o. Stanisław Jarosz
Idź na całość za Jezusem
Kategoria kapłaństwoWydawnictwo Misjonarzy Krwi Chrystusa POMOC
ISBN 978-83-7256-962-2
150 stron
format 145x215x11 mm
oprawa miękka
wydane Częstochowa 2012
waga 0.178 kg
nr kat. Rhema 33136
Do każdej przesyłki
dołączamy prezent!
Pozycja archiwalna.
Zadzwoń i zamówZamów przez e-mail
Nie gwarantujemy, że zamówienie będzie mogło być zrealizowane.
Pokaż koszyk
Notka
Pozornie wydaje się, że książka o. Stanisława Jarosza OSPPE: "Idź na całość za Jezusem. Inaczej o powołaniu", jest zbiorem refleksji przeznaczonych dla księży i osób zakonnych. Wbrew temu odczuciu może się ona okazać przydatna również dla małżonków, a także dla osób poszukujących dróg życiowego powołania. Jej treść na pewno pomoże Czytelnikom dotrzeć do istoty problemu powołania, rozeznać właściwą drogę w przypadku niepewności lub kryzysu, zakorzenić się jeszcze bardziej w przymierzu z Bogiem.
o. Dariusz Cichor OSPPE
definitor generalny zakonu Paulinów
Można sobie zadać pytanie: "Po co ta książka?"
Jaki jest sens następnych rekolekcji?
Jaki cel mojego głoszenia?
Najważniejsze, aby uświadomić sobie, że to Bóg prowadzi nasze życie. To On jest sprawcą chcenia i działania. On jest Tym, który nas kocha i nasyca miłością. I tę miłość Boga ciągle mamy odkrywać.
Może myśli spisane z rekolekcji głoszonych do kleryków, kapłanów, sióstr zakonnych, osób konsekrowanych i poszukujących drogi powołania, będę dla Ciebie zachętą do szukania w swoim życiu tej jednej Najważniejszej Miłości. Bóg Cię kocha i zaprasza do bliskiej, intymnej relacji z sobą.
Spróbuj pójść za Nim "na całość"!!!
Odwagi!
Fragment tekstu
I
BÓG JEST TYM, KTÓRY CIĘ KOCHA
Patrząc na Was, cieszę się, że tu jestem. Wspominam czas, kiedy sam odprawiałem rekolekcje. Muszę przyznać, że bardzo wiele ich zmarnowałem. Może zaledwie dwie serie były takie, które mną potrząsnęły. Zastanawiałem się, czy w tym, co chcę Wam powiedzieć, jest jakaś pełnia. Jakie prawdy powinienem Wam przekazać? Zachęcam Was do modlitwy o wiarę. To jest klucz. Uwierzyć Jezusowi, aby usłyszeć to, co On mówi, co On proponuje, a nie to, co my myślimy i co nam życie przynosi. To jest czas na przemianę naszego myślenia i działania, aby było coraz bardziej zgodne z myśleniem Jezusa.
W Biblii, którą bierzemy do ręki, jest właściwie jedna podstawowa treść, najważniejsze przesłanie - dobra nowina o zbawieniu, o ogromnej miłości Boga do człowieka. Objawienie jest dobrą wiadomością, dobrą nowiną.
W seminarium, na studiach jest pewien reżim myślowy, funkcjonujemy w pewnych schematach. Pamiętam z tych lat, że chodziłem na egzaminy po to, żeby je zdać i mieć pewien etap za sobą. Ta wiedza nie przenikała do mojego serca. Uczyłem się, myśląc o tym, jak kiedyś będę głosił kazania, jak będę spowiadał i jak mam później przekazywać ludziom pewne prawdy teologiczne. W tym wszystkim zapomniałem albo nie usłyszałem, że to dotyczy również mnie. To ja mam najpierw przyjąć prawdę o miłości i miłosierdziu Boga. Dobra nowina jest również dla mnie, to ja muszę się nawracać.
Wiesz, gdybym nie wierzył w to, że nie jest ważne, kto przynosi tę dobrą nowinę, to bym tu nie przyjechał. Dobrą wiadomość może przynieść ktokolwiek. Gdyby wiadomość o tym, że wygrałeś w toto-lotka, przyniósł Ci listonosz, nie byłoby dla Ciebie ważne, czy był w smokingu czy był skromnie ubrany.
Może kiedyś, gdy sam będziesz głosił dobrą nowinę o zbawieniu, zły duch będzie Cię straszył, że się do tego nie nadajesz, bo nie jesteś taki, jaki powinieneś być. Masz swoją wizję bycia księdzem, kapłanem, apostołem, dobrym katolikiem.
Kiedy alianci lądowali w Normandii, a wszyscy się spodziewali, że kiedyś wylądują, tę dobrą wiadomość w jednym miasteczku przyniosła prostytutka. Wracała nad ranem i spotkała żołnierzy amerykańskich. Niosła tę wieść od domu do domu i wołała: "Ludzie, cudowna wiadomość - wylądowali!". Nie jest ważne, kto przynosi wiadomość. Ważne jest, jaką wiadomość przynosi.
"Jak piękne stopy tych, którzy zwiastują dobra nowinę!". Ale nie wszyscy dali posłuch Ewangelii. Izajasz bowiem mówi: "Panie, któż uwierzył temu, co od nas posłyszał?". Przeto wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa.
(Rz 10, 15-17)
Zdarza się często nam, duchownym i specjalistom od przekazywania słowa Bożego, że ta dobra wiadomość, nie jest dobrą wiadomością dla nas samych. Często głosimy innym, zapominając, że prawda o Bogu i Jego wielkiej miłości dotyczy również nas.
Bóg Cię kocha i nad tym chciałbym się zatrzymać, ponieważ w tę prawdę najtrudniej uwierzyć. Bóg-Miłość kocha właśnie Ciebie, dlatego Cię stworzył. Popatrz, podzielił się istnieniem i żyjesz. Podzielił się wolnością i jesteś wolny. Podzielił się mądrością i możesz myśleć. Podzielił się miłością i możesz kochać. Podzielił się pięknem i jesteś człowiekiem. Wszystko od Niego mamy. To jest dar Jego miłości. Może mówisz, że nie masz dowodu na to, że Bóg Cię miłuje. Stworzył Cię na swój obraz i podobieństwo (por. Rdz 1, 27). Stworzył do życia wiecznego, do tego, abyś był z Nim zjednoczony, abyś był przebóstwiony. Bóg pragnie, abyś był szczęśliwy, abyś miał radość, pełnię tego wszystkiego, co On Ci chce dać. To jest nasze powołanie. Powołany jesteś do tego, abyś był z Panem Bogiem. Masz spadek, masz dziedzictwo. Bóg czeka na Ciebie. Stworzył Cię dla nieba. Bardzo Cię kocha.
Widzisz, kiedy człowiek dotrze do tej prawdy i w nią uwierzy - a zapewniam Cię, że trudno w to uwierzyć - to wtedy życie się zmienia. Każdy z nas chce być szczęśliwy. Bóg chce, abyś był szczęśliwy. I wszyscy ludzie, i ja, i Ty, i świat wokół nas szuka szczęścia, goni za szczęściem i zobacz, w czym go szuka? Ludzie wydzierają sobie miłość, walczą o nią. Chcą sobie kupić miłość. Dziewczyna wychodzi za mąż, mężczyzna się żeni się, bo myślą, że w małżeństwie dostaną miłość. I tu zaczyna się problem, bo każdy chce miłość brać. Jest jednak Jeden, który chce dawać - Jezus Chrystus. Bóg-Miłość pragnie obdarować Cię miłością, ale my nie wierzymy w tę miłość. Nie chcemy jej przyjmować.
Twoje życie może być smutne - dlaczego? Bo nie wiesz, że jesteś kochany. I będziesz szukał, marzył, śnił o ideale kobiety, będziesz realizował ambicje, aby mieć coraz lepszy samochód, władzę, więcej pieniędzy. Będziesz się coraz bardziej bał, aby Cię ktoś nie dotknął i nie odsłonił Twojej słabości, aby Cię nie skompromitował. Ale jeżeli uwierzysz, że naprawdę liczy się miłość prawdziwa i zupełnie darmowa - Bóg, to wygrasz!
Może nie miałeś doświadczenia miłości. Nawet rodzice, kochali Cię "za coś". Kochali tak, jak potrafili. Może sami nie byli kochani. Byłeś kochany, gdy przyniosłeś dobrą ocenę, posprzątałeś pokój, zrobiłeś coś dobrego. Później robiłeś coś dobrego, aby dostać nagrodę, żeby być zauważony. I w dorosłym życiu ten mechanizm wciąż u Ciebie funkcjonuje.
Bóg chce Ci to wszystko ofiarować za darmo. Jego miłość jest zupełnie gratis. Bóg Cię kocha niezależnie od tego, czy będziesz dobry, grzeczny, poprawny, czy nie. Bóg nas umiłował, kiedy byliśmy grzesznikami. On jest źródłem wszelkiego dobra. Istniejesz, bo jest Jego miłość, która podtrzymuje Cię przy życiu. Nie jesteś autonomiczny. Żyjesz, bo Bóg tego chce, w każdej sekundzie pompuje w Ciebie życie - istnienie. Żarówka nie zaświeci, jeżeli nie będzie prądu. Może mieć pozłacaną oprawkę i najlepszy wolframowy drucik w środku, ale nie zaświeci, bo potrzeba prądu. Podobnie my żyjemy, bo Bóg to sprawia. Jeżeli jesteś - to dlatego, że On Cię kocha, na Ciebie się zgadza i chciał, abyś był, abyś istniał. Myślisz, że robiłby to dla kaprysu? Trudno nam jest uwierzyć w miłość Boga. Ale tylko ta prawda, jeśli jest przyjęta, zmienia nasze życie. Uwierz! A wtedy pójdziesz jak burza. I nie będziesz chodził po bezdrożach tęsknot seksualnych, emocjonalnych, ambicjonalnych. Będziesz człowiekiem szczęśliwym. Nie jest prawdą, że my, mężczyźni, nie potrzebujemy miłości. To nieprawda, że jesteś niewrażliwym twardzielem o kamiennej twarzy. Możesz tak siebie wychować. Możesz próbować "wykastrować", wyciąć z siebie pewne uczucia, wzruszenia, tak jak ja kiedyś próbowałem. Wmawiałem sobie, że nie mogę ulegać wzruszeniom, bo będę słaby, nie mogę kochać nikogo, bo mnie to wyprowadzi z równowagi, chociaż bardzo potrzebowałem uczuć. W pewnym momencie zacząłem dostrzegać w sobie tak wiele pragnień, które mnie przestraszyły. Odkryłem, że jestem sam dla siebie panem bogiem. Moje życie nie było przeniknięte Jego Duchem. Dopiero słowo Boga, czytane i przyjmowane, przyniosło światło, prawdę i wolność.