Ewa Zelenay

Bajkowe mosty, czyli całkiem inne bajki rodzinne. Terapeutyczne opowia

Kategoria  dzieci

Wydawnictwo Jedność
Cena 18.90 zł
ISBN 978-83-7442-417-2
(gabaryt L - 2XL)
waga 0.200 kg
nr kat. Rhema 20824
                                   



Nakład wyczerpany!


Notka

"Bajkowe mosty" to utwór szczególny nie tylko dla dzieci, ale i rodziców. W bajkach nie ma baśniowego świata, lecz jest realna rzeczywistość, bliska ludziom współczesnym. Teksty uczą, jak pokonać niesprawiedliwość i zło, w jaki sposób odnaleźć się w sytuacjach trudnych dla dziecka. Bohaterowie są powszechnie znani, to pory roku, dynia, fasolki, strumień czy cebulka. Mają oni takie same problemy, jak ludzie. Wniosek z opowieści napawa optymizmem: życie trzeba zaakceptować i pokochać, co nie oznacza, że należy godzić się ze złem.

Kiedy czytam piękne, dojrzałe bajki Ewy Zelenay, przypominam sobie swoje dzieciństwo... A najważniejsze w tym wszystkim, najbardziej wymowne i skuteczne, jest pogodzenie w tych bajkach słowa rozumu ze słowem serca - stworzenie zatem tego cudownego eliksiru, które, chociaż tak proste i zwyczajne, z takim oporem nam na co dzień przychodzi.
Prof. Zbigniew Mikołejko



Fragment tekstu

Bajka o czterech porach roku


Żyła sobie kiedyś piękna panna o imieniu Aura. Jak wszystkie młode dziewczęta, Aura
bywała kapryśna i zmienna . Kiedy była w dobrym humorze , śpiewała, tańczyła, śmiała się,
ale zaraz potem marszczyła czarne brewki i popłakiwała ze smutku.

- Taka zmienna ta nasza córeczka, jakie będzie jej życie ? - martwili się o Aurę rodzice.

Niepotrzebnie, bowiem jak w życiu, nic nigdy nie jest ani tak dobre, ani tak złe, jak się
tego obawiamy, tak też stało się z życiem Aury. Dziewczyna dorosła, spoważniała i ustatkowała się, spotkała na swojej drodze poważnego młodzieńca o imieniu Rok i wyszła za niego za mąż.

Rok był dobrym mężem. Kochał Aurę, zapewnił jej w małżeństwie miłość i bezpieczeństwo, którego jej było potrzeba. Niedługo potem pojawiły się na świecie czworaczki, ich córki -
- Cztery Pory Roku. Zaraz po urodzeniu dziewczynki były identyczne, jednak, kiedy tylko trochę podrosły, można było zauważyć jak bardzo się różnią. Poza tym, że całkiem niepodobne zewnętrznie okazały się także różne pod względem charakterów.

Wiosna, bo tak na imię miała pierwsza z nich, była złotowłosą blondynka, o oczach błękitnych jak niebo i brzoskwiniowych, rumianych policzkach.
Wiosenka była dziewczynką wesołą i otwartą. Od wczesnego ranka cały dom rozbrzmiewał
jej perlistym śmiechem. Kochała zabawę, śmiech, psoty, ale była roztargniona i nieporządna, rozrzucała, bowiem po polach i łąkach wszystkie swoje kwiaty.
Śpiewając wesoło razem ze skowronkami goniła cytrynowe motyle, mocząc sukienkę
w kałużach roztopionego śniegu.

- Niech żyje zieleń i słońce, motyle i skowronki ! - dotykała swoją zaczarowaną, ożywczą różdżką , każdej budzącej się do życia ze snu zimowego roślinki.

- Ożywiam wszystko, budzę ze snu świat ! - wołała szczęśliwa i biegała na łąki gonić żaby
i motyle.

- Czy ty naprawdę musisz robić wokół siebie tyle hałasu ? - krytykowało siostrę- Lato.

- Popatrz na mnie, ja nie skaczę jak koza po polach. Siedzę sobie nad rzeką i marzę.
Wygrzewam się na słońcu i puszczam po niebie latawce, wiję wianki z chabrów i rumianków, maków i kąkoli. Głaszczę złociste zboże, żeby pięknie dojrzewało. Odwracam wielkie głowy słoneczników do słońca. Ozdabiam malwami wiejskie ogródki. Czy to nie mądre i pożyteczne
zajęcie ? Weź ze mnie przykład Wiosno !

- Obie nie macie racji ! Obie jesteście śmieszne i dziecinne ! - wtrąciła się do rozmowy trzecia
siostra, której na imię było Jesień.

Jesień była najgrubsza i najbardziej okazała ze wszystkich sióstr. Pilnowała, bowiem dojrzewania owoców i warzyw. Owinięta jak welonem nićmi Babiego Lata układała w lasach poduchy fioletowych wrzosów. W sadach malowała rumieńce na soczystych gruszkach
i krągłych jabłkach. Łapała w wielkie kosze spadające z drzew granatowe śliwki.
Kropiła grzyby deszczem, aby lepiej rosły. A kiedy już zakończyła zbiory zdmuchiwała porywistym wiatrem wszystkie, wszyściutkie wyzłocone przez siebie liście usypując z nich kopce i okrywając rośliny przed zimą.

- Dosyć tych kłótni siostry ! - ze złością wykrzykiwała Zima. Czarnowłosa piękność o bladej
jak śnieg twarzy.

Wszystkie trzy nie macie racji ! - Przecież to ja układam do snu ziemię i daję roślinom odpocząć. To ja okrywam rośliny puszystą śnieżną kołderką. Skuwam rzeki lodem i zawieszam na dachach szklane sople. To ja jestem królową życia i śmierci, jestem snem, odpoczynkiem, milczeniem, spokojem. To ja, to ja, to ja ! wykrzykiwała Zima tupiąc nóżką w srebrnym pantofelku.

- Cisza moje panny ! - uspakajał pokłócone córki Rok

- Takie kłótnie nie przystoją dobrze wychowanym panienkom ! - martwiła się matka Aura.
.
Mijały dni i tygodnie, a atmosfera w domu nie poprawiała się. Dziewczynki kłóciły się coraz bardziej. Aż przyszedł dzień, kiedy najbardziej impulsywna z sióstr Wiosna uciekła z domu.

Nareszcie będzie spokój bez tej zwariowanej panny ! - cieszyły się siostry.

Co zrobimy bez naszej córeczki ! - martwili się rodzice, bo kochali wszystkie swoje dziewczynki tak samo mocno, bez względu na ich charaktery i nie wyobrażali sobie rodziny bez Wiosenki.

Mijały dni, a Wiosna nie wracała. W domu Aury i Roku zaczęły dziać się dziwne rzeczy.

-Nie ma Wiosny, ziemia jeszcze śpi snem zimowym, nic z niej nie wyrosło, jak mają więc zakwitnąć moje letnie kwiaty ? - narzekało Lato.

-To zupełnie bez sensu ! - skarżyła się Jesień. - Nie mam liści do malowania i suszenia,
nie mam jagód i grzybów, nie mam warzyw, ani owoców!

Jedynie Zima cieszyła się z nieobecności Wiosny.

-A nie mówiłam, że lepiej nam będzie bez tej wariatki Wiosny ! Teraz widać, kto tu jest najważniejszy , Nareszcie mam spokój i mogę sobie mrozić i sypać śniegiem do woli !

-Tak dłużej być nie może, idę jej poszukać - powiedziała Jesień i owinąwszy się ciepłym szalem
wyruszyła w drogę. Po kilku dniach znalazła siostrę skuloną z zimna w zamarzniętym jeszcze lesie. Jesień namówiła Wiosnę do powrotu. Kiedy dziewczynka wróciła, rodzice nie posiadali się z radości. Przez jakiś czas siostry nie kłóciły się i w domu panował względny spokój.
Niestety po kilku tygodniach spory rozgorzały na nowo.

-Nic już nie jest tak jak dawniej ! - denerwowało się Lato. - Wiosna się spóźniła, rośliny nie zdążyły zakwitnąć, jak więc mają wydać owoce ? Zboże ciągle zielone nie podrośnie do jesieni.
Nie będzie sianokosów, nie będzie dożynek. Wakacje się skróciły i dzieci nie zdążą wyjechać na wakacje, pójdą zmęczone do szkoły. Ja się tak nie bawię, odmawiam współpracy i... idę sobie !- powiedziało Lato i jak powiedziało tak zrobiło. Poszło za siódmą górę i siódmą rzekę.


Kiedy Lato odeszło, w domu Aury zapanował straszny bałagan :

- Nudzi mi się - marudziła Jesień, Nie mam owoców do malowania. Nie mam Jarzyn i grzybów, nie mam liści do złocenia.

- Ty leniwa dziewucho ! - krzyczała na siostrę Zima. Nie zrobiłaś zapasów. Co teraz będą jedli ludzie i zwierzęta. Powymierają z głodu. Nawet nie mogę dmuchnąć zimnym wiatrem i ściąć lodem ziemi, bo nie okryta liśćmi zamrozi głębsze warstwy i zniszczy korzenie !

- To nie moja wina, to Lato poszło nie wiadomo, dokąd ! - broniła się Jesień
Jak mam malować niedojrzałe owoce. Jak mam wyzłacać sady, kiedy liście jeszcze młode
i zielone ! Co mam zrobić z warzywami, przecież nie nadają się do jedzenia ?
Gdyby Wiosna nie zaczęła awantury to i Lato by nie odeszło !

- Najlepiej to zwalić na najmłodszego ! - narzekała Wiosna. Moje kwiaty też są zmęczone tym ciągłym kwitnieniem.

- To po co uciekałaś ?- syknęła Zima

Poszłam sobie, bo mi dokuczałyście .Teraz widzicie, że to ja byłam najważniejsza ! - dodała Wiosna z triumfem w głosie.

- A nie, bo ja ! - wrzasnęła Zima głosem jak szklany dzwoneczek.

- A właśnie, że ja ! - zahuczała Jesień.

Co za bałagan ...co za bałagan - przestańcie natychmiast ! - rozzłościł się Rok.

W rodzinie musi panować zgoda ! - dodała Aura

-Jeśli same nie potraficie się pogodzić, to ja zaprowadzę tu swoje porządki ! - zadecydował ojciec.
- Przekonałyście się, że kłótnie do niczego nie prowadzą.
Misja, jaką macie na ziemi do spełnienia, jest naprawdę ważna.

W przyrodzie musi panować porządek, to są odwieczne prawa, których zakłócać nie wolno !
Równowaga - to najważniejsze słowo !

-Każda z was, moje drogie córki, jest Ziemi niezbędna, przekonałyście się o tym same !
Dlatego zarządzam, aby każda z was, miała do własnej dyspozycji trzy miesiące w roku.
W ciągu trzech miesięcy ta, która właśnie rządzi może zachowywać się tak, jak podpowiada
jej Natura. W tym czasie nie wolno przeszkadzać sobie nawzajem, ani wtrącać się do tego,
co robi siostra. Zrozumiałyście ?!

-Tak ! - odpowiedziały zgodnie dziewczęta. Rozumiemy, bo podział wydaje się być dla wszystkich sprawiedliwy. Obiecujemy sobie nawzajem nie przeszkadzać i nie kłócić się!

Rok powiesił na ścianie domu piękny kalendarz, w którym było miejsce dla wszystkich dwunastu miesięcy i powiedział :

- Zaznaczam w kalendarzu daty, z rozkładem waszej pracy, a więc :

Wiosna rozpoczyna swoje urzędowanie dnia 20-21marca. Tego dnia dzień i noc są tej samej długości, czyli mamy tak zwaną równonoc wiosenną.
- Lato 21-22 czerwca w dniu przesilenia letniego, czyli właśnie wtedy mamy najdłuższy dzień.
- Jesień 22 lub 23 września, w równonoc jesienną, a Zima w dniach 21-22 grudnia, czyli w przesilenie zimowe
Tak zadecydowałem i taki podział ma trwać do końca świata ! - zakończył poważnym głosem ojciec Rok.

Od tej pory córki Aury zachowują się przyzwoicie. Starają się dotrzymywać słowa, a jeśli któraś z nich czasem zapomni o przyrzeczeniu, to możecie poznać po ( jak mówią w dzienniku telewizyjnym ) "anomaliach pogodowych". Te zaburzenia, jeśli już się zdarzają przysparzają ludziom wielu kłopotów, więc życzmy sobie, żeby kapryśne siostry kłóciły się jak najrzadziej !










Powrót  •  Nasza oferta  •   Nowości  •   Najpopularniejsze  •   Szukaj

O nas   •   Kontakt   •   Regulamin zakupów   •   Karta stałego Klienta   •   Do pobrania