy miejsc w szalupach ratunkowych...
W barze przy ostatniej szklaneczce gromadzi się kilka osób. Zrezygnowali z walki o miejsca w szalupach i popijając drinki mieszane przez barmana Jamesa Corna, prowadzą ostatnie rozmowy o życiu, Bogu i sprawach ostatecznych, Wydarzenia z 1912 roku ożywają we wspomnieniach barmana, któremu w ostatniej chwili udało się uratować.
Philippe de Baleine, dziennikarz, eseista, pisarz; był redoktorem naczelnym wielu pism, m.in. "Marie-Claire" i "Paris-Match".
Wstęp
(...)
Książka powstała na podstawie opowieści Jamesa Corna, barmana z Titanica, któremu w ostatniej chwili udało się uratować, bo uczepił się kontrabasu. Te wspomnienia, z których jego siostra poczyniła wiele notatek, dotąd nie zostały wydane.
Tematy tej książki zostały poruszone, w obecności Jamesa Corna, przez kilku pasażerów, którzy, nie chcąc z różnych powodów walczyć o miejsce w szalupach ratunkowych, udali się do baru na ostatni kieliszek.
Te postacie istniały naprawdę, ale ich imiona, na prośbę spadkobierców, zostały zmienione.(...)
Fragment tekstu
(...)
Baron Warburg potrząsa głową.
- Nigdy nie odnosiłem się ani z zazdrością, ani z podziwem do tych światowców, którzy nic nie produkują i zadowalają się uświetnianiem uroczystości. Nie czuję się winny temu, że ciągnąłem jakieś zyski z pracy ludzi. Nie życzę panu źle, drogi hrabio, ale obawiam się, że na Sądzie Ostatecznym usłyszy pan raczej żałosny wyrok.
- Dlaczego Bóg miałby mi życzyć gorzej niż pan? Nigdy nie czułem się winny z powodu moich przyjemności. Dzięki mojej bardzo pobożnej matce Angielce otrzymałem solidne wychowanie religijne, oparte na lekturze pobożnych książek. Nauczyłem się z nich szacunku, a nawet przyjaźni dla Jezusa, który sam lubił przyjęcia albo kolacyjki z kolegami, który umiał wypić kieliszeczek i rozmnożyć ryby. Nie sądziłem, by nie podobało Mu się, że moja obecność stanowi ozdobę najlepszych restauracji. Tak jak nie wyobrażałem sobie, by odwiedzanie łatwych kobiet i uleganie ich pieszczotom mogło przeczyć Jego przykładowi. Czy Jezus cofnął stopę, gdy Maria Magdalena zlała ją perfumami? Przy stole zasiadał z celnikami i grzesznicami. Dlaczego miałby mnie potępić? Niech mi ktoś znajdzie w całej Ewangelii choć jedno zdanie potępiające te skromne przyjemności, do jakich ogranicza nas nasza ludzka kondycja. Chrystus nigdy nie rzucił klątwy na pijących, ani nawet na pijaków i nie odżegnywał się od przekroczenia progu luksusowych oberży. Odnosił się z pobłażliwością do tych grzechów, które lekkomyślnie nazywamy cielesnymi, nawet gdy mogły się one stać przyczyną domowych nieporządków. Uratował od ukamienowania kobietę cudzołożną i pozwolił jej odejść po tym, jak zamyślony napisał patykiem na piasku owo słynne zdanie Donna
e mobile.
- A więc wszystko dobrze się składa - wybucha śmiechem miss Thomson. - Bóg zgotuje gorące przyjęcie baronowi podejmującemu jak i On prace o niepewnej przyszłości, podczas gdy Jezus poda panu z uśmiechem kielich wina z Kany, tak dobrego, że mówi się o nim jeszcze po dwóch tysiącach lat.
Baronowa Warburg wydaje przeciągły i bolesny jęk.
(...)
Strona redakcyjna
Tytuł oryginału:
Derniere conversation sur le Titanic
Presses de la Renaissance, Paris 1998
Copyright for the Polish Edition Wydawnictwo Księży Marianów, Warszawa 2003
Redaktor:
Agnieszka Kosowska
Redaktor techniczny:
Eliza Wiśniewska
Projekt okładki:
Cezary Urbański
ISBN 83-7119-408-0