Andrzej Barański (reż.)

Braciszek

Kategoria  biografie

Cena 32.00 zł
(gabaryt L - 2XL)
waga 0.086 kg
nr kat. Rhema 28339
                                   



Towar lub tytuł już niedostępny


Notka

"Braciszek" to opowieść o bracie zakonnym Alojzym Kosibie. Zmarły w 1939 roku franciszkanin z klasztoru w Wieliczce nazywany bywał "apostołem dobroci" i "patronem maluczkich". Odbywał kwesty po okolicznych wsiach i miasteczkach, niósł posługę głównie najbiedniejszym, bo ich dobro leżało mu szczególnie na sercu. Był prostym i skromnym człowiekiem i niezwykle wrażliwym duchownym, który całe życie poświęcił Bogu. Malutkim świętym: nie dokonał wielkich cudów, żył i umarł skromnie. Bez fanfar. Jego dziełem była pogoda ducha i dobroć.

Alojzy nie bardzo nadawał się do medytacyjnego życia klasztornego. Był roztrzepany, łatwowierny i dowcipny. Szkolił "kleryczków" i - zawsze chętnie - ruszał na furmance po jałmużnę. Prosił o zboże, miód i datki, odpłacając wszystkim serdecznym "Bóg zapłać" także za odmowę pomocy. Wszyscy prosili go o modlitwę, o wstawiennictwo "u góry" - w sprawie zdrady męża, szczęśliwych narodzin dziecka, choroby serca albo reumatyzmu.

Jan Paweł II określił go jako "żywy znak miłości Boga i bliźniego".

W 1963 r. rozpoczął się jego proces beatyfikacyjny.

Jak twierdzi sam reżyser - Andrzej Barański, wszystko co widać na ekranie to prawda, bowiem na fabułę filmu złożyły się zeznania osób, które znały i spotykały kwestującego Braciszka.

To film wielki duchowo i jednocześnie wielki rolą Artura Barcisia, który wcielił się w "patrona maluczkich" i jednocześnie stworzył jedną najlepszych kreacji w swoim dorobku. Trudno jest opowiedzieć w kinie o świętości, a Andrzejowi Barańskiemu świetnie się ta sztuka udała.

Pokazał nam archaiczny, niewiarygodny i jakby już nieistniejący świat, w którym wielkie słowa nie mają znaczenia.









Powrót  •  Nasza oferta  •   Nowości  •   Najpopularniejsze  •   Szukaj

O nas   •   Kontakt   •   Regulamin zakupów   •   Karta stałego Klienta   •   Do pobrania