Dodano do koszyka


ks. Tadeusz Dajczer

Trudny kawałek życia

Kategoria  myśli rozważania

WYD.FIDEI-
Cena promocyjna 9.40 zł 10.00 zł
oszczędzasz 0.60 zł
Najniższa cena z 30 dni przed promocją 9.40 zł

ISBN 978-83-64940-13-2
160 stron
format 105x160xmm
oprawa miękka
wydane Warszawa 2015
w sprzedaży od 12.03.2010
waga 0.132 kg
nr kat. Rhema 29109

Do każdej przesyłki
dołączamy prezent!

Dodaj do koszyka

Pokaż koszyk

Fragment tekstu

Staram się pamiętać o tym, że celem jest świętość, a nie nawet kapłaństwo, a tym bardziej zdrowie. Tak mi ciężko się z tym zgodzić by nie pragnąć za wszelką cenę kapłaństwa. Nie mam przecież pewności, mimo tak gorącego pragnienia kapłaństwa, że zostałem powołany. Może wolą Bożą jest bym był teraz w seminarium. Pobyt w seminarium rzeczywiście tak dużo mi przyniósł. Taki jestem nędzny, umiem tylko przeszkadzać łasce, a nigdy współpracować. Czy byłbym w kapłaństwie czystym przewodem? Czy zamiast do Boga nie prowadziłbym ludzi do siebie? Tyle we mnie egoizmu, pychy, podłości!

Dlatego Matka moja Ukochana chce mię pouczyć, bym nie pragnął tak bardzo gorąco kapłaństwa, ale przede wszystkim spełnienia woli Bożej.

Jeśli nie chcesz mi dać zdrowia o Matko - to dobrze.

Jeśli nie chcesz, bym doszedł do kapłaństwa - to dobrze. Ty przecież chcesz tylko tego, czego chce Bóg.

Świat tak bardzo wszedł na drogę kompromisu ze złem, braku stanowczości: Bóg żąda natychmiastowego zerwania ze złem, gdy tylko pojawi się pokusa. Na tym polega męstwo, stanowczość chrześcijanina - beatus vir - szczęśliwy to mąż, Bóg jest nieskończenie szczęśliwy, a człowiek naśladując Go też się staje szczęśliwym. Trzeba ludziom w apostolstwie ukazywać szczęście współżycia z Bogiem - oto motyw zdolny ich pobudzić do działania; ukazywać tę radosną stronę chrześcijaństwa.

Ten człowiek podobny jest do drzewa zielonego na pustyni.

Dziś święty w świecie jest jak na pustyni - obce zainteresowania, obca atmosfera.

Tajemnicą tego drzewa jest że korzeniami tkwi u źródeł wód.

Tajemnicą świętości jest że tkwi u źródeł Bożych wód przez wiarę ćwicząc się w obecności Boga. Życie ascetyczne będzie polegało nie na tym, by się uczyć reguł, zasad, ale jak małe dziecko uczy się patrząc w oczy Matki, tak i tu uczyć się Mamy patrząc w oczy Boga. Wciąż konfrontować swe postępowanie z tak poznaną wolą Bożą.

Życie swoje trzeba tak uprościć: Bóg, wola Boża i nic więcej. Wszystko inne samo przyjdzie.

Cała rzecz na tym polega, by pamiętać zawsze na obecność Boga, wtedy sumienie nasze stanie się delikatne, będziemy wiedzieli jak postąpić. Wtedy i praca apostolska nie będzie nam roztargnieniem, ale wręcz przeciwnie. Spowiadając będę rozumiał, że Bóg przeze mnie udziela swą moc przebaczania, patrząc na bliźniego będę widział w nim Chrystusa.
Nie budować świętości na uczuciu (jak bardzo wielu robi) ale na wierze, że Bóg jest obecny, widzi mnie, że pragnę pełnić wolę Jego wyczytaną w oczach Boga i to jest dla mnie całym szczęściem.

A bezbożni - jak sucha trawa, rzucana przez wiatr z miejsca na miejsce, jak pyłki, wyschłe bez życia, bez fundamentu.

Jak piękne myśli są w psalmach, jak warto się nimi modlić! Nimi rozmodlić wiernych - co stanowi przecież główny cel apostolstwa. Cóż z tego, że się nauczy dogmatów. Świeccy wierni nie będą ich przeżywać w modlitwie.

Nie szukać siebie, własnej przyjemności ale Boga, woli Bożej.
Nie wiem, kiedy znaleźć chwilę czasu, by pisać te notatki.

 

Powrót