Marek H. Kotlarz

Mała Nellie od Świętego Boga

Kategoria  biografie

Wydawnictwo Exter
Cena 15.70 zł
ISBN 978-83-60299-28-9
(gabaryt L - 2XL)
waga 0.102 kg
nr kat. Rhema 24541
                                   



Nakład wyczerpany!


Notka

Żyła niecałe pięć lat, a zdołała swym przykładem przekonać papieża św. Piusa X do wydania dokumentu umożliwiającego udzielanie Komunii Świętej małym dzieciom. Jej ciało, gdy przenoszono je rok po jej śmierci, okazało się być w doskonałym stanie, bez najmniejszych śladów rozkładu, podobnie jak i jej odzież. Wkrótce też słynąć zaczęła jako skuteczna orędowniczka w wielu sprawach.
Zanim zmarła, pomimo swojego wieku, przejawiała niezwykłą zdolność rozpoznawania obecności Najświętszej Eucharystii, a nawet rozpoznawania, kto Ją przed chwilą przyjął. Przy jej łóżku, z prośbą o błogosławieństwo, klękali nawet świątobliwi kapłani. Znana jest jako mała Nellie od Świętego Boga, bo tak nazywała swego Pana i Zbawiciela.


Spis treści

Rodzinne korzenie
Rozstanie i troski
Pierwsze dni u Sióstr Dobrego Pasterza
Dolegliwości i choroby
Dzieciątko Jezus z Pragi
Dom Świętego Boga
Najświętszy Sakrament
Obecność Boga
Mały żołnierz Świętego Boga
W oczekiwaniu na Boga w Eucharystii
Spełnione pragnienie
Nellie i Najświętszy Sakrament
Boże Narodzenie
Ostatni miesiąc życia
Śmierć Nellie
Przeniesienie ciała
Papież Pius X i Mała Nellie
Zakończenie
Posłowie
Bibliografia


Fragment tekstu

Rozdział 7
Najświętszy Sakrament

Nellie w jakiś zadziwiający sposób wyczuwała obecność Boga w Najświętszym Sakramencie. Dała temu świadectwo jeszcze gdy była w szpitalu. Mary Long zwykła każdego ranka wstawać i udawać się na Mszę Świętą, podczas której przyjmowała Komunię. Któregoś razu jednak nie czuła się najlepiej, przez co źle przespała noc. Obudziła się późno i nie poszła, jak zazwyczaj, do kaplicy na Mszę Świętą, tylko od razu do szpitalnej kuchni. Gdy usłyszała, że Nellie się obudziła, zajrzała do jej pokoju.

- No, Nellie - spytała - jak się dzisiaj czujesz?

- Nie przyjęłaś dzisiaj rano Świętego Boga - odpowiedziała od razu dziewczynka.

Pomyślała, że być może Nellie słyszała, jak krząta się po kuchni i z tego wywnioskowała, że nie uczestniczyła we Mszy Świętej. Postanowiła to następnym razem sprawdzić. Wyszła z budynku i trzasnęła drzwiami, sprawiając wrażenie, że rzeczywiście poszła na Mszę. Potem zdjęła buty i weszła do kuchni, starając się zachowywać podczas trwania Mszy Świętej tak cicho, jak to tylko było możliwe. Potem ponownie trzasnęła drzwiami, założyła buty i poszła do pokoju Nellie, jakby właśnie wracała. Dziewczynka spojrzała na jej twarz zamyślonymi oczyma i tak jak poprzednio, z dezaprobatą powiedziała:

- Nie przyjęłaś dzisiaj Świętego Boga.

- Skąd wiesz, kochanie? Czyż nie słyszałaś, jak wchodziłam?

- Nieważne - odpowiedziało dziecko - wiem, że nie przyjęłaś Świętego Boga. Powiem o tym matce.

Pani Hall, opiekunka Nellie, odnotowała też niezwykłe zachowanie się dziewczynki podczas zupełnie innej sytuacji. Zaniosła ją do kaplicy podczas wystawienia Najświętszego Sakramentu. Nikt nie powiedział dziewczynce, że w kaplicy dzieje się coś szczególnego. Stąd też zdziwienie opiekunki było wyjątkowe, gdy zaraz po wejściu do kaplicy Nellie, głosem pełnym szacunku i podziwu wyszeptała:

- Matko, On tu jest. Święty Bóg jest teraz tutaj! - i wskazała ręką monstrancję, której nigdy wcześniej nie widziała i nie mogła mieć pojęcia, do czego służy.
Nie odrywała też wzroku od Hostii, a twarz jej wyrażała niezwykłe, ekstatyczne niemal uniesienie.

Po opuszczeniu kaplicy, spotkały na korytarzu matkę przełożoną, która widząc drepczącą u boku opiekunki Nellie, cichą i zamyśloną, wiedząc jak jest chora, przyklękła na kolano i zapytała:

- No i jak się ma moje dziecko dzisiaj?

Mała Nellie wtuliła twarz w jej ramiona i zaczęła szlochać. Nie były to jednak łzy bólu czy smutku. Nie potrafiła po prostu w inny sposób wyrazić tego, czego przed chwilą doświadczyła - swojego spotkania z Bogiem. Przepełniało ją tak bezgraniczne szczęście, że nie potrafiła go w inny sposób wyrazić. A przełożona, jak sama to później opisała, poczuła w duchu, że Bóg wyznaczył tej małej dziewczynce szczególną rolę, a jej zadaniem było z Nim, w realizacji tego współdziałać.

Od tej chwili nikt nie musiał Nellie mówić, kiedy wystawiano Najświętszy Sakrament, gdyż, bez najmniejszego sygnału z zewnątrz, żadnej uwagi z jakichkolwiek ust, doskonale sama to wyczuwała i nigdy się nie myliła. Ponieważ urodziła się i pierwsze lata spędziła w koszarach, gdzie niekiedy żołnierze trafiali do aresztu, zwykła mawiać, gdy Najświętszy Sakrament spoczywał w tabernakulum, że Pan Jezus jest "więźniem aresztu". Gdy zaś wystawiano Go w monstrancji, natychmiast prosiła:

- Zanieś mnie na dół do kaplicy. Wiem, że Święty Bóg nie jest dziś w areszcie.









Powrót  •  Nasza oferta  •   Nowości  •   Najpopularniejsze  •   Szukaj

O nas   •   Kontakt   •   Regulamin zakupów   •   Karta stałego Klienta   •   Do pobrania