Marzena Florkowska, Leon Knabit OSB

Ojciec Piotr - benedyktyn, kameduła, rekluz

Kategoria  biografie

Wydawnictwo M
Cena 31.40 zł
ISBN 83-7221-964-8
307 stron
format 1450x2050 mm
oprawa twarda
Kraków 2008 r.
waga 0.468 kg
nr kat. Rhema 10957
                                   



Nakład wyczerpany!


Notka

"Był zawsze bliski mojemu sercu"
- napisał po Jego śmierci Ojciec Święty Jan Paweł II
Ojciec Piotr Rostworowski - benedyktyn, pierwszy polski przeor odnowionego w 1939 roku klasztoru w Tyńcu, więzień za czasów PRL-u, kameduła - przeor eremów w Polsce, Włoszech i Kolumbii. W ostatnim okresie życia rekluz oddany całkowitej samotności przed Bogiem. Zmarł w 1999 roku i został pochowany w eremie kamedulskim we Frascati koło Rzymu.
Niezwykła osobowość, przyjaciel i kierownik duchowny niezliczonej ilości osób, mnich przełamujący w imię miłości wiele stereotypów. Przez niektórych uważany za jedną z największych w Europie postaci życia monastycznego w XX wieku. Zaprzyjaźniony i ceniony przez Jana Pawła II, który podkreślał: "Znałem Go jako człowieka Bożego". Książka, którą biorą Państwo do ręki, jest pierwszą biografią tej niezwykłej osoby i pierwszym udokumentowanym zbiorem wspomnień o niej.
Książka ukazuje się
w 5. rocznicę śmierci ojca Piotra Rostworowskiego
w 400. rocznicę fundacji Eremu Ojców Kamedułów na Krakowskich Bielanach
w 65. rocznic? powrotu benedyktynów do Tyńca

Marzena Florkowska - krakowianka, absolwentka Filologii Polskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego, miłośniczka zabytków Krakowa i wieloletnia przewodniczka po jego zakątkach, dziennikarka, autorka audycji radiowych i artykułów prasowych poświęconych m.in. tajemnicom Krakowa oraz duchowości benedyktyńskiej i kamedulskiej. Od kilku lat zafascynowana postacią o. Piotra Rostworowskiego.


Spis treści

Wstęp
Od autora
1. Była we mnie mentalność ziemiańska
2. Bóg dal mi dobrą rodzinę
3. Zakonnikiem jestem od młodości
4. Oto wolą Bożą było, aby Tyniec pozostał
5. To był nasz mistrz
6. Znałem go jako człowieka Bożego
7. Anegdoty lubił opowiadać
8. Będę u was na świętego Linusa
9. Przy nim każdy czuł się dobrze
10. Dlaczego ten ojciec nie jest moim tatusiem?
11. Ojciec Piotr, który Was kocha
12. Zabrał się Szeszek do Czeszek
13. Eremita na drogach świata
14. Bardzo chciałem odwiedzić Bielany
15. Abraham był rok młodszy, kiedy wyruszał w nieznane
16. To serce trzeba było ujarzmić
17. Idziemy naprzód ku wielkiemu spotkaniu
Kalendarium życia ojca Piotra Rostworowskiego
Wykaz skrótów
Słownik terminów
Indeks osób
Indeks nazw geograficznych
Literatura
Źródła ilustracji


Wstęp

(...)
Wielu dzisiaj mamy ludzi zagubionych, cierpiących z powodu upadku autorytetów, bezradnych wobec faktu, że średnie i młodsze pokolenie używa niczym nie skrępowanej wolności, głęboko zaniepokojonych "nowoczesnymi" systemami etycznymi, tworzonymi na miarę aktualnych potrzeb czy zachcianek człowieka. Rodzi się pytanie: "jak im pomóc?" I oto mamy książkę o Człowieku, który znalazł drogę. Młodzi poszukujący ateiści, którzy w latach sześćdziesiątych dyskutowali do późnej nocy w podwarszawskich Laskach z ojcem Piotrem Rostworowskim, powiedzieli potem: "Trudno o porozumienie, bo my dopiero szukamy, a on już znalazł". Dla ojca Piotra racją istnienia i działania, przyjętą jak najbardziej świadomie, był Bóg. Jemu chciał się oddać całkowicie w oderwaniu od świata w najściślejszym zakonie kontemplacyjnym. Stwórca jednak prowadził go inną ścieżką. W Tyńcu, który stał się ostatecznie celem jego benedyktyńskiego przeznaczenia, kazał mu być proboszczem, opiekunem wielkiej rzeszy biednych podczas zawieruchy II wojny światowej i wreszcie przełożonym klasztoru. Trzeba więc było pełne zaangażowanie się w Boga przetwarzać na pełne zaangażowanie się w człowieka. Ileż tu pokus dla kochającego serca! Od zaangażowania się w człowieka nie mógł się ojciec Piotr uwolnić nawet wtedy, gdy udziałem jego stało się życie kamedulskie, w zasadzie przecież na wpół pustelnicze. "Zanadto ulegałem skłonnościom serca" - powie pod koniec życia, robiąc rozrachunek z sobą samym.


Fragment tekstu

(...)
Rozdział 3
"ZAKONNIKIEM JESTEM OD MŁODOŚCI"
(O. Piotr Rostworowski)
Wojciech Jan Rostworowski miał narzeczoną. Spotykali się często i razem snuli plany na przyszłość. Pewnego dnia spacerowali po ogrodzie w majątku rodziców dziewczyny i nagle panna niespodziewanie zniknęła. Szukano jej wszędzie: w domu, w ogrodzie, w całej okolicy. Nikt jej nie widział. Szukał jej także całymi dniami zrozpaczony Wojciech Jan. Po około dwóch tygodniach, chodząc po tymże ogrodzie, nagle wpadł w bardzo głęboką jamę czy studnię. Okazało się, że znajdował się tam źle zabezpieczony właz, przez który wpadało się wprost do głębokiej piwnicy. Tam, młodzieniec znalazł ciało swej ukochanej częściowo nadgryzione już przez szczury i podlegające rozkładowi. Nieszczęsna dziewczyna nie mogła o własnych siłach wydostać się z pułapki, a nikt nie usłyszał wołania o pomoc. Tragiczny narzeczony, pomimo głębokiego szoku, jakiego doznał, zdał sobie sprawę, że jeśli ktoś jakimś cudem nie przyjdzie mu na ratunek, to jego życie skończy się podobnie. Wzywał ciągle pomocy i nie tracił nadziei. Przekazy rodzinne mówią, że właśnie wtedy złożył ślub, że jeżeli uda mu się wyjść z tej opresji cało, to poświęci swoje życie Bogu. Po trzech dniach przypadkowo znaleźli go jacyś ludzie.
Historia ta, choć wielce barwna i mrożąca krew z żyłach, znana jest bardzo niewielu osobom. Spośród kilkudziesięciu świadków potwierdza ją zaledwie dwóch, m.in. spokrewniony z Rostworowskimi Romuald Szpor. Inni, jak choćby kolega gimnazjalny Wacław Kłyszewski, zadawali po latach bratu Szeszka, Henrykowi, pytania wprost: "Co spowodowało, że Wojciech tak się zmienił? Czy to był jakiś zawód życiowy? Sprawy uczuć? Kobieta?".
Henryk odpowiedział zdecydowanie: "To była świadoma od początku droga życiowa, którą Wojciech wybrał sobie i wyznaczył już w bardzo wczesnej młodości".
On sam pod koniec życia stwierdził: "Zakonnikiem jestem od młodości. Od dwunastego roku życia byłem przekonany, że takie jest moje powołanie". A wiele lat później lubił powtarzać: "Jak masz powołanie, to się Panu Bogu nie oprzesz. Ale bądź ostrożny dlatego, że jak realizujesz swoje powołanie, to wsiadasz jak do samolotu i już nie masz wyjścia. A jak masz żonę, dzieci, pracę, to jak się na jednym odcinku nie układa, to się możesz podbudować na drugim. A tu stawiasz wszystko na jedną kartę".
Ojciec Piotr zdecydował się na taki radykalny krok i w roku 1930 wstąpił do benedyktynów w opactwie św. Andrzeja w Zevenkerken w Belgii.
(...)


Strona redakcyjna

Redakcja techniczna:
Ewa Czyżowska

Łamanie:
Joanna Łazarów

Projekt okładki:
Marek Florkowski

Copyright by Marzena i Marek Florkowscy, Kraków 2004
Copyright by Wydawnictwo "M", Kraków 2004

ISBN 83-7221-964-8

Wydawnictwo "M" ul. Łukasiewicza l, 31-429 Kraków
tel. (012) 61-77-590 dz. handlowy (012) 61-77-591, 61-77-592
www.wydm.pl e-mail: wydm@wydm.pl









Powrót  •  Nasza oferta  •   Nowości  •   Najpopularniejsze  •   Szukaj

O nas   •   Kontakt   •   Regulamin zakupów   •   Karta stałego Klienta   •   Do pobrania