Vittorio Messori

Znak dla niewierzących (opr.twarda)

Kategoria  objawienia, cuda

Cena 29.00 zł
ISBN 978-83-924332-7-9
(gabaryt L - 2XL)
oprawa twarda
waga 0.414 kg
nr kat. Rhema 24338
                                   



Nakład wyczerpany!


Notka

Pasjonujący opis archiwalnych badań maryjnego cudu przywrócenia amputowanej nogi młodzieńcowi z Calandy, obalający misterną argumentację Richarda Dawkinsa i innych osób kwestionujących istnienie Boga.

29 marca 1640 roku w Calandzie, niewielkiej miejscowości w hiszpańskiej prowincji Aragonia, dokonał się cud w całym tego słowa znaczeniu: oto pewnemu młodemu wieśniakowi, czcicielowi Matki Bożej z Pilar, została nagle przywrócona prawa noga, amputowana mu dwa lata wcześniej. W tamtych czasach wydarzenie to odbiło się szerokim echem, zostało od razu poddane dokładnemu badaniu, a następnie potwierdzone w niezwykle drobiazgowym procesie. Później jednakże popadło w zapomnienie i pamięć o nim pozostała żywa tylko w lokalnym środowisku.

Vittorio Messori, od zawsze badający racje przemawiające za wiarą w Boga, postanowił dogłębnie wyjaśnić ten zapomniany fakt, o którym mieliśmy dotąd mgliste pojęcie. W związku z tym w latach 90. ub. wieku kilkakrotnie udawał się do Calandy i Saragossy - po to by studiować tamtejsze archiwa, zagłębiać się w akta procesu weryfikacyjnego oraz rozmawiać z miejscowymi uczonymi. Tak właśnie powstała niezwykła kronika jednej z najbardziej poruszających i zarazem najmocniej udowodnionych tajemnic w historii.
Ta pasjonująca publikacja, która pt. Znak dla niewierzących ukazała się nakładem naszego wydawnictwa, jest bez wątpienia w stanie nie tylko całkowicie pochłonąć Czytelnika, ale także naprawdę zmienić jego życie.

Vittorio Messori, włoski dziennikarz i pisarz, jest autorem licznych książek tłumaczonych na całym świecie. Do jego najbardziej znanych dzieł trzeba zaliczyć Opinie o Jezusie oraz zapis rozmowy z Janem Pawłem II Przekroczyć próg nadziei. Ponadto w Wydawnictwie Rizzoli opublikował: Opinie o Maryi; Mówią, że zmartwychwstał; Wyzwania wiary; Wyzwania wobec śmierci i Czarne karty Kościoła.


Fragment tekstu

Część trzecia

"Znak" dla nas

Czy przypadek dziewięciu uzdrowionych, "(...) którzy nie wrócili, aby podziękować Bogu", dotyczy również naszego Miguela Juana?
Wyjaśnijmy już na samym początku, że zgodnie z tym, co nakazuje nam historia, trzeba zdecydowanie odrzucić pewne "czarne legendy", które krążyły swego czasu w Hiszpanii. Głosiły one, że nasz bohater miał wręcz skończyć na szubienicy w Pampelunie, stolicy sąsiedniej Nawarry. I chociaż poszukiwania historyczne wykluczyły tę okrutną i zmyśloną wersję, to jednak powróciła ona na nowo na przełomie XVII i XVIII wieku - za sprawą porywczych kaznodziejów, przestrzegających z ambony przed "niewdzięcznością wobec łask nieba". W każdym razie powielanie tej tezy sprawiło, że delegacja wysłana przez władze Calandy przeprowadziła własne śledztwo w Pampelunie. Stwierdzono po nim, iż ta zniesławiająca plotka jest zupełnie pozbawiona podstaw. Zresztą w rodzinnej wiosce Miguela Juana przekonanie o prawdziwości Cudu ciągle było na tyle mocne, że nikt nie mógł uwierzyć w tak przedstawiony los uzdrowionego.
W tym miejscu ponownie odwołujemy się do dokumentów, jakie zostały do tej pory odnalezione. Informują nas one o losach uzdrowionego przez przynajmniej sześć lat po wyroku w Saragossie, to znaczy do roku 1647 włącznie. Dane te nie budzą żadnych wątpliwości, choć są nieliczne i szczątkowe. Mówią one o życiu powikłanym, pełnym problemów, wręcz narażonym na upadek moralny - aż w końcu rozpływającym się w mroku.
Krótko mówiąc, raz jeszcze się sprawdza - choć tutaj chyba w sposób bardziej bezduszny niż w innych przypadkach, zważywszy na wyjątkowość opisywanego tu Cudu - to, co René Laurentin, wielki specjalista od charyzmatów, nazwał effacement du temoin - zniknięciem, pogrążeniem się w mrokach świadka, który został obdarzony przywilejem nadprzyrodzonego wydarzenia. Po okresie rozgłosu, świateł, śledztw, wyśpiewywania Te Deum uwaga wierzących przenosi się i koncentruje - stopniowo, ale nieubłaganie - na samym wydarzeniu, usuwając w cień uzdrowionego, który niekoniecznie będzie odpowiadał w sposób właściwy na tę nadzwyczajną łaskę. Czyż zresztą nie było tak - co przypomnieliśmy powyżej - również z wieloma uzdrowionymi przez samego Chrystusa?
W ocenie tego, co stało się z Pellicerem po uroczystym ogłoszeniu Milagro i po tym, jak władca wszystkich Hiszpanii wręcz ukląkł przed jego nogą, należy odwołać się do autentycznej perspektywy katolickiej.
Zgodnie z tym punktem widzenia znak nagłego uzdrowienia cielesnego - niewytłumaczalny, przypisywany bezpośrednio wszechmocy Bożej - ma znaczenie bardziej społeczne niż osobiste. Jest on dobrodziejstwem udzielonym bardziej wspólnocie kościelnej (i w ogóle ludzkiej) niż jednostce. Jest na służbie przede wszystkim innych, a dopiero na drugim miejscu uzdrowionego.
Tamtej marcowej nocy w Calandzie aniołowie (pod kierownictwem Virgen del Pilar - jeślibyśmy chcieli się odwołać do tradycyjnej ikonografii, która widzi Ją na czele pewnego rodzaju ekipy chirurgicznej) "przyczepili na nowo" nogę pogrzebaną sto kilometrów od tego miejsca przede wszystkim z uwagi na nas - a nie ze względu na tego biednego młodzieńca. Nas - którzy dowiadujemy się o tym Cudzie i czerpiemy zeń owoce mogące wzmocnić naszą wiarę i podważyć nasze niedowiarstwo.
Wydarzenie z Calandy - na równi z każdym innym cudem, choć mniej spektakularnym - rozegrało się po to, abym ja tutaj próbował je opisać w sposób jak najbardziej pełny, precyzyjny, uczciwy - a więc przekonujący; i abyś ty, czytelniku (czytelniczko), poznał(a) je, a zastanawiając się nad nim, wyprowadził(a) z niego logiczne konsekwencje.
Jeśli mówię ja i ty, to oczywiście mam na myśli każdą osobę, która przymierza się do opisania tych wydarzeń, oraz wszystkich czytelników zapoznających się z nimi.
Cud - właśnie dlatego, że jest znakiem - znacznie wykracza ponad osobistą korzyść uzdrowionego. Dotyka on całej wspólnoty wierzących, a nawet całej ludzkości. Bohater jest tu nie tyle obdarzony pewnym przywilejem, ile raczej będzie częściej obarczony pewnym ciężarem, który przyjdzie mu dźwigać. Jest to pewna ofiara, którą będzie musiał ponieść dla dobra nas wszystkich. Ale również jemu - możemy być tego pewni - Boża sprawiedliwość okaże swą moc i w nagrodę dostąpi on spełnienia obietnicy usłyszanej wyraźnie w Lourdes: "Nie w tym życiu, ale w przyszłym...".
Uzdrowienie z choroby fizycznej jest jedynie symbolem czegoś, co liczy się jeszcze bardziej: mocy Boga Jezusa Chrystusa, zdolnej uzdrowić z chorób duszy. Tymczasowo odzyskane zdrowie jedynie odsyła do wiecznego zbawienia, które jest obiecane.







Inne książki tego autora




Opinie o Jezusie (książka)
Vittorio Messori
Wydawnictwo M
36.00 zł

Światło i ciemność (książka)
Vittorio Messori
Wydawnictwo AA - Kraków
99.00 zł








Powrót  •  Nasza oferta  •   Nowości  •   Najpopularniejsze  •   Szukaj

O nas   •   Kontakt   •   Regulamin zakupów   •   Karta stałego Klienta   •   Do pobrania