Georg Magirius

Futbol najlepszy na wszystko

Kategoria  psychologia

Edycja św. Pawła
Cena 13.00 zł
ISBN 978-83-7424-907-2
(gabaryt L - 2XL)
waga 0.136 kg
nr kat. Rhema 35670
                                   



Towar lub tytuł już niedostępny


Notka

Czy głębokie, duchowe słowa pasują do świata futbolu? Według Georga Magiriusa te dwa aspekty całkowicie się uzupełniają. Religii i sportu nie można uważać za dwa odrębne, obce sobie światy. I jedno, i drugie może wskazywać na siłę tego, co święte, i może mieć moc uzdrawiania. Dlatego ze względu na tę książkę jej autor wskoczył w fartuch pobożnego aptekarza, który wydaje pigułki futbolu. W lekki, pogodny sposób, za którym kryją się jednak poważne treści, opowiada o sile gry w piłkę nożną i religijnego zaangażowania.


Fragment tekstu

4. DIAGNOZA: Trema

POBOŻNY APTEKARZ RADZI:
Zwracaj uwagę na minuty. Kto jako kibic trzyma się ustalonego przebiegu wydarzeń, może czuć się pewnie i powiedzieć: "Rozważam Twoje nakazy, które gorąco ukochałem" (Ps 119, 47).

Niektórzy klienci mojej apteki wyliczają wiele schorzeń jednocześnie, na przykład: przyspieszone bicie serca, wzmożoną potliwość, nudności i duszności - i to wszystko na raz! Tak objawia się trema. Prawie każdy to zna: gdy zbliża się ważny moment, najchętniej byś uciekł, boisz się, nie chcesz wyjść na scenę, wejść do sali egzaminacyjnej i zaczynasz trząść się ze strachu.
Ostatnie badania skupiły się na tym, czy te objawy można obiektywnie uzasadnić medycznie. Ale tym, którzy się na nie uskarżają, najlepsze uzasadnienie nic nie da. Ja najchętniej wysyłam ich na stadion. "Nie musisz wbiegać na murawę!" - uspokajam od razu, gdy w oczach potrzebującego pomocy zauważam cień zaniepokojenia. "I bez tego będziesz blisko centrum wydarzeń". Pomocne mogą tu być ostatnie minuty przed meczem, ponieważ można je przenieść na inne płaszczyzny życia. Przebieg wydarzeń jest zawsze taki sam - i to jest uspokajająca zasada. Zawodnicy i kibice przypuszczalnie poddają się temu porządkowi dlatego, że wraz z gwizdkiem rozpoczynającym mecz zaczyna się to, co nieprzewidywalne - genialne akcje, złe podania, rozczarowanie, radość, gorączkowy pośpiech, nuda i ekstaza, krótko rzecz ujmując - życie streszczone w niecałych dwu godzinach.
Ścisły porządek przed meczem zaczyna się następująco: Bramkarz wchodzi na boisko, macha do kibiców, kibice odpowiadają klaskaniem i okrzykami - za każdym razem to samo. Potem wchodzą kolejni zawodnicy. Rozciągają mięśnie, zaczynają zabawę z piłką. Potem pałeczkę przejmuje drugi trener i każe zawodnikom zacząć trucht. Albo kapitan drużyny prowadzi rozgrzewkę na murawie. Nie sprawia to wrażenia bezładnego działania - widać estetykę porządku, którą poza tym można zaobserwować tylko u tancerzy. Wyczuwalne jest napięcie, ale energia się jeszcze całkowicie nie uwalnia. Rozgrzewają się też bramkarze. Gdy łapią piłkę, wyglądają, jakby tańczyli na boisku. Potem wszyscy zawodnicy wracają do szatni i zaczyna się część dla kibiców. Przypomina ona zaklinanie, ponieważ jednocześnie chodzi o zwycięstwo jednych i porażkę drugich. Kibice powoli wchodzą w rytm. Zawodnicy są przedstawiani, na zmianę rozlegają się ich nazwiska z megafonu i okrzyki kibiców. Potem śpiewane są hymny klubów, kibice machają chorągiewkami i już zaczyna się mecz! Drużyny wchodzą na murawę, biegną do środka, a obok nich biegną dzieci. Wszyscy machają w kierunku trybun. Udało się! Widzowie są na miejscach, trema stała się znośna. Dzięki tym zasadom ostatnie minuty przed gwizdkiem rozpoczynającym mecz kibice spędzili w radosnym oczekiwaniu. Mogą teraz wyznać: "Rozważam Twoje nakazy, które gorąco ukochałem" (Ps 119, 47).

5. DIAGNOZA: Tęsknota za szczęściem

POBOŻNY APTEKARZ RADZI:
Popatrz na maskotki i zwierzęta herbowe na stadionie. Wskazują one na siłę, która potrafi dać głębię szczęścia. Znamy to już z Biblii: Bóg może na przykład jak orzeł nieść człowieka na swoich skrzydłach (zob. Wj 19, 4).

"Już od wielu lat jestem poszukujący" - tak mówi wielu klientów mojej apteki. Opowiadają o horoskopach i medytacjach, o próbie poprawy swojego wyglądu i wnętrza. Niektórzy słuchali nawet guru i przeczytali mnóstwo książek, bo obiecywały szczęście. "Ja nie jestem żadnym guru - odpowiadam - a państwo są po prostu w aptece, w której leczę piłką nożną". Właśnie dlatego są tutaj. To tutaj szukają porady, której nie mogą znaleźć nigdzie indziej. A więc trzeba pomóc poszukiwaczom szczęścia. Terapia zaczyna się od pytania: "Dlaczego właściwie jest coraz więcej poradników na temat szczęścia?". W odpowiedzi widzę pytające spojrzenia klientów. Odpowiedź na to pytanie jest prosta: bo innym ludziom powodzi się tak samo jak tym, który ze swą tęsknotą przychodzą do apteki - nie znaleźli jeszcze czystego, trwałego i nieudawanego szczęścia. Już sama ta myśl pozwala klientom głęboko odetchnąć, bo odtąd nie czują się samotni ze swoim cierpieniem.
Czy szczęście w ogóle można osiągnąć? Sądzę, że sam Bóg jest wielkim, ostatecznym i głębokim szczęściem, dlatego nie trzeba się wstydzić, jeśli się go jeszcze nie dosięgło - bo tajemnicy nie da się dosięgnąć, nie można jej posiąść. Ale można się do niej przybliżyć - na przykład na stadionie. Tam można się natknąć na wiele oznak tęsknoty za szczęściem. Między kibicami krążą cudowne legendy o piłkarzach, u zawodników i trenerów wynajduje się różne osobliwości i dziwactwa. Jednym z nich był niebieski sweter. Gdy trener miał go na sobie podczas meczu, jego drużyna miała nie przegrywać. Dobra passa trwała przez kilka miesięcy. Inni sadzają w bramce pluszowego misia swojej córki albo w tych samych butach chcą grać do końca swojej kariery piłkarskiej. Wszystko to jest tylko symbolem prawdy, wyrazem przekonania, że szczęście nie leży tylko w naszych rękach. Ten sweter, pluszowy miś albo buty wskazują na łaskę Bożą, która działa w naszym życiu. Dlatego nie można tych rzeczy pomylić ze świętością, bo wtedy zaczną nas ograniczać i staną się bezsensowne.
Tęsknota za szczęściem wyraża się także w maskotkach i zwierzętach herbowych. Oczywiście nie są one receptą na dobre samopoczucie, harmonię, sukces i głęboką radość życia, ale można je traktować jako ślady, które dają wyobrażenie o sile życia. To jest pierwotna siła lwa - kibice monachijskich "Lwów" wiedzą o niej. Jest także koloński kozioł, inne kluby mają zebrę albo niedźwiedzia w herbie. We frankfurckim Eintrachcie podczas każdego meczu na własnym boisku znajduje się kamienny orzeł, także zawodnicy polskiej drużyny narodowej mają orła na koszulkach. On nie gwarantuje szczęścia, sam przecież nie jest Bogiem, ale gdy ktoś patrzy na niego, może przeczuwać, że symbolizuje siłę. Ta nawiązuje do Boga, o którym wiadomo, że jest jak orzeł, który nosi człowieka na swoich skrzydłach (zob. Wj 19, 4).
(...)









Powrót  •  Nasza oferta  •   Nowości  •   Najpopularniejsze  •   Szukaj

O nas   •   Kontakt   •   Regulamin zakupów   •   Karta stałego Klienta   •   Do pobrania