NotkaWspółczesne kręgi piekła i kręgi nieba to dla trzydziestokilkuletniego Marka z jednej strony rozpad małżeństwa i związane z nim meandry kościelnych oraz cywilnych procedur sądowych, z drugiej zaś dzielni ludzie, których poświęcenie dla bliźnich ukazuje właściwą miarę człowieczeństwa.
Wstępl ego lutowego popołudnia Marek zatrzasnął za sobą drzwi działu kadr, by nie powrócić tam nigdy więcej. Dwie godziny wcześniej, gdy oderwał wzrok od monitora, za lśniącą taflą nieotwieral-nego okna dostrzegł czarujący mroźnym pięknem zachód słońca. Łuna rozpłomieniała niebo karma-zynowym blaskiem, śnieg, który pokrywał pola, zdawał się płonąć. Marek wstał od biurka. Zza drzwi dobiegał podniesiony głos szefa produkcji. Cynobrowa poświata osiadła na szybie; Marek przytknął policzek do szkła, jak gdyby chciał wtopić się w cząsteczki światła i opuścić biurowy pokój wraz z promieniem zimowego słońca. Przez dłuższą chwilę stał wpatrzony w skrawek nieba, na którym blady błękit przeistaczał się w pełną blasku różowość, delikatną jak pajęcza sieć. Naraz oderwał głowę od szyby. Podszedł do biurka i zdecydowanymi ruchami palców wystukał dwa zdania wypowiedzenia w trybie natychmiastowym. Przepisy kodeksu pracy niewoliły go wprawdzie przy tym biurku i komputerze na kolejne trzy miesiące,ale nie dbał o pozory prawa. Wydrukował, podpisał, niedbale rzucił dokument na dyrektorskie biurko. Fragment tekstuW oddali złowieszczo majaczyły czarne bryły gór; skąpa księżycowa poświata rozjaśniała ich granie. Niżej światło rozlewało się po skalistej dolinie, której dno wypełniały ciemne, leniwe wody posępnej rzeki. Ku jej brzegowi wiodła droga, czy może rodzaj skalnej półki, której początek niknął w głębinie mrocznego wąwozu. Drogą tą, nad rzekę, ciągnął korowód nagich postaci. Kroczyły ze spuszczonymi głowami, w ponurym milczeniu, jakby przeczuwając nieuniknioną katastro-fę.
Strona redakcyjnaCopyright by Tomasz Małkowski
O nas Kontakt Regulamin zakupów Karta stałego Klienta Do pobrania |