Costantino Capobianco

Kwiatki Ojca Pio

Kategoria  biografie

Cena 18.00 zł
ISBN 83-60512-15-9
168 stron
format 19,4x12,5x1,3 cm
oprawa Miękka
Kraków 2006
waga 0.134 kg
nr kat. Rhema 13013
                                   



Towar lub tytuł już niedostępny


Notka

Cieszący się bardzo dużą popularnością zbiór krótkich opowiadań i anegdot, których bohaterem, a czasem autorem, był Ojciec Pio. Wznowienie w nowej szacie graficznej.

Costantino Capobianco napisał książeczkę, której bohaterem jest Ojciec Pio. Na wielu stronach pozwala nam ona oddychać czystym i pełnym prostoty powietrzem na wzór "Kwiatków" świętego Franciszka. Fakt ten nie dziwi, jeśli weźmie się pod uwagę, że Ojciec Pio z Pietrelciny był wiernym wyznawcą i doskonałym naśladowcą Biedaczyny z Asyżu.

Autor, przygotowując to dziełko, mówił, że pracując nad redakcją czuł się "jak Rut, która pokornie zbiera kłosy na żyznym polu Ojca Pio".

Żyjąc w klasztorze świętej Anny w Foggi, odległej tylko o czterdzieści kilometrów od San Giovanni Rotondo, ojciec Costantino często udawał sie z wizytą do swego ukochanego ojca duchowego. Wkraczał w ten sposób bezpośrednio "na pole" Ojca Pio, w środowisko, które go otaczało, w atmosferę, którą oddychało się wokół niego. Dzięki temu mógł zebrać to wszystko, co później złożyło się na niniejszą książkę.

Ponadto, ojciec Costantino, jako kapłan zakonny z tej samej prowincji zakonnej, do której należał Ojciec Pio, był w ciągłym kontakcie z przełożonymi, ze współbraćmi i synami duchowymi czcigodnego Ojca. Z ich ust usłyszał większą część zdarzeń i wypowiedzi przytoczonych na stronach "Kwiatków".
Odpowiadając na pytanie, dlaczego powstały Kwiatki Ojca Pio, autor w dwóch słowach z serca do serca napisał:
Bądź co bądź - zwracam się teraz do Ciebie, mój najdroższy Wspólbracie i Ojcze duchowny, który wyświadczyłeś mi tak wiele dobra, kiedy byłeś na tym świecie, a czuję, że czynisz to nadal teraz, gdy przebywasz w szczęściu wiecznym - poświęcam je właśnie Tobie. Mam nadzieję, że Ci się spodobają, i że zechcesz nimi zadysponować w taki sposób, aby służyły chwale Bożej i lepszemu poznaniu dobra, które wyświadczyłeś ludzkości oraz do oświecenia choćby kilku dusz tym światłem z góry, które emanowało z Twego życia.


Spis treści

Prezentacja

Prezentacja drugiego wydania

Dwa słowa z serca do serca

Rozdział I Wspomnienia z Pietrelciny

Rozdział II Podczas drugiej wojny światowej

Rozdział III Opowiadają przełożeni Ojca Pio

Rozdział IV Bez komentarza

Rozdział V Ojciec Pio we wspomnieniach swych współbraci

Rozdział VI Moje świadectwo

Rozdział VII Opowiadają duchowe dzieci Ojca Pio

Zakończenie Dlaczego? Nie mogę przyjść z nieba?

Przypisy


Fragment tekstu

Muszę iść na procesję
Siedziałem przy stole z innymi współbraćmi w San Giovanni Rotondo. Był to dzień, w którym w Pietrelcinie obchodzi się święto Madonny della Libera, patronki miejscowości. Tak jak zawsze, zanim inni skończyli, Ojciec Pio wstał, aby wyjść. Ojciec Bernardo dla Pietrelcina poprosił go, by jeszcze został; ale Ojciec Pio odpowiedział: "Zapomniałeś, że dziś w twojej miejscowości jest święto?... Muszę iść na procesję."

To zdanie mogłoby się wydawać tylko żartobliwą odpowiedzią; ale tak nie było. Wiele osób stwierdziło, że rzeczywiście widziały Ojca Pio na procesji.

W przeciwnym razie przyjdą tamci

Brat Francisco z Torremaggiore, bardzo dobry zakonnik przebywający na stałe w klasztorze świętej Anny, opowiadał mi, że pewnego wieczoru, zatrzymał się jak zawsze u Ojca Pio. Chciał jednak wyjść od niego nieco wcześniej niż zwykle, aby się położyć, bo był zmęczony. Jednakże Ojciec Pio zatrzymywał go: "Zostań tu jeszcze troszkę!", więc uległ jego prośbom i został. Tymczasem, brat Francisco siedząc na skrzyni Ojca Pio, zasypiał i kiedy otrząsał się ze snu, mówił: "Widzisz, Piuccio? Ogarnia mnie senność. Lepiej już sobie pójdę." A Ojciec Pio wciąż powtarzał: "Zostań tu jeszcze troszkę!" Potem, ze względu na nacisk ze strony brata Francisco, Ojciec Pio poprosił go po raz ostatni: "Zostań tu jeszcze troszkę, w przeciwnym razie przyjdą 'tamci'". Brat Francisco już nie mógł wytrzymać i rzekł: "Słuchaj, Piuccio, przykro mi, ale muszę już iść. No, dobrze, bracie, idź. Ale - zwracał mi uwagę - nie oddaliłem się więcej niż cztery metry od pokoju Ojca Pio, gdy usłyszałem jakiś piekielny hałas. Złe duchy przyszły bić naszego współbrata. Wróciłem natychmiast, wszedłem do pokoju Ojca Pio i zobaczyłem go powalonego na ziemię i zlanego potem."

Ile razy zdarzyły się takie sytuacje?... Wiem tylko tyle, że exbrat Nazareno Giagnotti, na krótko przed śmiercią udał się do Serafiny Pipoli i wspominając tamte czasy powiedział: "Nic tam! Jeszcze dziś słyszę ten brzęk łańcuchów!"

Teraz mówi, że nie może nic zrobić!
Tę historię opowiedział mi ojciec Agostino da San Marco In Lamis.

Pewnego dnia towarzyszył on Ojcu Pio w odwiedzinach świętej duszy, jaką była Raffaelina Cerase. Ojciec Pio wszedł do pokoju Raffaeliny, a ojciec Agostino czekał w pokoju obok. W pewnym momencie usłyszał, jak Ojciec Pio i Raffaelina rozmawiali podniesionymi i podnieconymi głosami.

Minęło nieco czasu i - gdy Raffaelina odeszła do Raju - ojciec Agostino zapytał Ojca Pio: "Piuccio, ale dlaczego ostatnim razem krzyczeliście na siebie?"

A Ojciec Pio odpowiedział: "Kłóciliśmy się, bo każde z nas chciało umrzeć pierwsze. Ona, widząc, że nie chciałem ustąpić, złamała mnie mówiąc: 'Ojcze, niech mi Ojciec Pozwoli umrzeć pierwszej, a zobaczy, co będę mogła zrobić będąc już w Raju!...' A teraz mi mówi, że nic nie może zrobić!..."

Za kilka dni dostaniecie dobrą wiadomość
Było to w 1944 lub 1945 roku. Pociąg jechał w kierunku Rzymu, a my (ja i pan Pasquale Pannunzio - wówczas brygadier policji państwowej) cieszyliśmy się, że udało nam się znaleźć miejsca siedzące. Podróżowała z nami, między innymi, pewna młoda kobieta ubrana na czarno. Siedziała obok mnie. Milczała, a jej wzrok był utkwiony w pustkę. Było mi jej żal. "Co też ją spotkało, biedaczkę?" - zastanawiałem się.

Naprzeciwko pana Pannunzio siedział inny mężczyzna w jego wieku. Popatrzyli na siebie, zamienili kilka słów i nagle zadali sobie nawzajem to samo pytanie: "A pan też jest z policji?" Nieznajomy powiedział panu Pannunzio, że wraca z San Giovanni Rotondo, dokąd udał się, by towarzyszyć swojej siostrze (kobiecie, która siedziała obok mnie). Niedawno wyszła za mąż, lecz była pogrążona w rozpaczy, ponieważ krążownik udający się do Gracji, na którego pokładzie znajdował się jej mąż, został storpedowany przez Anglików. Ponieważ nikt nie mógł jej w żaden sposób pocieszyć, brat zdecydował się zawieźć ją do Ojca Pio, w nadziei, że ten wleje w jej serce nieco spokoju. Policjant przedstawił Ojcu Pio smutny przypadek swojej siostry, a ten mu odpowiedział: "Rodaku (oboje podróżni byli z Pietrelciny), miejmy nadzieję i módlmy się." Natomiast do kobiety, która wyspowiadała się u niego, powiedział: "Proszę się uspokoić. Za kilka dni otrzymacie dobrą wiadomość."

Słuchałem tego opowiadania z żywym zainteresowaniem, lecz w milczeniu. Gdy usłyszałem słowa Ojca Pio, zapytałem policjanta: "Przepraszam, mógłby Pan powtórzyć słowa Ojca Pio?" Zrobił to natychmiast, a ja dodałem: "Jeśli chodzi o słowa, które powiedział do pana, to nie mają one wielkiego znaczenia. Także ja powiedziałbym to panu, żeby ulżyć nieco w cierpieniu. Ale to, co powiedział do pańskiej siostry, ma wielką wagę." I zwróciłem się do kobiety: "Proszę mnie posłuchać! Proszę być spokojną i wierzyć w to, co powiedział pani Ojciec Pio. Kiedy on stwierdza coś stanowczo, jak w pani przypadku, to jest tak, jak on mówi."

W Benewencie pożegnałem się z moim przyjacielem, panem Pannunzim. W Pietrelcinie pożegnałem tego drugiego policjanta oraz jego siostrę i pojechałem do Fragneto l'Abate. Kilka dni później opowiedziałem to wydarzenie mojemu śp. bratu - Geremia Capobianco - a on, prawie przerywając mi, wykrzyknął: "To ty nie wiesz? Ta kobieta otrzymała tę dobrą wiadomość. Jej mąż, wyłowiony przez łódź podwodną, która storpedowała krążownik, wysłał jej z Anglii telegram, że jest cały i zdrowy."









Powrót  •  Nasza oferta  •   Nowości  •   Najpopularniejsze  •   Szukaj

O nas   •   Kontakt   •   Regulamin zakupów   •   Karta stałego Klienta   •   Do pobrania