Notka
Seria "Wielcy ludzie Kościoła" wpisuje się w model poznawczy o dużej skuteczności oddziaływania. Nie ma w niej ram czasowych, skoro objęta i Tertuliana i Karla Rahnera. Ogranicza jq instytucja Kościoła, wszakże wszechobecna jest w dawnych społeczeństwach europejskich i mająca odniesienie do wszystkich! niemal dziedzin życia, a "ludzie Kościoła" należeli i należq do konkretnych społeczności i kultur. Na pytanie, czy seria ma objąć teologów i świętych, dziś kształtujących myśl i postawy ortodoksyjne, czy też wejść w sferę organizacji, reform i przełamywania usankcjonowanych tradycją barier, twórcy serii | opowiedzieli się za tą drugą formułą. (...) Ta otwartość na bardzo szeroko pojęjęty Kościół jest wartością serii, rokującą jej dużą poczytność i poznawczą i efektywność.
Prot. Jerzy Wyrozumski
Seria skłaniająca do przemyśleń, ukazująca problemy ważne i potrzebne dla zrozumienia działań ludzi. Przedstawia zbiór sylwetek, których losy stanowią ciąg wielkich sukcesów i bolesnych porażek, w skrócie ukazujący nie tylko obraz Kościoła na przestrzeni wieków lecz także całej naszej cywilizacji.
Prof. Henryk Samsonowicz
Z Tours przeszedł do legendy jako ten, który podzielił się własnym płaszczem żołnierskim z ubogim. Później został biskupem, zakładał klasztory i pierwsze na Zachodzie szkoły przyklasztorne. Te dzieła świadczą o wielkości człowieka, jednak wcale jej nie wyczerpują.
Fragment tekstu
(...)
Wydarzeniem, które otwiera kolejny okres w życiu Marcina był jego wybór na biskupa Turones (dzisiejsze Tours); wówczas niewielkiego miasta w rzymskiej prowincji Lugdunensis III. Dziesięć lat spędzonych w klasztorze w Liguge, na modlitwie i pokucie, przyniosło wielką sławę Marcinowi. Toteż gdy w Tours umarł biskup Liboriusz, tureńczycy umyślili sobie mieć jako jego następcę nie kogo innego tylko świątobliwego mnicha. Byli bowiem przekonani, że szczęśliwy będzie ich Kościół, jeśli otrzyma takiego biskupa. Wobec kategorycznej odmowy ze strony Marcina mieszkańcy chcąc przezwyciężyć jego opór posłużyli się pod-
stępem. Niejaki Rustycjusz przybył do Marcina z błaganiem, by uzdrowił jego chorą żonę. Święty zawsze wrażliwy na ludzką niedolę dał się namówić. Kiedy jednak zbliżał się do Tours, otoczył go tłum i zaprowadził do katedry.
Biskupa wybierał wtedy lud, a ostatecznego zatwierdzenia dokonywał kler. W taki sposób został wybrany św. Ambroży w Mediolanie, św. Hilary w Poitiers i wielu innych. Zebrany lud wraz z miejscowym klerem obwołał swojego kandydata biskupem Tours. Nie obyło się jednak bez sprzeciwu kilku dostojników. Do najbardziej nieprzejednanych należał Defensor z Angers. Biskupi ci, pochodzący z arystokracji galijskiej, byli przerażeni widokiem ascety "o szkaradnym obliczu, w brudnym ubraniu i z rozczochranymi włosami" -jak opisuje Marcina Sulpicjusz Sewer w biografii. Ten mnich z Liguge musiał ich razić brakiem wykształcenia i całym stylem życia. To prawdopodobnie z ich kręgów rozpoczął się atak na biskupa z Tours, trwający podczas całego jego pontyfikatu i nie mający osłabnąć nawet po jego śmierci. Pomimo pewnego oporu Marcin został jednak konsekrowany na biskupa 4 lipca 371 roku i przeszedł odtąd do historii jako Marcin z Tours. (...)