Notka
Wezwanie "Trwajcie mocni w wierze!", stanowiące hasło pielgrzymki Benedykta XVI do naszej ojczyzny w 2006 roku, uczyniłem mottem homilii na poszczególne niedziele roku C. Mam nadzieję, że lektura tych krótkich tekstów z jednej strony pozwoli Czytelnikom poznać to, co Bóg objawia nam o sobie na kartach Pisma Świętego, z drugiej zaś pomoże nawiązać z Nim osobistą więź poprzez modlitwę i życie sakramentalne. Więź, która stanie się fundamentem całego życia.
Ludzie oczekują od nas świadectwa mocnego trwania w wierze...
Autor
Fragment tekstu
Ciasne drzwi zbawienia
"Usiłujcie wejść przez ciasne drzwi; gdyż wielu, powiadam wam, będzie chciało wejść, a nie zdołają" (Łk 13,24).
Bóg w swojej miłości obdarzył nas bramą, przez którą możemy przyjść do Niego. Oczekuje jednak od nas wysiłku, walki z grzechem, czynienia sprawiedliwości, wierności Bożym przykazaniom. Dopuszczający się niesprawiedliwości, nieprawości, niezachowujący Bożego prawa, nie osiągną zbawienia - mówi Chrystus. Na tym polega owo "przeciskanie się" przez wąskie drzwi. Ojcowie Kościoła dodają, że nie może przez nie przejść wojownik, dopóki nie odłoży miecza, tarczy i puklerza, ani bogacz dźwigający wór złota, dopóki nie rozda wszystkiego, co posiada, ani człowiek, który dogadzał sobie we wszystkim, dopóki nie podejmie postu i pokuty.
Sądzę, że każdy z nas przeżył taki moment, kiedy tylko dwa kroki dzieliły go od drzwi do autobusu i nie udało mu się wsiąść. Drzwi się zamknęły, autobus odjechał. Czujemy wtedy żal - przecież mieliśmy w danym dniu pozałatwiać w mieście wiele spraw, ale drzwi się przed nami zamykają - spóźniamy się o sekundę, stoimy bezradni. Mają nam one przypomnieć drzwi ewangeliczne. Te jedne, jedyne, z przejściem przez które nie możemy się spóźnić. Na ziemi większość spóźnień można nadrobić. Drzwi szczęśliwej wieczności zamykają się na zawsze. To w ich perspektywie trzeba patrzeć na swoje życie. Po drodze nic nie jest ważne. Ważne jest, abyśmy się nie spóźnili do nieba.
Do królestwa Bożego nie spóźnił się Jacques Fesch - wychowany bez Boga, w kulcie pieniądza; z czasem - chuligan, zabójca, w końcu - człowiek nawrócony. Podczas nieudanego skoku na kantor zastrzelił w pościgu policjanta, ojca czworga dzieci. Ujęty, przebywał w więzieniu trzy i pół roku i w końcu został skazany na śmierć. Gdy szedł na ścięcie - a działo się to 1 października 1957 roku - był już innym człowiekiem. Przyczynił się do tego znany adwokat Paul Baudet, prawdziwy apostoł. Na jego prośbę modliło się za Jaquesa wiele klasztorów, wielu nawróconych więźniów, modliła się matka adwokata. Mecenas musiał znosić wiele obojętności i przejawów cynizmu skazanego. [...]