Fragment tekstu
(...)
POWRÓT DO ŹRÓDEŁ BIBLII
Taki początek rozważań nad Maryją nosi również wyraźny ślad "powrotu do źródeł", którymi dla chrześcijan są objawione księgi Biblii. Zdarza się bowiem, że ktoś nie wie lub wiedzieć nie chce, skąd bierze się wielkość Maryi, przez co rodzi się w nim pewien rodzaj hermeneutyki podejrzeń. Podejrzenia te sugerują mu, że zbyt mocno, a może nawet przesadnie wynosi się Maryję ponad innych ludzi, zaciemniając wręcz osobę samego Boga. W tej sytuacji rodzi się konieczność wyjścia im naprzeciw, pomagając im pozbycia się nieuzasadnionych podejrzeń, uwolnienia się z negatywnych złudzeń dodając jednocześnie odwagi do pokonania męczącej ich "maryjnej" słabości. Ogromną pomocą na tej drodze jest bez wątpienia sięgnięcie do Ewangelii, jako Dobrej Nowiny. Jej rdzeniem jest przede wszystkim wierność: Ewangelia mówi bowiem, że Bóg jest wierny w swoich wyborach, jest wierny w swojej miłości i powziętych postanowieniach, że Jego wybory nie są przypadkowe. Wierność Boga, o której opowiada Biblia i w którą wkomponowany został również wybór Maryi na Matkę Bożego Syna, mocniejsza jest niż śmierć. Jest niezmienna i zarazem dobra dla człowieka każdego czasu.
Powrót do ewangelicznych źródeł wiary oznacza zatem również powrót do prawdziwego wizerunku Maryi. Nie sposób zrozumieć ksiąg Pisma Świętego, a w szczególności tekstów Ewangelii, pomijając osobę Maryi i jej udział w zbawczym planie Boga. Maryja jest u samych początków historii Jezusa i pozostanie tam na zawsze. Łukasz rozpoczyna swoje opowiadanie radosnej nowiny o Zbawicielu od sceny posłania "anioła Gabriela do miasta w Galilei, zwanego Nazaret, do Dziewicy poślubionej mężowi, imieniem Józef, z rodu Dawida; a Dziewicy było na imię Maryja" (Łk l, 26-27). Ewangelista opisuje więc początki wybrania Dawida wplatając w nie życie Maryi i jej Syna.
Mocny powrót do ewangelicznych źródeł może jednak nieść ze sobą także pewne negatywne następstwa. Jednym z nich może być na przykład "osłabienie wrażliwości na to wszystko, co w dziejach stało się potem", czyli przede wszystkim zlekceważenie czy też pewne niedocenienie intelektualnej (czytaj: teologicznej) spuścizny przeszłości. W praktyce teologicznej oznacza to podejrzliwe odnoszenie się do owoców teologicznych poszukiwań, których celem było zgłębienie orędzia biblijnego. Podejrzenia te, niekiedy dość wyraźnie eksponowane w niektórych pozycjach teologicznych XX wieku, odnosiły się również do osoby Maryi.(...)