Daniel Ange

Stworzenie. Olśniewająca symfonia

Kategoria  popularnonaukowe

Wydawnictwo Księży Marianów
Cena 19.90 zł

ISBN 978-83-7502-223-0
292 strony
format 110x180 mm
oprawa miękka
wydane Warszawa 2011
waga 0.252 kg
nr kat. Rhema 32232

Do każdej przesyłki
dołączamy prezent!

Pozycja archiwalna.

Zadzwoń i zamów

Zamów przez e-mail

Nie gwarantujemy, że zamówienie będzie mogło być zrealizowane.


Pokaż koszyk

Notka

Skąd pochodzimy? Skąd wzięło się życie? Kim naprawdę jestem? Na te i inne pytania autor odpowiada z sobie tylko właściwą fascynacją Bożym działaniem względem całego stworzenia.

Daniel Ange budzi w nas pytania o sens istnienia. "Odrzucenie BOga - pisze - to piekło człowieka. To brak odpowiedzi na te najważniejsze z pytań (...). Kto nie wierzy już w Stwórcę, nie potrafi przyjąć Zbawiciela. Wcielenie zakłada bowiem Stworzenie". W innym miejscu zaś dodaje: "Nie jestem i nigdy nie będę ani potomkiem mały, ani komputerem ostatniej generacji. Jestem na obraz i podobieństwo Trójcy. na Jej obraz, ponieważ od samego początku mam nieśmiertelną duszę, ponieważ jstem zdolny do kochania".

Ta książka jest fascynującym zarysem dziejów całego stworzenia: od pierwszych chwil, początkowego Wielkiego Wybuchu, aż do naszych czasów, a nawet dalej, bo zapowiada koniec wszelkiej historii w momencie powtórnego przyjścia Chrystusa. Jest jednocześnie pieśnią pochwalną na cześć świata widzialnego, który nas otacza i zaproszeniem do szukania w nim śladów Boga, który widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre.

Fragment tekstu

Stworzenie, zrodzone z odwiecznej miłości, wyłoniło się ze światła bez granic


To miłość skłoniła Go, by otworzył swoje ręce i uczynił stworzenia.
Św. Tomasz z Akwinu


Wysławiamy Cię, Ojcze Święty, bo jesteś wielki i wszystkie stworzenia głoszą Twoją mądrość i miłość.
IV Modlitwa eucharystyczna


"Na początku..." - bereszit bara Elohim

WRÓĆMY DO PIERWSZEGO źródła, z którego wszystko wypływa. Do momentu, kiedy wszystko się zaczęło. Do tajemnicy początków, dla dawnych wieków ukrytej, teraz jednak ujawnionej (zob. Rz 16, 25; Kol 1, 26).
Co wprawiło w ruch wszechświat, co zapoczątkowało jego nieustanną ewolucję, powszechną ekspansję, powstawanie bez końca? Od czego wszystko się zaczęło, zanim jeszcze zaistniała przestrzeń? Krótko mówiąc, jaki jest ów "prapoczątek", źródło, z którego wszystko czerpie swoje istnienie? Wylanie, wytryśnięcie, promieniowanie...
Miłość nie może niczego zatrzymać dla siebie. W przeciwnym razie, czy byłaby miłością? Całe stworzenie wypływa z miłości, której nie da się powstrzymać. Jest poczęte w przypływie miłości przekraczającej wszelkie granice. Zrodzone w świetle przenikającym wszelkie bariery, wprawione w ruch siłą, która burzy wszelkie przeszkody.
Czyżby nasze serce było tak podobne do serca Boga, że odczuwana przez nas potrzeba dzielenia się radością, szczęściem, zachwytem stanowi odbicie tego, co czuje Trójca?
Jeśli tak, to dzięki własnym odczuciom mogę odgadnąć, co przeżywają Trzy Osoby. Właśnie tak! Mogę złożyć w sercu samej Trójcy tę niepohamowaną potrzebę dzielenia się z innymi szczęściem, które daje miłość. Taką właśnie naturę ma fantastyczna "eksplozja" miłości, światła, życia, której symbolem jest początkowy Wielki Wybuch (ang. Big Bang).
To czysta miłość, a zatem czysta bezinteresowność, przeobfitość. Świat nie wyłania się wskutek żadnej konieczności, ani z nakazu, ani z potrzeby, chyba że tej, która jest pochodną miłości - potrzeby rozlewania się lub może lepiej: udzielania.
Pierwsze przelanie się tego nadmiaru, pierwsze rozproszenie tego światła, pierwsze wylanie tej miłości, to stworzenie aniołów! Najstarsze dzieci Boga, Jego pierworodni, a więc pierwsi pośród nas, nasze starsze rodzeństwo. Pierwszy etap stworzenia!


Gdzie byłeś, gdy zakładałem podstawy ziemi? [...] Kto założył jej kamień węgielny ku uciesze porannych gwiazd, ku radości wszystkich synów Bożych? (Hi 38, 4.6-7).


Z Niego, przez Niego, w Nim


W obliczu chwały Trójcy Świętej widocznej w stworzeniu człowiek powinien oddać się kontemplacji, śpiewać i odnaleźć zdolność zachwytu.
Jan Paweł II

BY WSZECHŚWIAT MÓGŁ zaistnieć, Trzech przystępuje do pracy wspólnie. Działają nierozłącznie. Ale każdy na swoim miejscu, na swój sposób, według własnego "charyzmatu", zgodnie ze swoim zadaniem, swoją niepowtarzalną łaską.
Wszystko wypływa z serca Ojca. To On poczyna, płodzi, rodzi. On - zdrój, z którego wytryska wszelka woda żywa, źródło wszelkiego światła. On stwarza przez Syna, w Duchu.
"Przez słowo Pana powstały niebiosa i wszystkie ich zastępy przez tchnienie ust Jego" (Ps 33, 6). "Na ziemię zsyła swoje orędzie, mknie chyżo Jego słowo. [...] Każe wiać swemu wiatrowi, a spływają wody" (Ps 147, 15.18).
Syn Boży i Duch Święty są dwiema rękami Ojca, przez które i w których wszystko się dokona. Jak poucza św. Ireneusz z Lyonu:
Bóg nie potrzebował aniołów, by dokonać tego, co w sobie zamierzył. Jakby nie miał swoich dwóch rąk! Przecież zawsze ma przy sobie Słowo i Mądrość, Syna i Ducha.
Potem, kiedy dzieło już zostanie zapoczątkowane, te dwie ręce, które dotychczas stwarzały, staną się opiekuńczymi ramionami przygarniającymi wszystko, przyjmującymi wszystkich, tulącymi do Ojcowskiego serca.
Czyż nie domyślamy się, że nad dziełem stworzenia trudziło się Trzech, skoro słyszymy: "Duch Boży [Duch Ojca] unosił się nad wodami"? W 1. rozdziale Księgi Rodzaju dziesięć razy powtarza się "Bóg rzekł", "Bóg mówił" (zob. Rdz 1, 1-31) - czyli wypowiedział Słowo... Jest to zapowiedź Dekalogu, dziesięciorga przykazań, czyli "kodeksu drogowego" ludzkości.
Czy trzy wymiary naszego wszechświata - warunek jego istnienia - nie są dyskretną sygnaturą Autora?


Kiedy słońce mieni się na jeziorze marszczonym powiewami wiatru


JAKO PIERWSZE ZOSTAŁY stworzone trzy rzeczy, o których mówi Księga Rodzaju:
- powietrze,
- światło,
- woda.
Trzy najważniejsze stworzenia, z których wyłonią się wszystkie pozostałe. Trzy warunki sine qua non wszelkiego życia, jego trzy "łożyska". Bez powietrza Ziemia byłaby jak Księżyc: dla żywych istot oznaczałoby to śmierć przez uduszenie. Bez słońca Ziemia byłaby jak biegun północny: panowałby na niej śmiercionośny chłód. Bez wody cała planeta byłaby jak Sahara: wszędzie odczuwalibyśmy zabójcze pragnienie.

Jakże wzruszającą, żywą ikoną Trójcy jest widok promieni słonecznych, które kładąc się na marszczonym lekkim wiatrem jeziorze, rozpryskują się w tysiące migotliwych gwiazdek. Lub widok słońca igrającego w kaskadzie lub w bryzgach wody podrzucanych wiatrem, niczym splecione wiązki wody i światła, których każda najmniejsza kropelka jest tańczącym diamentem - i oto mieni się w nich tęcza, różne kolory zlewają się w jedno światło...
Właśnie, cóż powiedzieć o tym cudownym zjawisku, jakim jest taniec naszego ukochanego brata, dumnego słońca, z naszą ukochaną siostrą, pokorną wodą?

Patrz na tęczę i wychwalaj Tego, który ją uczynił, nadzwyczaj piękna jest w swoim blasku; otacza niebo kręgiem wspaniałym, a napięły ją ręce Najwyższego (Syr 43, 11-12).

To jest znak przymierza, które zawarłem między Mną a wszystkimi istotami, jakie są na ziemi (Rdz 9, 17).

Zatrzymajmy się na chwilę przy rozważaniach nad rolą Trzech, a więc i obecnością każdego z Nich w dziele stworzenia. Wyjdźmy od Ojca, by przez Ducha dojść do Syna.


Z Ojca, w Duchu, przez Syna: harmonia tworząca symfonię


Albowiem z Niego [Ojca] i przez Niego [Ducha], i dla Niego [Syna] jest wszystko. Jemu chwała na wieki! Amen.
Rz 11, 36


Prawda o stworzeniu została objawiona [...] jako pierwsze i powszechne świadectwo miłości wszechmogącego Boga.
KKK 288


Z Ojca: pierwszy dar Jego serca

W ciszy okrywającej pustkę pojawiają się stworzenia powołane do istnienia pełnym mocy Słowem Stwórcy. [...] Akt stwórczy przynależy w pierwszym rzędzie do "Ojca świateł, [...] Jego blask jaśnieje na całym nieboskłonie".
Jan Paweł II

WSZYSTKO W ŚWIECIE stworzonym jest dowodem, znakiem, wyrazistym sakramentem pełnego czułości serca, które mnie kocha. Przypomina mi się, w jakie osłupienie wprawiłem młodą dziewczynę, którą mijałem na skale półwyspu Cap Sicié w pobliżu Tulonu, kiedy na widok Morza Śródziemnego iskrzącego się o zachodzie słońca wyrwało mi się spontanicznie: "To wszystko stworzył i dał mi mój tata".
Wszystko w moim pojmowaniu dzieła stworzenia nabiera innego znaczenia, jeśli wiem, że zostało mi ono dane osobiście przez Stwórcę jako Jego pierwszy dar. Wielu poczciwych ludzi potrafi, Bogu dzięki, zachwycić się kruchością anemonu lub jakimś niesłychanym odkryciem naukowym. Jednak na swoim zachwycie (choć mającym wielką wartość w ludzkim wymiarze) poprzestają. Nie przeczuwają żadnej ukrytej obecności ani nie wyczuwają pulsowania serca, które bije osobiście dla nich.
Jeśli wiem, czyje ręce przygotowały dla mnie ten cudowny dar, wszystko nabiera zaskakujących wymiarów! Między bukietem kwiatów na stole w restauracji a wiązanką podarowaną z czułością przez narzeczonego istnieje olbrzymia różnica! Niby takie same róże, ale jakże inaczej pachną! Marcel Van wspomina:
Lubiłem rozległe ukwiecone łąki i żółcące się pola ryżowe. Lubiłem bawić się w trawie, zbierać kwiaty, uganiać się za motylami, lubiłem śpiewać i igrać z wieczornym wiatrem. Ach, kochałem tysiące rzeczy, ale kochałem je tylko dlatego, że były piękne. Jeśli chodzi o radości duchowe, takie jak jedność z Bogiem na zielonych łąkach lub głos serca szepczącego z kwiatami, nic z tego jeszcze nie było wtedy moim udziałem. Bowiem moja dusza była jeszcze maleńka, jak pierwszy pączek. Nie przeniknęły jej jeszcze promienie słońca, a jej piękno pozostawało wciąż ukryte w tym, co naturalne.

Dopiero postawa jego taty, który zatrzymywał się, by kontemplować chmury wędrujące po nieboskłonie - jakby "zanurzony w ogromie stworzenia" - otworzyła mu oczy na bliską i dyskretną obecność oraz sprawiła, że stworzenia okazały się wielką pociechą dla nieszczęśliwego dziecka, jakim się stał:

Czułem, że Bóg był blisko mnie jak kwiat polny, jak szept wiatru w świerkach, jak wspaniałość zorzy porannej, jak śpiew ptaka rozbrzmiewający wszędzie w powietrzu. Nigdy mi się nie ukazał, ale wszystkie stworzenia mówią jednym głosem - są jakby jednym znakiem, który wskazuje na Niego i każe mi Go podziwiać. Dlatego pola wydawały mi się z dnia na dzień coraz piękniej przybrane i pozwalały mi coraz głębiej docierać do Serca Boga.

Podsumowując, podkreślmy raz jeszcze: Ojciec stwarza świat. Początek istnienia świata to narodziny, pierwsze Boże Narodzenie w historii, która właśnie w tym miejscu i czasie się zaczyna. Stworzenie to w istocie pierwsze Boże dziecko.

Liturgia wysławia Stwórcę i Jego dzieło:

Ojcze pierwszego Słowa, w pierwszej ciszy,
w której począł się człowiek.
Ojcze pierwszego dnia wschodzącego nad pierwszymi lądami
pod tchnieniem Ducha!
Ojcze pierwszego owocu nabrzmiałego sokiem
na zapłodnionej ziemi.

 

Powrót