Anna Wrzos

Wizyty Aniołów

Kategoria  duchowość

Wydawnictwo Księgarnia św. Jacka
Cena 19.40 zł
ISBN 83-7030-371-4
240 stron
format 130x200 mm
oprawa twarda
Katowice 2003 r.
waga 0.325 kg
nr kat. Rhema 07210
                                   



Towar lub tytuł już niedostępny


Notka

Wśród szybko przemijającej, nie zawsze nam przychylnej codzienności często czujemy potrzebę odwołania się do opinii kogoś przyjaznego i bezinteresownie oddanego lub choćby potrafiącego oceniać nasze życie z innej niż my perspektywy. Kogoś, kto mieszka po trosze w nas samych, ale należy też do innego świata, a zatem ma bardziej obiektywny osąd i wiedzę duchową większą niż nasza. I wtedy przychodzi do nas Anioł.
"Wizyty Aniołów" to pogodne, często zabawne opowieści o większych, mniejszych i najmniejszych problemach składających się na nasze codzienne życie. Dialogi toczą się wokół poszukiwania kierunku, gdzie mogą się znajdować takie wartości, jak prawda, dobro lub choćby tylko normalność. Ustalić kierunek - no cóż, dobre i to, gdy zdarza się, że do samych wartości dotrzeć nie możemy lub nie potrafimy.


Fragment tekstu

(...)
Wizyta Anioła Spraw Nienazwanych
Dziś przy siekaniu koperku (mój wnuczek uwielbia jajka "maszerowane" z dużą ilością tego aromatycznego dodatku) przypomniał mi się Anioł, którego nie widziałam już wiele lat. A przypomniał mi się za sprawą koperku, ponieważ z nim właśnie, jak też i z resztą zakupów uczynionych na bazarku (co też mi przyszło do głowy - nigdy się tam nie zaopatruję) leciałam wczoraj o zmierzchu przez park, czyli na skróty. I tam... No właśnie. Tam zobaczyłam na ławce, trzymającego czule za rękę osobę płci niewątpliwie przeciwnej, mojego szwagra, tj. męża mojej najmłodszej siostry, poniekąd smarkuli, bo jest w wieku moich córek. To był bez wątpienia Robert. Przez moment moje spojrzenie zbiegło się ze spojrzeniem jego oczu, które natychmiast uciekły. Ja także spanikowałam. Opuściłam wzrok, niby to w celu sprawdzenia zawartości koszyka.
- Jeszcze nie jestem pewna, ale chyba przejdę nad tym do porządku dziennego - powiedziałam po wstępnych grzecznościach do Anioła, który zgodnie z moimi przewidywaniami wparował do kuchni i próbował właśnie farszu.
- Dodaj trochę soli, może też vegety, jakieś to mdłe.
Pokornie spełniłam jego życzenie, po czym napełniłam trzy skorupkowe połówki farszem, obcisnęłam je w bułeczce i pięknie przyrumienione na maśle podałam gościowi. Anioł spałaszował poczęstunek w tempie i stylu przypominającym mojego wnuka, po czym grzecznie podziękował. Czekałam na słowa pożegnania, ale Anioł wyraźnie chciał jeszcze pogadać. Tak, wiem, chce się dowiedzieć, jak to było naprawdę z plażą i Tereską. Zawsze chciał to wiedzieć, a dziś tyle już lat minęło od tamtego czasu, że mogę spróbować ubrać tę historię w słowa. Po raz pierwszy. Nim zaczęłam opowiadanie, skupiłam wszystkie swoje myśli na tym, jakże odległym, czasie.
Tereską była bratanicą pani Genowefy, która przez wiele lat opiekowała się moimi dziećmi, kiedy ja i mój mąż byliśmy w pracy. O pani Genowefie myślę zawsze z rozrzewnieniem. Bardzo dużo jej zawdzięczam. To dzięki temu, że była taka obowiązkowa i lubiła moje córki, ja mogłam spokojnie pracować. (...)









Powrót  •  Nasza oferta  •   Nowości  •   Najpopularniejsze  •   Szukaj

O nas   •   Kontakt   •   Regulamin zakupów   •   Karta stałego Klienta   •   Do pobrania