Jonathan Fenby

Alianci. Stalin, Roosevelt, Churchill. Tajne rozgrywki zwycięzców ...

Kategoria  historia, dokument

Wydawnictwo Znak
Cena 58.80 zł
ISBN 978-83-240-0895-7
(gabaryt L - 2XL)
waga 1.100 kg
nr kat. Rhema 22830
                                   



Towar lub tytuł już niedostępny


Notka

"Kłótnię zaczął Józef Stalin. Podczas wystawnej kolacji sowiecki przywódca nieustannie dokuczał Winstonowi Churchillowi. Okraszonym przyciężkim humorem docinkom nie było końca. [...] Siedzący na wózku inwalidzkim Franklin Roosevelt milczał przez większość czasu, ograniczając się do banałów i truizmów. Jak powiedział później na posiedzeniu gabinetu, złośliwości Stalina wobec Churchilla bardzo go rozbawiły."

Tak zaczyna się opowieść Jonathana Fenby'ego o spotkaniach Wielkiej Trójki, która zdecydowała o losach świata i wpłynęła na całą historię powojennej Polski. Na tę rozgrywkę składają się tajne obrady, oficjalne konferencje, trwające do późna suto zakrapiane noce na Kremlu i letnie pikniki w prezydenckiej rezydencji. Żywa, reporterska relacja przenosi nas do Teheranu, Jałty i we wszystkie te miejsca, gdzie spotykali się Stalin, Roosevelt i Churchill. Trzy niezwykłe osobowości - krwawy dyktator, znakomity manipulator, zdesperowany premier - reprezentujące trzy militarne potęgi zostały ukazane w politycznej grze, w której stawką był m.in. los Polski.

Wprowadzając czytelnika w wypełnione tytoniowym dymem gabinety, "Alianci" pokazują nagą prawdę o drugiej wojnie światowej.


Spis treści

Prolog KOLACJA W TEHERANIE 29 Listopada 1943 roku
I. BIZON, NIEDŹWIEDŹ I OSIOŁEK
II. PIERWSZA KONFERENCJA Placentia Bay, Nowa Funlandia 9-12 sierpnia 1941 roku
III. WUJASZEK JOE Moskwa wrzesień 1941 roku
IV. WOJNA ŚWIATOWA Waszyngton, Chequers, Moskwa, Chongqing, Berlin 6-12 grudnia 1941 roku
V. ROZMOWY CZTERECH Moskwa, Waszyngton, Londyn 9 grudnia 1941 roku-14 stycznia 1942 roku
VI. NIEZDECYDOWANIE Londyn, Waszyngton styczeń-kwiecień 1942 roku
VII. PAN KOMISARZ PRZYSZEDŁ Moskwa, Londyn, Waszyngton maj-czerwiec 1942 roku
VIII. TORCH Hyde Park, Chongqing, Waszyngton, Londyn czerwiec-lipiec 1942 roku
IX. PÓŁNOC W MOSKWIE Moskwa sierpień 1942 roku
X. A CZAS PŁYNIE Afryka Północna, Moskwa,Casablanca październik 1942 roku-styczeń 1943 roku
XI. BURZLIWA POGODA Waszyngton, Moskwa, Londyn, Hyde Park, Quebec styczeń-sierpień 1943 roku
XII. ROSYJSKA UWERTURA Moskwa październik 1943 roku
XIII. W CIENIU PIRAMID Kair 21-26 listopada 1943 roku
XIV. PO DRUGIEJ STRONIE TĘCZY Teheran 28 listopada-1 grudnia 1943 roku
XV. ZŁY WIATR Kair, Tunis, Kartagina,Waszyngton grudzień 1943-maj 1944 roku
XVI. TRIUMF I TRAGEDIA Londyn, Waszyngton, Normandia, Paryż, Warszawa czerwiec-wrzesień 1944 roku
XVII. PLAN Waszyngton, Quebec 12-16 września 1944 roku
XVIII. PUNKTY PROCENTOWE Moskwa 9-18 października 1944 roku
XIX. CZERWONY BLUES Londyn, Waszyngton, Moskwa, Ateny, Paryż, Chongqing listopad 1944-styczeń 1945 roku
XX. JAŁTA Malta, Krym 30 stycznia-15 lutego 1945 roku
XXI. ŚMIERĆ PRZY ŹRÓDŁACH Kanał Sueski, Waszyngton, Londyn, Warm Springs 13 lutego-12 kwietnia 1945 roku
XXII. KONIEC PODRÓŻY Poczdam 17 lipca-2 sierpnia 1945 roku


Fragment tekstu

Prolog
KOLACJA W TEHERANIE 29 listopada 1943 roku

Od sojuszników gorszy jest tylko ich brak.
Churchill

Kłótnię zaczął Józef Stalin. Podczas wystawnej kolacji sowiecki przywódca nieustannie dokuczał Winstonowi Churchillowi. Okraszonym przyciężkim humorem docinkom nie było końca. "Marszałek Stalin korzystał z każdej sposobności do przytyku pod adresem Churchilla
- głosiła oficjalna amerykańska relacja. - Niemal wszystkie jego uwagi skierowane do premiera zawierały uszczypliwości".
Brytyjski premier nie dał się sprowokować nawet wówczas, gdy Stalin powiedział, że wysuwane od dawna zastrzeżenia Brytyjczyków co do frontalnego ataku na hitlerowskie wojska we Francji świadczą o ich skrytej sympatii do Niemiec, a być może wręcz o chęci zaproponowania wrogowi "łagodnego pokoju". Dyktator oświadczył, iż Rosjanie są ludźmi prostymi, ale to nie znaczy, że są ślepi.
Kelnerzy wnosili kolejno przystawki, barszcz, ryby, mięsa, sałat-ki, owoce, wino, rosyjskiego szampana, wódkę i brandy. Siedzący na wózku inwalidzkim Franklin Roosevelt milczał przez większość cza-su, ograniczając się do banałów i truizmów. Jak powiedział później na posiedzeniu gabinetu, złośliwości Stalina wobec Churchilla bardzo go rozbawiły. Jednak jego tłumacz Charles Bohlen określił atmosferę jako "zgryźliwą".
Ani prezydent, ani premier nie czuli się dobrze tego wieczora, pod-17 czas kolacji w sowieckim poselstwie w Teheranie. Był to drugi dzień odbywającego się w stolicy Iranu pierwszego trójstronnego spotkania na szczycie z udziałem Stalina. Obydwaj mieli za sobą długie podróże morskie i lotnicze. Poprzedniego wieczoru ostra niestrawność zmusiła Roosevelta do opuszczenia kolacji, której był gospodarzem.
Jak wspominał Churchill, na początku bankietu wydanego przez Sowietów prezydent zzieleniał. Choć utrzymywano to w tajemnicy, ciśnienie krwi Roosevelta było niebezpiecznie wysokie, oprócz tego cierpiał na anemię i miał objawy choroby płuc. Cztery miesiące później zdiagnozowano u niego nadciśnienie, nadciśnieniową chorobę serca, niewydolność zastoinową serca i chroniczne zapalenie oskrzeli. Churchill był przeziębiony i bolało go gardło, jednak najgorszy wpływ na niego miało napięcie związane z wojną. Musiało ono wyczerpywać człowieka dobrze po sześćdziesiątce, który, choć niezłomny, był w słabej kondycji, miał nadwagę, nadużywał alkoholu oraz uskarżał się na problemy z sercem; czasami bywał po prostu "zbyt chory i znużony, by jasno rozumować".
Od chwili gdy został premierem w 1940 roku, Churchill postawił wszystko na jedną kartę - musiał zdobyć przyjaźń Roosevelta. U podstaw jego "systemu" leżał sojusz Wielkiej Brytanii z Ameryką. W drodze do Teheranu premier ze łzami w oczach zwierzył się córce: "Kocham tego człowieka". Jak kiedyś zauważył, żaden mężczyzna nie poznał swojej kochanki lepiej, niż on poznał prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Obiekt jego uczuć przybył jednak na szczyt w Teheranie, mając jeden podstawowy cel - zyskać zaufanie Stalina. W związku z tym Roosevelt był zdecydowany powstrzymać się od wszystkiego, co mogłoby zasugerować chorobliwie podejrzliwemu dyktatorowi, że trzyma stronę Brytyjczyków, nawet jeżeli miało to oznaczać afront wobec premiera. Sugestie Londynu, by spotkać się wcześniej w celu ustalenia priorytetów Zachodu, prezydent zbył milczeniem. W Teheranie zamieszkał w sowieckim poselstwie i odbywał dwustronne spotkania ze Stalinem, nie zgadzając się zarazem choćby na lunch w cztery oczy z Churchillem. Nie mogło się to spodobać przedstawicielom kraju, który samotnie stawił czoła Hitlerowi w 1940 roku, gdy Moskwa była w sojuszu z Berlinem. Doszło do tego, że Churchill opowiedział swojemu otoczeniu historię wręcz nieprawdopodobną - najbliższy współpracownik prezydenta miał nazwać swojego przełożonego "nieudolnym".
Pod koniec kolacji, gdy Churchill zażyczył sobie brandy, najważniejszy współpracownik Roosevelta Harry Hopkins wzniósł toast za armię sowiecką. W odpowiedzi Stalin poruszył kwestię niemieckie-go sztabu generalnego. Oświadczył, że należałoby rozstrzelać w trybie doraźnym co najmniej pięćdziesiąt, a może nawet i sto tysięcy wysokich rangą oficerów.
Churchill nie wytrzymał. Poczerwieniawszy na twarzy, zerwał się i zaczął chodzić po jadalni. Oświadczył, że pomysł ten nie daje się po-godzić z brytyjskim poczuciem sprawiedliwości. Nikt, nawet naziści, nie powinien stawać bez sądu przed plutonem egzekucyjnym.
- Brytyjski parlament oraz opinia publiczna nigdy się nie zgodzą na masowe egzekucje! - zagrzmiał.
- Pięćdziesiąt tysięcy trzeba rozstrzelać - powtórzył Stalin, dorzucając kolejną uwagę o proniemieckich sympatiach brytyjskiego przywódcy.
- Wolałbym raczej, żeby wyprowadzono mnie w tej chwili do ogrodu i zastrzelono, niż żebym miał okryć hańbą siebie i mój naród - odpalił Churchill.
W oczach Stalina pojawił się złośliwy błysk. Zwrócił się do usiłującego ukryć uśmiech Roosevelta, pytając go o zdanie. Prezydent próbował obrócić wszystko w żart.
- Być może zamiast rozstrzeliwać w trybie doraźnym pięćdziesiąt tysięcy zbrodniarzy wojennych, powinniśmy zadowolić się skromniejszą liczbą - rzekł. - Na przykład czterdziestoma dziewięcioma tysiącami.
Zgromadzeni przy stole Amerykanie i Rosjanie wybuchnęli śmiechem. Brytyjski minister spraw zagranicznych Anthony Eden dał Churchillowi znak, że to tylko żarty. Stalin nie zamierzał jednak zmienić tematu i kolejno pytał gości o opinię. Eden odpowiedział dyplomatycznie, iż konieczne są wnikliwsze badania. Amerykanie zwrócili z kolei uwagę, że do zwycięstwa w Europie jeszcze dość daleko. Później przyszła kolej na syna Roosevelta - Elliotta, oficera wywiadu lot-niczego, który towarzyszył ojcu podczas wszystkich konferencji.
Młody człowiek, któremu być może uderzył do głowy ciągle mu dolewany szampan, wyraził nadzieję, że setki tysięcy hitlerowców spotka zasłużony los. Usłyszawszy to, Stalin podszedł do syna prezydenta i położył mu dłoń na ramieniu. Gdy dyktator zaproponował toast za zdrowie Elliotta, Churchill zaatakował młodego Amerykanina.
- Chcesz zaszkodzić stosunkom między sojusznikami? - warknął.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, co wygadujesz? Jak śmiesz mówić takie rzeczy?
Następnie wymaszerował z pokoju. Stalina już od wielu lat nie spotkało nic podobnego. Po chwili, stojąc w mroku sąsiedniego po-mieszczenia, premier poczuł na ramionach dotyk dłoni. Odwróciwszy się, ujrzał Stalina, któremu towarzyszył minister spraw zagranicznych Wiaczesław Mołotow. Obydwaj szeroko się uśmiechali. Jak wyjaśnili, była to tylko zabawa - nie mówili poważnie.
Brytyjski przywódca nie był przekonany - pamiętał przecież, że Sowieci, będąc sojusznikami Hitlera, dokonali rzezi 22 tysięcy polskich jeńców wojennych. Nie miał wątpliwości, że Stalin jest zdolny spełnić swoją groźbę. Zdawał sobie jednak sprawę, że pogorszenie stosunków z Kremlem oznaczałoby wielką szkodę z punktu widzenia wysiłku wojennego. Powrócił więc do stołu. Jak odnotował, reszta wieczoru "upłynęła przyjemnie". Według relacji brytyjskiego ambasadora w Moskwie Archibalda Clarka Kerra, dwaj protagoniści dramatu spojrzeli sobie w końcu w oczy, kładąc sobie wzajemnie dłonie na ramionach.
Wszyscy jednak czuli, co wisi w powietrzu. Tej samej nocy Harry Hopkins udał się do ambasady brytyjskiej, by przekonać Churchilla, że nie wolno dłużej odwlekać inwazji na Francję, na którą Stalin nalegał od 1941 roku. Współpracownik prezydenta argumentował, że Amerykanie i Rosjanie podjęli już decyzję, a Brytyjczycy powinni się do niej dostosować. Po wyjściu wysłannika Churchill rozmawiał z członkami swojej delegacji o wojnach, które przyniesie przyszłość.
Jego ton był ponury. Powiedział między innymi, że bombowce brytyjskie byłyby w stanie dotrzeć do Moskwy.









Powrót  •  Nasza oferta  •   Nowości  •   Najpopularniejsze  •   Szukaj

O nas   •   Kontakt   •   Regulamin zakupów   •   Karta stałego Klienta   •   Do pobrania