Wstęp
(...)
Krótka Historia powstania tego Dzienniczka
Pisanie tego Dziennika stało się dla mnie prawdziwą przygodą duchową. To tak jakbym rozpoczął podróż, nie wiedząc wcale jak długo będzie trwała, dokąd mnie zaprowadzi i gdzie się właściwie zakończy. Gdy moi przyjaciele w redakcji Harper w San Francisco, zaproponowali mi, że ułożą dziennik, książkę z moich uprzednio już opublikowanych tekstów na 365 dni roku, odpowiedziałem, nie zdając sobie sprawy, czego się właściwie podejmuję: "Nie chcę, abyście dawali moje dawniejsze teksty; po prostu napiszę nowe rozważania!" Wtedy uśmiechnęli się i odparli: "No dobrze, ale może twój zamiar jest zbyt ambitny. Napisz kilka nowych refleksji, a my je uzupełnimy tekstami, które już wcześniej opublikowałeś". Ja jednak, trwając w swoim postanowieniu, oświadczyłem: "Nie, niech wszystko będzie zupełnie nowe!"
We wrześniu 1995 roku napisałem pierwsze rozważanie. Zaopatrzyłem się w poręczny, zgrabny i zupełnie czysty notatnik z kolorową reprodukcją obrazu z Metropolitan Museum w Nowym Yorku na okładce. Notatnik miał 80 białych, czystych kartek z papieru bezchlorowego czyli 160 stron. Narzuciłem sobie twardą dyscyplinę, aby na każdej prawej stronie umieścić jedno pełne, gotowe rozważanie, tak by każda refleksja mogła być czytana niezależnie od innych, mając swój własny początek, myśl centralną oraz swoje własne zakończenie na tej samej stronie. Wolne stronice po stronie lewej pozostawiłem dla ewentualnych późniejszych zmian czy korekt.
Z początku cała sprawa pisania wydawała się raczej zabawna, a nawet łatwa!
Fragment tekstu
(...)
18 marca
"SPOTYKAĆ SIĘ w UBÓSTWIE"
Ubóstwo przybiera najrozmaitsze formy. Od ubóstwa ekonomicznego, fizycznego, emocjonalnego, aż po ubóstwo umysłowe i duchowe. Jak długo otaczamy się ludźmi bogatymi, zdrowymi, o ustabilizowanej pozycji, inteligentnymi, a przy tym zdrowymi, nie może być mowy o udanej wspólnocie. Pełna i udana ludzka wspólnota nie jest miejscem demonstrowania naszych talentów i zdolności, którymi zamierzamy olśnić oglądający nas świat. Wspólnota jest miejscem w którym mamy odwagę przyznać się do własnego ubóstwa i jest ono akceptowane, nie jako coś z czym musimy sobie poradzić, ucząc się jak najlepszego pokonywania nakładanych przez nie barier, ale jako prawdziwe źródło nowego życia.
Uczestnicząc w życiu wspólnotowym, w jakiejkolwiek jego formie - rodzina, parafia, zespół charytatywny lub inna wspólnota powołana w określonym celu - musimy zdobyć się na odwagę spotkania z własnym ubóstwem, wierząc, że przez nie możemy ujawnić nasze duchowe bogactwo.(...)