Pierre Jean Aernoudt SI

Naśladowanie Najświętszego Serca Jezusowego

Kategoria  objawienia, cuda

Wydawnictwo Michalineum
Cena 31.50 zł
ISBN 83-7019-135-5
352 strony
format 20,5x14,5x1,9 cm
oprawa miękka
Warszawa 2002 r.
waga 0.326 kg
nr kat. Rhema 04042
                                   



Nakład wyczerpany!


Spis treści


Od wydawcy belgijskiego
Przedsłowie

Księga I
WSKAZANIA DO OCZYSZCZENIA SERCA

Wprowadzenie
Fundament
Niespokojne serca nasze
Pełne szczęœcie nasze w Sercu Jezusa
Potrzeba naœladowania Serca Jezusowego
Doskonałoœć to naœladowanie Serca Jezusowego
Potrzeba oczyszczenia serca
Oczyszczenie serca z grzechu ciężkiego
Oczyszczenie serca z grzechów lekkich
Niepokój grzesznika
PrzyjdŸcie do mnie wszyscy
Od czego zaczšć oczyszczenie serca
Sakrament oczyszczenia
Miłosierdzie Serca Jezusowego
Prawdziwa poprawa
Rachunek sumienia
Oderwanie od œwiata
Zwodniczy œwiat
Ciężka niewola œwiata
Słodkie jarzmo Jezusa
Całe serce Jezusowi
Straż serca
Znikomoœć tego życia
Œmierć
Sšd
Piekło
Niebo

Księga II
WSKAZANIA DO NAŒLADOWANIA SERCA JEZUSA NAUCZAJĽCEGO

Wprowadzenie
Wartoœci łaski uœwięcajšcej
Wcielenie Syna Bożego
Całe serce Bogu!
Charakter Serca Jezusowego
Pokora Dziecištka Jezus
Ubóstwo Dziecištka Jezus
Życie w czystoœci
Posłuszeństwo Dziecištka Jezus
Umartwienie Dziecištka Jezus
Odrzucenie względów ludzkich
Troska o czystš intencję
Wolnoœć serca
Duch modlitwy
Umiłowanie samotnoœci
Chodzenie w obecnoœci bożej
Pokój serca


Wstęp

Zacny Czytelniku, posłuchaj łaskawie, jak znakomity jest autor dzieła, jakie masz przed sobą. Ks. Piotr Jan Aernoudt urodził się 15 maja 1811 roku w Moere, wiosce zachodniej Flandrii w diecezji Brugge. Jego ojcem był Karol Aernoudt z Ichtegen, a matką Koleta van de Velde z Couckelaere, czyli oboje z wiosek sąsiadujących z sobą położonych przy tej samej drodze. Dobrzy i ubodzy rodzice odznaczali się pobożnością. Toteż wychowali synka naprawdę po chrześcijańsku. Ten, mając 6 lat, poszedł do wiejskiej szkoły, w której przez 4 lata w porze zimowej niewiele się nauczył, a w lecie pracował na roli. Religii jednak uczył się z wielkim zapałem, a jednocześnie jaśniał taką czystością obyczajów i bystrością umysłu, że mając zaledwie 10 lat, dopuszczony został do Stołu Pańskiego. Snadź do wyższych celów przeznaczył go Bóg w swej dobroci.
Naśladując św. Alojzego, Piotr Jan w wieku 11 lat złożył ślub dozgonnej czystości. Pomny tego ślubu zachował szczerość usposobienia, skromność oblicza i czystość obyczajów. Kiedy zaś podrósł, rodzice posłali go do fabryki płótna, aby więcej zarobił na domowe wydatki. Lecz Pan Bóg przeznaczył go do wyższych celów, powołał go bowiem do pracy nad duszami. Kiedy wpadł do ognia, Pan Bóg (cudownie) go ocalił. Kiedy zaś jako 8-letni chłopiec wpadł do wody, zapalił w jego duszy pragnienie kapłaństwa. Ale jakkolwiek wyraźnie odczuwał powołanie do służby ołtarza, a nawet aby jako misjonarz działał wśród niewiernych, to jednak wcale nie zdawał sobie sprawy z tego, jak ukończy potrzebne nauki. Miał już przecież 18 lat, a jeszcze nie posiadał żadnego wykształcenia. O to zatroszczył się już sam Bóg. Nowy proboszcz w Bovekerke, ks. de Bruyne, dowiedziawszy się o jego zamiarach, postanowił sam udzielać łaciny Piotrowi Janowi, a czynił to tym chętniej, że sam jako chłopiec także brał lekcje u pobożnego kapłana pod warunkiem, że przy sposobności pomoże innemu biednemu chłopcu.
Skoro więc Piotr Jan rozpoczął naukę, wkrótce w r. 1830, po zmianie sytuacji politycznej w Belgii, OO. Franciszkanie w Thilet otworzyli gimnazjum z konwiktem. Za niewielką opłatą przyjęli Piotra Jana do konwiktu, ale za to po lekcjach miał pełnić pewne posługi domowe. W wolnych chwilach zajęty był przygotowaniem światła, sprzątaniem stołu itp. posługami, a jeśli mu czasu zostawało, jak najwięcej przebywał przed Najświętszym Sakramentem, albo przed ołtarzem Najświętszej Maryi Panny, czym budował zarówno przełożonych, jak kolegów, zdobywając powszechne uznanie i ogólną sympatię.
Kiedy zaś Ojcowie, korzystając z przyznanej Belgii wolności obywatelskiej, w roku 1834 wysłali chłopców do domu, aby w swoim konwencie wznowić rodzinę franciszkańską, Piotr Jan udał się do Turnholt na studia retoryki. Bez opłaty przyjął go do swojego zakładu p. Denef, a Bóg, który ,,sprawiedliwego wiedzie drogami prawymi" i wszystkim mile zarządza, przez tę zmianę otworzył Piotrowi Janowi drogę do Towarzystwa Jezusowego w Ameryce Północnej. Albowiem p. Denef, mąż gorliwy w szerzeniu wiary i wielce zasłużony w dziedzinie religijnej, już od r. 1817 zwykł corocznie wysyłać tam kilku misjonarzy. Niemało z nich, i jeszcze innych biednych młodzieńców, własnym kosztem utrzymywał w swoim domu i jako zamożny nauczyciel kształcił ich sam lub z pomocą drugich. Po jego śmierci (13 XI 1844) jedyna jego córka (+10 V 1859) postarała się, aby Towarzystwo Jezusowe dalej prowadziło to, co jej ojciec zapoczątkował. Dlatego w Turnholt od wielu lat kwitnie kolegium jezuickie. We wrześniu 1835 r. uradował się Piotr Jan Aernoudt, że przyszła kolej na jego wyjazd. Pożegnał więc rodziców i z ich błogosławieństwem, i 5 kolegami, w Antwerpii wsiadł na okręt. Do Ameryki dobił 16 XI, a już 2 XII tegoż 1835 roku przywdział suknię zakonną jako nowicjusz Towarzystwa Jezusowego.
Piotr Jan z wielką gorliwością odbył dwuletni nowicjat, a potem na studiach filozofii i teologii wybijał się wśród kolegów, a jak rokował nadzieję świętego życia, tak też dokładnie ją spełniał. Do kapłaństwa doszedł w r. 1843. Jako kapłan był dla wszystkich mężem dobrej rady. Jakie zdanie mieli o nim przełożeni, świadczy choćby to, że przez 7 lat był zastępcą mistrza nowicjatu, a następnie bez przerwy ojcem duchownym w domach, w których przebywał. Wykazywał gorliwość w podawaniu ,,Ćwiczeń" św. Ignacego i w udzielaniu rekolekcji zgromadzeniom zakonnym. W tych i innych czynnościach służby bożej, podobnie jak sam Pan Jezus, z którym był wewnętrznie zjednoczony szczególnym darem modlitwy, ,,ogień przyszedł rzucić na ziemię" i chciał, aby on się szerzył. Serce Jezusa, miłością ku nam pałające, zapaliło jego serce miłością ku sobie, tak że zawsze przemawiał z obfitością gorącego serca, co wyraźnie przebija z tego dzieła.
Ciężką chorobą złożony i już bliski śmierci uczynił ślub, że jeżeli wyzdrowieje, napisze książkę takiej właśnie treści, jak niniejsza. Skoro wyzdrowiał, zaraz zabrał się do dzieła, a w r. 1846 napisaną książkę wysłał do Rzymu do aprobaty przełożonego generalnego zakonu, o. Jana Roothaana. Dla wypróbowania swego sługi, a może raczej dla lepszego wykazania jego wypróbowanej cnoty, Pan Bóg dopuścił, że rękopis, zatwierdzony w Rzymie, dziwnym zbiegiem okoliczności przez 14 lat leżał w zapomnieniu. Przyczyny tego stanu rzeczy autor wcale nie znał, ale w swej pokorze i zupełnym poddaniu woli bożej przez cały ten czas z przedziwnym zaparciem się siebie nigdy ani słowa nie powiedział, nikogo o przyczyny nie pytał, w najmniejszym, nawet stopniu nie okazywał zdziwienia czy żalu. Czyż, Pobożny Czytelniku, nie nazwiesz tego heroizmem? Oczywiście, i to całkiem słusznie. Tak to o. Aernoudt umiał dotrzymać drugiego ślubu złożone go przed wielu laty, mianowicie aby nigdy dobrowolnie nie popełnić grzechu powszedniego.
(...)


Fragment tekstu

(...)
XIII. MIŁOSIERDZIE SERCA JEZUSOWEGO
1. JEZUS: Jakom żyw, nie chcę śmierci grzesznika, ale aby się nawrócił z drogi swojej i żył. Jeżeli grzesznik będzie pokutował za wszystkie grzechy popełnione i zachowa wszystkie przykazania, będzie żył i nie umrze. Bezbożność nie zaszkodzi bezbożnemu, skoro pewnego dnia odwróci się od swej nieprawości, a popełnione grzechy nie będą mu poczytane. Dlaczego więc niepokoisz się, synu mój, albo niepotrzebnie się lękasz? Przecież nie jestem zmienny jak człowiek, abym kłamał, albo nie dotrzymał słowa. Skoro powiedziałem, czyż nie uczynię? Skoro przyobiecałem, czyż nie dotrzymam? Przysięgam, a miałbym nie wypełnić? Dlaczego wątpisz, człowiecze małej wiary? Zaprawdę "niebo i ziemia przeminą, ale moje słowa nie przeminą" (Mt 24,35).
2. Otóż Bóg, Ojciec niebieski, który dla twojego zbawienia nie przepuścił własnemu Synowi, ale wydał go za ciebie zarówno jak i za innych, jakże by nie dał z nim wszystkiego: przebaczenia, wytrwania, nieba i wszelkich darów? We wszystko opływasz przeze mnie, jednorodzonego Syna Bożego, tak że ci niczego nie brakuje, żadnej łaski. Albowiem, "gdzie jednak wzmógł się grzech, tam jeszcze obficiej rozlała się łaska" (Rz 5,20). Przystąp tedy z ufnością do stolicy łaski, abyś otrzymał to, co ci jest potrzebne.
3. Synu, ja zstąpiłem z nieba, aby cię wyrwać czeluściom piekielnym, całe życie cierpiałem, abyś ty był szczęśliwy przez całą wieczność. Ponadto zostałem skazany na śmierć, abyś ty uniknął śmierci wiecznej. A to wszystko uczyniłem dla ciebie, gdy byłeś moim wrogiem. Czegóż więc nie uczynię, albo czegóż ci odmówię, skoro będziesz mnie miłował? Jeżeli przerażają cię twoje grzechy, wiedz, synu, że moje zasługi mają nieskończenie większą wartość dla twojego zbawienia, którego pragniesz, aniżeli twoje grzechy dla zguby, której się lękasz. Chociaż z powodu swoich grzechów boisz się sądu, pamiętaj, że ja, twój Zbawiciel, który po prawicy Boga Ojca wstawiam się także za tobą, ja będę twoim sędzią.
4. Przeto rozszerz serce swoje w Duchu Świętym, którego otrzymałeś w sakramencie miłosierdzia bożego. Duch miłości, ogień trawiący resztki grzechów, zgładzi i usunie lęk niepożądany. Choćbyś był największym grzesznikiem, jak łotr razem ze mną ukrzyżowany; choćbyś jak Szaweł mnie prześladował; choćbyś nawet był zaprzańcem, jak Piotr, jeślibyś chociaż raz dobrze się wyspowiadał i otrzymał owoc tego sakramentu, odpuszczone ci będą wszystkie grzechy twoje.
5. Dlaczegoś smutny, mój synu? Dlaczego się niepokoisz? Czy uważasz mnie za nieużytego pana, któremu trudno dogodzić? Mylisz się, synu, bardzo się mylisz. Czyż nie jestem Ojcem, którego Serce jest samą dobrocią? Czy nie wiesz tego? Jeszcześ tego nie doświadczył? A więc nie obrażaj mnie i nie bluźnij, przypisując mi tak krzywdzące rzeczy.
6. Synu, nie otrzymałeś ducha niewolnictwa ku bojaźni, ale ducha przybrania za synów bożych, który ci pozwala mnie miłować i wzywać: "Abba, Ojcze". A więc nie lękaj się, synu, i nie trać czasu na dręczenie siebie, bo winieneś go lepiej użyć kochając mnie bez bojaźni. Albowiem nie bojaźni pragnę, lecz miłości. Ufaj, synu mój, ufaj, że grzechy będą ci odpuszczone. Za to teraz staraj się tym więcej mnie miłować, im więcej ci odpuszczę.

7. UCZEŃ: O, Jezu, moja miłości i życie moje! Jak słodkie i miodopłynne słowa dobywasz z Serca swojego. O, Panie Boże, obmyłeś mi nie tylko nogi, ręce i głowę, ale i duszę i mnie całego i to własną krwią swoją. Wrzuciłeś grzechy moje w głębiny morskie, w przepaść miłosierdzia Serca swojego, gdzie zniknęły sprzed Twego oblicza. O, Jezu, czyżbym mógł kiedy nie pamiętać Twojej litości, która w takim stopniu życie mi przywróciła? Miłosierdzie Twoje, Panie, na wieki opiewać będę, na wieki wieków wychwalać będę dobroć Serca Twojego.
8. Wychwalaj, duszo moja, Pana, i wszystko, co jest we mnie, święte Serce Jego. Tak, wychwalaj, duszo moja, Pana, i nie zapominaj żadnego dobrodziejstwa Tego, który przebacza wszystkie nieprawości twoje i uzdrawia wszystkie choroby twoje. Nie według grzechów naszych postąpił z nami, ani według nieprawości naszych nam oddał, ale zgładził je w wielkiej litości Serca swego. Jak lituje się ojciec nad dziećmi swoimi, tak nad nami Pan się ulitował, gdyż jest dobry i niewyczerpane jest Jego miłosierdzie.
(...)


Strona redakcyjna

Tytuł oryginału: D
e imitatione Sacri Cordis Jesu, libri quattuor,
auctore Petro-Joanne Aernoudt SJ, Parisiis-Lipsiae-Tornaci 1872.

Opracowanie redakcyjne: MARIA HOMERSKA

Za zgodą Kurii Metropolitalnej Warszawskiej
z dnia 2 marca 1988 roku

Nr 1176/K/88

Notariusz Ks. Marcin Wójtowicz
Wikariusz generalny Bp. Stanisław Kędziora

ISBN 83-7019-135-5

Skład i druk: Michalineum,
Marki-Struga, ul. Piłsudskiego 248/252









Powrót  •  Nasza oferta  •   Nowości  •   Najpopularniejsze  •   Szukaj

O nas   •   Kontakt   •   Regulamin zakupów   •   Karta stałego Klienta   •   Do pobrania