Notka
"Wolność i tęsknota". Nie zawsze łatwo uwolnić się od
win i dręczących myśli. Niekiedy człowiek nie potrafi szczerze
zatęsknić za Stwórcą. Popełniamy wiele błędów, z których
niełatwo się wyzwolić. W praktyce duszpasterskiej nierzadko
spotykałem osoby przeżywające poważne problemy z przystąpieniem
do sakramentu pojednania. Przyczyny wewnętrznej
blokady przed odbyciem spowiedzi były bardzo różne.
Krępuje nas wstyd przed przyznaniem się do winy, przed
wyznaniem grzechu innemu człowiekowi - spowiednikowi.
Paraliżuje nas strach bądź niechęć wobec kapłana w konfesjonale.
Zniewoleni jesteśmy dręczącymi nas emocjami, ale też
grzechami, które wciąż w nas trwają i uniemożliwiają duchowy
rozwój. Niekiedy odczuwamy niechęć do instytucjonalnej
strony Kościoła.
Wina może być po mojej stronie, a może zostałem skrzywdzony
przez duchownego... Tak czy inaczej, jeżeli poddaję się
lękowi lub innym negatywnym emocjom i trwam w rezygnacji
z sakramentów, moje zniewolenie się powiększa. Potrzebuję
wolności od lęku, od grzechu, od zranień. Potrzebuję wolności
od racjonalizowania swojej postawy, albowiem rezygnując
z życia sakramentami, staram się uzasadnić sobie przyjęty styl
życia. I to mi się udaje, bo "kiedy nie żyjemy według naszej
wiary, zaczynamy wierzyć według naszego życia". W końcu
nie dostrzegamy naszego zniewolenia i gaśnie w nas tęsknota
za Bogiem. Tęsknotę za Stwórcą warto rozpalić na nowo,
by pomogła przezwyciężyć nasze zniewolenie.
(Rh)