Teodor Jeske-Choiński

Żydzi na tułactwie

Kategoria  historia, dokument

Wydawnictwo Ostoja
Cena 19.00 zł
ISBN 978-83-65102-05-8
140 stron
format 21x15x1,2 cm
oprawa miękka
Krzeszowice 2018
waga 0.186 kg
nr kat. Rhema 60077
                                   



Towar lub tytuł już niedostępny


Notka

Dwa tysiące lat dobiega od czasu, kiedy legiony "łagodnego" Tytusa położyły kres bytowi politycznemu narodu żydowskiego. Runęły wówczas mury Jerozolimy, poszła z dymem świątynia Salomona, legło półtora miliona ludzi na różnych pobojowiskach. Szlachetny syn Wespazjana płakał nad gruzami starodawnego miasta, lecz mimo to powlókł za sobą do Rzymu przedstawicieli najznakomitszych rodów, aby uświetnili jego wjazd tryumfalny.
Właściwa włóczęga ("Diaspora") Żydów zaczęła się już dawno przed zburzeniem Jerozolimy. Wiadomo, że Salmanasar, Nabuchodonozor i królowie macedońscy uprowadzali z sobą kolejno całe zastępy, z których nie wszyscy wracali do kraju. "Praktyczniejsi" bowiem, przywykłszy do miejsca, na którym się urodzili i wychowali, przylgnąwszy do zwyczajów i obyczajów swych "ciemiężców", przestali tęsknić za "ziemią obiecaną". Tylko szlachetniejsze pierwiastki spieszyły z radością do ojczyzny swych przodków, gdy się odpowiednia nadarzyła sposobność.
Oprócz tego, znalazło się także dawno przed Chrystusem wielu dobrowolnych emigrantów, głównie kupców, którzy opuszczali Palestynę, szukając większego zysku w bogatych miastach portowych, rozproszonych po obu brzegach morza Śródziemnego. W Egipcie mieszkało za czasów Chrystusa blisko milion Żydów, posiadających w Heliopolis własną świątynię. Tak samo przebywali wyznawcy mojżeszowi w Syrii, głównie w Antiochii, dalej w Arabii, w Małej Azji, w Grecji, Macedonii. Ilyrii, na wyspie Cyprze, Krecie itd.
Lecz gromadna wędrówka zaczęła się dopiero po zburzeniu Jerozolimy, dokonanym przez Tytusa. Odtąd rozbiegają się Żydzi nasamprzód po "imperium romanum", niebawem, prawdopodobnie już w IV w. po Chr., przekraczają Alpy, tłocząc się do Galii i Germanii. Z początkiem wieków średnich rozszerzają koło swe coraz dalej a dalej, aż ogarnęli z czasem całą ówczesną Europę.
Zdziesiątkowani krwawymi wojnami, tak wewnętrznymi, jak zewnętrznymi, uciskani bez miłosierdzia, skazani przez imperatorów rzymskich na zagładę, nienawidzeni i mordowani przez chrześcijan, muzułmanów i wyznawców Zoroastra, nie zniknęli jednak z powierzchni ziemi, owszem, przetrwali do naszych czasów w tej samej liczbie, w której przestali istnieć politycznie. Było ich wówczas siedem milionów, tak samo jak dziś.
Każdy inny naród, pozostający w takich warunkach, wymarłby już dawno, należałby do mamutów historycznych; każdy inny naród nie wytrzymałby połowy prześladowań, jakim podlegali Żydzi. Oni zaś oparli się wszelkim burzom i dopłynęli po dwu tysiącach lat do portu swobody, do równouprawnienia naszych czasów.
Sprawiła to książka, raczej zbiór ksiąg, czyli - Talmud. On to prowadził Żydów, kiedy im zabrakło królów i książąt, on ześrodkował ich siły, ujednostajnił dążenia, dźwigał ich obietnicą powrotu do Jerozolimy, gdy upadali w trudnych czasach na duchu, on był gwiazdą przewodnią, która świeciła przez długie wieki smutnemu, przygnębionemu ludowi, gasnącą dopiero wtedy, gdy zabłysnęło słońce bieżącego stulecia.

(fragment pierwszego rodziału)

(Rh)









Powrót  •  Nasza oferta  •   Nowości  •   Najpopularniejsze  •   Szukaj

O nas   •   Kontakt   •   Regulamin zakupów   •   Karta stałego Klienta   •   Do pobrania