Giovannino Guareschi

Blady wymoczek (Don Camillo)

Kategoria  powieść

Instytut Wydawniczy PAX
Cena 22.00 zł
ISBN 978-83-211-1852-9
175 stron
format 120x200 mm
oprawa miękka
Warszawa 1994 r.
waga 0.208 kg
nr kat. Rhema 00584
                                   



Towar lub tytuł już niedostępny


Notka

Ta książka ma trzech głównych bohaterów. Don Camillo to wiejski proboszcz z Niziny Padańskiej, człowiek o wielkim sercu i trochę przyciężkiej pięści, stosujący dość oryginalne metody ewangelizacji swoich owieczek, z których duża część to komuniści. Prowadzi on nieustanną wojnę z wójtem Peppone, lokalnym przywódcą "czerwonych", równie jak ksiądz nieustępliwym i porywczym. Nad sporami tych wrogów, którzy są jednocześnie na swój sposób przyjaciółmi, czuwa - z łagodnym usmiechem - Chrystus Ukrzyżowany z głównego ołtarza miejscowego kościoła. W kolejnym tomiku z cyklu Mały światek tytułowym "bladym wymoczkiem" jest okręgowy inspektor partii komunistycznej, który w niecodziennych okolicznościach spotyka burmistrza Pepponei nie wiedząc, że ma do czynienia z komunistą, ukrywa swe własne poglądy polityczne i światopoglądowe.


Fragment tekstu

(...)
Kryminałek
ť Żona Bradoniego poszła otworzyć i widząc przed sobą don
Camilla, wydała się niesamowicie zdziwiona. - To ksiądz? - zawołała.
- Tak, to ja, a co? Jest w tym coś dziwnego?
- Na takie zimno i śnieg, jak ksiądz dobrnął aż tutaj, na sam koniec świata?
- Koń mnie dowiózł bryczką - wyjaśnił don Camillo, wchodząc do dużej kuchni. - Jest mąż?
- Przyjechał ksiądz pomówić z mężem? - zafrasowała się kobieta. - Strasznie mi przykro. Mąż pojechał wcześnie rano na targ żeby sprzedać trzy cielaki, i wróci dopiero wieczorem. Jestem w domu sama, mój chłopak też pojechał z ojcem.
- Nic nie szkodzi - mruknął don Camillo. - To, co
miałem
- Nic nie szkodzi - mruknął don Camillo
powiedzieć waszemu mężowi, mogę i wam powiedzieć.Potrze-buję trochę zboża dla ochronki. Nie sądzę, żebyście mnie odesłali
do domu z pustymi rękami. Kobieta zrobiła bezradny gest.
- Proszę księdza, ale tylko trochę, bo my też już gonimy resztkami; może księdzu znajdę ze dwadzieścia kilo.
Don Camillo rozłożył ręce.
- Tylko trochę, mówicie? Ach, żeby tak wszyscy mi dali, jak wy, trzydzieści kilo zboża, to by dopiero było coś.
- Robi się, co można - odparła kobieta, gdy tymczasem don Camillo wyciągnął z kieszeni notes i ołówek. - Niech ksiądz dobrze zanotuje: "Rodzina Bradonich - dwadzieścia pięć kilogramów".
Don Camillo zanotował.
- Kiedy ksiądz po to przyśle? - spytała.
- Skorzystam, że mam wóz i załaduję od razu.
- Nie wiem, jak dam radę - stwierdziła kobieta. - Jestem w domu sama, a w plecy wszedł mi reumatyzm. Nie mogę się nadwerężać.
- Nie martwcie się - odparł śmiejąc się don Camillo. - Ja nie mam reumatyzmu i dwadzieścia pięć kiło zboża mogę ponieść, jakby to była paczka biszkopcików.
Kobieta prowadziła, a za nią podążał don Camillo; weszli aż na drugie piętro, gdzie był strych.
- Proszę księdza, niech ksiądz nie zważa na bałagan - powiedziała, wkładając klucz do zamka w drzwiach od strychu.
- Będę zważał tylko na moje dwadzieścia pięć kilo zboża - odpowiedział don Camillo. - Jeśli tylko będzie, reszta nieważna.
Kobieta nie skłamała, bo choć kupka zboża była mała, to bałagan wielki, bowiem strych służył jako skład rupieci.
- Jak tylko zjawi się tutaj handlarz starzyzną - zawołała - to Wcisnę mu te wszystkie graty, nawet gdybym mu je miała oddać za darmo.
Don Camillo poderwał się i zbliżył do góry żelastwa. " Jeśli tak się sprawy mają - powiedział - to ten piecyk możecie dać mnie, a nie handlarzowi. Przyda się na korytarzu w ochronce. teraz lodowate zimno, a dzieci chciałyby wciąż się tam bawić. To stary rozwalony gruchot - miała wątpliwości kobieta. go wspaniale wyreperować.
ksiądz chce, to niech go sobie od razu zabiera, zrobi z przyjemność.
(...)









Powrót  •  Nasza oferta  •   Nowości  •   Najpopularniejsze  •   Szukaj

O nas   •   Kontakt   •   Regulamin zakupów   •   Karta stałego Klienta   •   Do pobrania