Łucja Herzowa

Sztafeta miłości

Kategoria  rodzina, rodzice

Instytut Wydawniczy PAX
Cena 14.00 zł
ISBN 83-211-1677-9
143 strony
format 130x200 mm
oprawa miękka
Warszawa 2003 r.
waga 0.151 kg
nr kat. Rhema 06361
                                   



Towar lub tytuł już niedostępny


Notka

Nieuleczalna choroba niesie ze sobą trudne wyzwania zarówno dla cierpiącego, usuwającego się stopniowo na margines życia dla jego bliskich, by zdołali okazać akcep-tację i miłość.Jak tego dokonać, gdy czu jemy się bezradni...
Autorka ukazuje nowy wymiar miłości małżeńskiej, sprawdzonej w najtrudniejszych momentach, sprawiającej, ze choroba jed- nego z partnerów staje się wezwaniem do wzajemnej wymiany darów. Książka pozwala czytelnikowi wejrzeć we wspólnotę ludzi dobrej woli, skupionych w sztafecie miłości wokół wózka chorego.


Spis treści

SPIS TREŚCI

Wstęp
Część pierwsza DOJRZEWANIE

Z biografii nauczyciela
Łokcie Sokratesa
Pasje życia
Dojrzewanie
Gdy grom uderzył
Fiat

Część druga
PARADOKSY ŚWIATA CHORYCH

Proza życia
Świat z pozycji leżącej
Paradoksy świata chorych
Cztery ściany
Modlitwa chorego
Druga strona krzyża

Część trzecia
SZTAFETA MIŁOSIERDZIA

Siostra Helena
Siostra Zofia
Na progu powołania
Sztafeta miłosierdzia
Kapłani
Odwiedziny chorych
Przy stole eucharystycznym
Łańcuszek Opatrzności
W oczach dziecka
Prawda o małżeństwie
Uczniowie

Część czwarta
ŚWIĘTYCH OBCOWANIE

Świętych obcowanie
Trudna radość


Wstęp

(...)O Boże, który tak kochasz ciała, które cierpią, że wybraleś dla siebie ciało najbardziej znękane cierpieniami, jakie było w świecie... Ukochaj moje cierpienia, Panie, i niechaj moje męki zachęcą Cię do nawiedzenia mnie.
(Blaise Pascal, Modlitwa o dobry użytek chorób)

Każdy człowiek spotka się kiedyś w życiu z chorobą - własną lub kogoś bliskiego. Wtedy otworzy się przed nim inny świat, świat nowych doznań i doświadczeń. Potocznie choroba traktowana jest jako największe - po śmierci - nieszczęście, jakie może spotkać człowieka. Czy jest nim istotnie?
Można inaczej spojrzeć na chorobę. W duchu wiary. Wtedy spostrzega się, że choroba nadaje życiu człowieka inny wymiar, czyni je pełniejszym i bogatszym, bardziej człowieczym, a przede wszystkim bardziej Bożym. Relacja: człowiek - Bóg i Bóg - człowiek nabiega głębokiego sensu poprzez cierpienie, co jest logiczną konsekwencją Chrystusowego Krzyża. Każdy chory powinien to zrozumieć. Wtedy inaczej cierpi. Ale to mu trzeba uświadomić.
Oto dlaczego podjęłam się trudnego zadania: przedstawienia przykładu choroby, jako zjawiskana wskroś społecznego, dotykającego nie tylko samej chorej osoby, ale całości kręgu ludzi, bliższych i dalszych, a nawet obcych, a przecież należących do jednej rodziny ludzkiej. Ponadto chciałam ukazać jedność życia ludzkiego, w którym choroba ma zawsze jakieś powiązania z poprzednimi okresami życia, a śmierć, jako ostatni zwykle jej akord, jest czymś więcej niż samym zakończeniem ziemskiego cierpienia.
Gdy do mojego chorego męża przyszedł z wizytą duszpasterską ówczesny proboszcz naszej parafii Najświętszej Maryi Panny w Katowicach, nieżyjący już ksiądz prałat Stanisław M., usiadł przy łóżku chorego i, zakłopotany, milczał. Trudna sytuacja, nawet dla księdza, bo cóż tu mówić? Wiadomo - cierpienie, nieuleczalna choroba, żadnej nadziei. Wreszcie powiedział:
- O cierpieniu łatwo mówić, trudniej jest cierpieć...
Mówić też niełatwo, żeby w słowach nie zgubić prawdy. A o prawdę chodziło mi przede wszystkim w tych wspomnieniach. Prawdę o niezbadanych drogach Opatrzności Bożej, które się czasem odsłaniają przed człowiekiem. Prawdę o zwykłych, codziennych, trudnych sprawach życia człowieka chorego i o światłach tego życia. O doświadczeniu Boga poprzez cierpienie i poprzez dobroć ludzką.
Poświęcam tę książkę moim uczniom, przyjaciołom i tym wszystkim, którzy trwali przy nas przez tamte lata i byli świadkami naszego świata choroby. Poświęcam ją przede wszystkim pamięci mojego zmarłego męża.(...)


Fragment tekstu

(...)
ŚWIAT Z POZYCJI LEŻĄCEJ
Świat z pozycji leżącej wygląda zupełnie inaczej niż normalny, inne ma wymiary, inny koloryt, inne tempo. Nasuwa tu się porównanie z trzęsieniami ziemi, odczuwanymi o wiele silniej na wyższych kondygnacjach budynku oraz w pozycji leżącej. Człowiek złożony chorobą, przykuty do łóżka na nie wiadomo ile lat albo - wiadomo - na zawsze, ma inne reakcje na bodźce zewnętrzne, inne odczucia w psychiczno-duchowej sferze, a nawet znajduje w sobie jakiś "szósty zmysł", który kompensuje niedobory jego życia, wynikające z nienormalności całego układu spod znaku choroby.
Niektóre zmysły są szczególnie wyczulone, przede wszystkim słuch. W pozycji nieruchomej mniej się widzi, a więcej słyszy. Stukot wypadającego z pieca kawałka węgla urasta do detonacji rozsadzającej mózg, huk uliczny za oknem rozszczepia się na wiele zgrzytów, uderzeń i hałasów. Od mocniejszego zamknięcia drzwi drży łóżko, dzwonek elektryczny drzwi wejściowych przewierca na wylot bębenki w uszach... Nikt z chodzących i zdrowych tego nie słyszy, prawie nie zauważa. Głośniejsze mówienie wydaje się krzykiem, natomiast zdania przyciszone czy szepty są słyszane przez chorego zupełnie dobrze nawet z dalszej odległości.
Zwłaszcza szepty. Nie mówcie nigdy szeptem w obecności chorego lub w jego bliskości, nawet wtedy, gdy myślicie, że jest nieprzytomny czy śpi. Szept jest wrogiem chorego, który jest podejrzliwy, chciałby słyszeć jasne wypowiedzi, a w szepcie czai
się wyrok na niego, przekreślenie nadziei, której każdy chory czepia się kurczowo. A przede wszystkim nie mówcie szeptem przy umierającym. Nawet takim, który pozornie nie ma już kontaktu z otoczeniem. Cóż my wiemy o tych ostatnich chwilach człowieka? Może on właśnie więcej słyszy? Może wyczuwa w naszym zachowaniu nasz lęk przed śmiercią? Może właśnie wtedy potrzeba mu naszego spokoju, opanowania, milczenia? Może w jego podświadomości tli się iskierka nadziei?
Nadzieja. To jest to, co pozwala trwać. Mieć nadzieję wbrew nadziei - to specyficzny rodzaj nadziei osób sparaliżowanych. Mówią lekarze, że taki chory może leżeć dwadzieścia lat unieruchomiony i jeszcze wierzy, że kiedyś wstanie. Potwierdzało się to w przypadku mojego chorego. Rok za rokiem mijał, ręka sparaliżowana nie wykazywała najmniejszych ruchów, pogarszał się stan sparaliżowanej nogi - spuchniętej, z zaburzonym krążeniem, ze stwardniałym naskórkiem, z reakcją bólu nawet przy muśnięciu brzegiem prześcieradła. Ale ten i ów z odwiedzających przynosił wieści, jak to pewna starsza osoba po pięciu latach zaczęła ruszać ręką, a inna po paru latach zaczęła chodzić. Chory chwyta się każdej niteczki nadziei, wierzy w jakiś cud - a może samego siebie chce oszukać?
- Jeszcze dwa szczęścia mnie czekają: że wydrukują moją książkę i że przejdę się po pokoju. Uszyjesz mi na tę chorą nogę taki miękki papuć...(...)


Strona redakcyjna

Copyright by Dobromiła Salik
Copyright for the Polish edition by
Instytut Wydawniczy Pax, Warszawa 2003
Projekt okładki i stron tytułowych Krzysztof R. Jaśkiewicz
Fotografie na okładce Archiwum
Krzysztof R. Jaśkiewicz Wojciech Łączyński
Redakcja i korekta Elżbieta Burakowska Karolina Orszulewska
Redakcja techniczna Ewa Dębnicka-Szmagier









Powrót  •  Nasza oferta  •   Nowości  •   Najpopularniejsze  •   Szukaj

O nas   •   Kontakt   •   Regulamin zakupów   •   Karta stałego Klienta   •   Do pobrania