ks. Paweł Maciaszek

Poznać grzech i miłość z objawień Juliany z Norwich

Kategoria  objawienia, cuda

Wydawnictwo Misjonarzy Krwi Chrystusa POMOC
Cena 12.80 zł

ISBN 978-83-7256-921-9
152 strony
format 110x180x9 mm
oprawa miękka
wydane Częstochowa 2009
w sprzedaży od 09.03.2009
waga 0.124 kg
nr kat. Rhema 26444

Do każdej przesyłki
dołączamy prezent!

Dodaj do koszyka

Pokaż koszyk

Notka

Do dzisiaj nie ustają dyskusje nad stronami objawień poświęconymi grzechowi oraz wieczności. Juliana usłyszała od Zbawiciela, że grzech był potrzebny, ale wszystko będzie dobrze. Teraz Juliana ma wierzyć i ufać, a przy końcu czasów zobaczy, jak wszystko osiągnie pełnię i radość, wszystko skończy się jak najlepiej, chociaż według ludzi jest to niemożliwe. Bóg chce, byśmy Mu ufali ze wszystkich sił, a wszystko będzie dobrze. Przybliżyć Polsce Boga Juliany z Norwich to szczęśliwy pomysł.
O. prof. dr hab. Celestyn Napiórkowski OFM Conv.

Pozycja ks. Pawła Maciaszka udowadnia w świetle literatury teologicznej, że autentyczne doświadczenie chrześcijańskie (jako świadectwo doskonałej miłości), doświadczenie wiary ożywione miłością, a także doświadczenie grzechu i szatana, kształtuje świętość mistyczną chrześcijanina. Książka, która może służyć za przewodnik ludziom pragnącym żyć głębokim życiem duchowym, z pewnością znajdzie szeroki zakres czytelników, którzy zechcą na podstawie mistyki przeżyciowej Juliany z Norwich kroczyć drogą mistycznej świętości.
Ks. prof. dr hab. Stanisław Urbański

Ks. Paweł Maciaszek, ur. w 1965 r. w Łodzi, prezbiter archidiecezji częstochowskiej. W 2003 r. w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim uzyskał stopień doktora nauk teologicznych, specjalizacja liturgika. Jest pracownikiem dydaktyczno-naukowym Wyższego Seminarium Duchownego i Instytutu Teologicznego w Częstochowie. Podczas kilkumiesięcznego pobytu w Cambridge w Anglii poznał treść i angielskojęzyczne omówienia objawień miłości Bożej wyspiarskiej mistyczki żyjącej w XIV w., które drogą analizy i syntezy zawarł w tej książce.

Fragment tekstu

ROZDZIAŁ I

MIŁOŚĆ

Objawienia, jakich dostąpiła Juliana z Norwich, ukazały niepowtarzalną miłość, jaką Bóg darzy człowieka. W tej miłości zamyka się ofiarowane człowiekowi wszelkie dobro, ona stanowi powód prawdziwej radości oraz jest źródłem pociechy i pomocy. Prawda ta ukazana została Julianie na przykładzie obrazu dłoni, w której mieściło się wszystko, co stworzone. Wszystko to było tak małe, że w każdej chwili mogłoby przestać istnieć. Zrozumiała ona wówczas, że wszystko, co istnieje, jest kochane przez Boga i istnieje dzięki Jego miłości. Stworzenie zatem określają trzy cechy: Bóg je stworzył, On je kocha i On troszczy się o nie. Z tego przykładu Juliana zrozumiała, że jedyną drogą do miłości, pokoju i szczęścia jest tak doskonałe połączenie się z Bogiem, aby nic nie stało na drodze między powołanym do miłowania człowiekiem a Bogiem. Dokonać tego może tylko Wszechmogący, który przez miłosierdzie i łaskę powołał do życia każdego człowieka i odkupił go. Na przeszkodzie do takiego zjednoczenia staje błędne przypisywanie wartości temu, co stworzone, zamiast Niestworzonemu .
Na potwierdzenie myśli o wyjątkowej miłości Stwórcy, warto przywołać słowa Benedykta XVI, którymi rozpoczął swoją pierwszą encyklikę: ""Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim" (1 J 4, 16). Słowa te, z Pierwszego Listu św. Jana, wyrażają ze szczególną jasnością istotę wiary chrześcijańskiej: chrześcijański obraz Boga, a także wynikający z niego obraz człowieka i jego drogi. Oprócz tego, w tym samym wierszu, św. Jan daje nam jakby zwięzłą zasadę chrześcijańskiego życia: "Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam"" . Podążając za tymi wskazaniami, Papież przypomina, co jest sensem i celem ludzkiego istnienia, jedynie właściwym sposobem życia i działania. Wskazuje na wyjątkowe miejsce Boga w życiu człowieka i zasadnicze znaczenie nieustannego doświadczenia Jego miłości jako treści stanowiących przedmiot nauczania Kościoła. Człowiek potrzebuje miłości i prawdy, które warunkują dobre wykorzystanie kruchego skarbu wolności .
Ukazaną Julianie drogę do mistycznego zjednoczenia człowieka z Bogiem znajdujemy także w nauce św. Maksyma Wyznawcy - autora wielu dzieł o duchowym życiu człowieka. Żyjący w VII wieku mistyk chrześcijański mówił o miłości (agape) jako usposobieniu duszy, które nie wynosi rzeczy stworzonych nad poznanie Boga. Niemożliwą bowiem jest rzeczą, aby ktokolwiek osiągnął taki stały stan miłości, dopóki jest oddany rzeczom ziemskim.
W swoich ascetycznych dziełach ten grecki teolog tłumaczy, że miłość jest owocem wewnętrznego wyzwolenia od namiętności (apatheia), a wolność wewnętrzna jest owocem nadziei w Bogu. Nadzieja z kolei stanowi owoc wspaniałomyślności i wytrwania, które zdobywa się przez panowanie nad sobą jako owoc bojaźni Bożej. W końcu bojaźń Boża jest owocem wiary w Boga. Droga wiodąca od wiary w Boga do wolnej od wszelkiej ziemskiej pożądliwości miłości Boga wiedzie kolejno przez: lęk przed karą, opanowanie namiętności, cierpliwe znoszenie utrapień i pokładanie nadziei w Bogu. Posiadana Boska cnota nadziei sprawia, że duch jest wolny od wszelkiego przywiązania. Jedyną troską jest wówczas zaspokajanie tęsknoty do lepszego poznania Stwórcy. U podstaw takiego życia leży przekonanie, że Ten, który powołał do istnienia wszystkie rzeczy, jest większy od nich i każdy, kto odwraca się od Boga (aby przylgnąć do czegoś mniejszego), błędnie twierdzi, iż rzeczy stworzone przedstawiają dla niego większą wartość niż sam Stwórca .
Miłość, o której pouczona została Juliana, jest tak wielka, że wszystko inne przy niej jest tak małe, że zupełnie nie ma znaczenia. Miłość Dawcy Wszelkiego Życia jest tak ogromna, że nigdy nie opuścił On ludzkości i nie skazał jej na samotną walkę z losem. Ojciec Niebieski miłuje człowieka bezwarunkowo i intensywnie, nieodwołalnie i mądrze, tak mocno, że dla niego "Syna swego Jednorodzonego dał" (J 3, 16). Jego stworzenie jest Mu bliskie i drogie dlatego, że przez Niego było chciane i "uczynione". On jest Bogiem, który, w przeciwieństwie do innych bóstw, miłuje osobiście .
Przeżywanie wyjątkowego znaczenia miłości Stwórcy, której doznaje człowiek - jak poznała Juliana z Norwich - przez powołanie do życia, bycie miłowanym i obdarowanie nieustanną opieką, stanowiło również doświadczenie Karola Wojtyły. W jednym ze swoich wierszy napisał:

"Miłość mi wszystko wyjaśniła,
miłość mi wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość,
gdziekolwiek by przebywała" .

W tych słowach późniejszego papieża Jana Pawła II można odnaleźć streszczenie słów, jakie Chrystus powiedział do Juliany: "To Ja jestem najwyższy, to Ja jestem Tym, którego kochasz; to Ja jestem Tym, który daje ci radość i szczęście; to Ja jestem Tym, któremu służysz; to Ja jestem Tym, za kim tęsknisz, to Ja jestem Tym, którego pożądasz; to Ja jestem twoim celem; to Ja jestem wszystkim; to Ja jestem Tym, którego głosi ci święty Kościół i o którym ciebie naucza" .
Swoją jedyną i niespotykaną miłość do człowieka Ojciec Niebieski wyraził, ratując go przed zatraceniem. Dokonał tego ofiarowując Jednorodzonego Syna. W jednym z objawień Juliana otrzymała dar zrozumienia tego wyjątkowego wydarzenia zbawczego przez opowiedzianą jej przypowieść o panu, który ma sługę. W opowiadaniu tym - o którym mistyczka mówi, że zawiera wiele wątków i znaczeń - znajduje się między innymi objawienie największej miłości Boga. W osobie sługi ukazany jest zarówno Adam, który symbolizuje całą ludzkość, jak i Chrystus. Niepowtarzalną bowiem siłą miłości miłosiernej odwieczny Syn Ojca Przedwiecznego zjednoczył się z człowiekiem, stając się naszym bratem . Ukazany w widzeniu upadek Adama pokazuje także Zbawiciela solidaryzującego się z nim aż po zstąpienie do piekieł. "Kiedy upadł Adam, upadł Boży Syn; z powodu prawdziwego przymierza uczynionego w niebie, Syn Boży nie mógł opuścić Adama (...) i swą ogromną mocą wydobył go z piekła. (...) Moc i dobroć, które posiadamy, pochodzą od Jezusa Chrystusa, słabość i ślepota, które posiadamy, pochodzą od Adama i te dwie zostały przedstawione w słudze" .
Analizujący ten fragment objawień Richard Harnes tłumaczy, że Boga interesuje zarówno cały rodzaj ludzki, jak i każdy człowiek z jego indywidualnym życiem. Każda osoba bowiem została wezwana do wzięcia odpowiedzialności za swoje życie. Niebezpiecznym moralnie wydaje się osłabianie tej prawdy przez niewłaściwe zastosowanie wyrażenia "rodzaj ludzki" i czynienie z kryjących się pod nim istotnych treści "mglistych abstrakcji". Niemniej jednak istnieje potrzeba podkreślania zainteresowania Stwórcy ludźmi, jako jedną grupą stworzoną przez Niego. Współczesny świat zwraca uwagę na wzajemną zależność od siebie wszystkich ludzi. Zamieszkują oni bowiem jedną planetę Ziemię. Można zatem rozważać tezę, że wszystko, co każdy z ludzi uczynił ze swoim życiem, uczynił to nie jedynie dla siebie, ale także dla innych. Aktualnym wydaje się pytanie, czy w rozważaniach teologicznych uwzględniona została ta współzależność, która prowadzi do stwierdzenia: być może prawdą jest, że albo wszyscy ludzie zostaną zbawieni, albo żaden człowiek .
Wysunięta hipoteza o osiągnięciu zbawienia albo przez wszystkich ludzi, albo przez nikogo, znajduje uzasadnienie w kolejnych treściach objawienia. O kilku z nich, mających związek z ludzkim grzechem i pokusami szatana, szczegółowo będzie mowa w następnych rozdziałach książki. We wszystkich jednak objawieniach fundamentalnym pewnikiem jest prawda o bezgranicznej miłości Boga, która ukazana została Julianie w przypowieści o panu i słudze: "Miejsce, na którym siedział nasz Pan, było mało zaszczytne, na ziemi jałowej, opuszczonej, samotnie na pustkowiu. Jego strój był bogaty i niczego w nim nie brakowało, jak przystoi panu, tkanina była błękitna jak lazur nieba, i wielkiej piękności, nie zaś krzykliwa. Jego oblicze było pełne miłosierdzia, twarz urokliwie śniada z wyraźnymi rysami; oczy miał czarne wielkiej urody i uroku, a Jego wzrok był pełen czułego współczucia; zaś w Jego wnętrzu było ogromne schronienie, długie i rozległe, i pełne nie mających końca niebiosów. A jeśli chodzi o Jego czułe spojrzenie, kiedy spoglądał na swego sługę, zwłaszcza wtedy, gdy ten upadł, to zdało mi się, że mogłoby ono sprawić, iż nasze serca roztopiłyby się z miłości i rozpołowiły z radości. Ten wielkiej piękności wyraz twarzy objawił miłe dla oka połączenie, które cudownie było oglądać; były to po części smutek i współczucie, po części radość i szczęśliwość. Radość i szczęśliwość są daleko wyższe niż smutek i współczucie, podobnie jak niebo jest wyżej od ziemi. Współczucie było ziemskie, a szczęśliwość była niebieska. Smutek we współczuciu Ojca brał się z upadku Adama, Jego najbardziej umiłowanego stworzenia; radość i szczęśliwość odnosiły się do Jego umiłowanego Syna, który jest równy Ojcu. Miłosierne spojrzenie Jego pełnego czułości oblicza wypełniało całą ziemię i zeszło w dół razem z Adamem do piekła, a to nieustanne współczucie zachowało Adama od trwającej całą wieczność śmierci. A to miłosierdzie i współczucie pozostają z ludzkością aż do czasu, kiedy wstąpimy do nieba. Jednakowoż człowiek jest ślepy w tym życiu i dlatego nie potrafimy ujrzeć naszego Ojca, Boga, takiego, jakim jest. A kiedy ze swej dobroci chce On objawić siebie człowiekowi, objawia się On w znajomy i bliski sposób, jako człowiek; jednak ja ujrzałam, że powinniśmy wiedzieć i wierzyć, że Ojciec nie jest człowiekiem. To jednak, że siedzi na ziemi jałowej, w miejscu opuszczonym, oznacza rzecz następującą: stworzył On duszę człowieka, by była Jego własnym miastem i miejscem Jego zamieszkania, najmilszym dla Niego spośród wszystkich Jego dzieł; a kiedy człowiek popadł w smutek i ból, nie był już odpowiedni do tego, by służyć temu szlachetnemu celowi i dlatego nasz dobry Ojciec nie chciał przygotować dla siebie żadnego innego miejsca, lecz postanowił usiąść na ziemi, czekając na ludzkość, która jest zmieszana z ziemią, aż do czasu, gdy przez Jego łaskę umiłowany Syn wykupi Jego miasto i przywróci mu szlachetne piękno przez swą ciężką pracę i trud".
Bogu nade wszystko zależy na ocaleniu wszystkich ludzi, które - jak naucza Benedykt XVI opierając się na tekście św. Pawła (1 Kor 3, 12-15) - w zależności od sytuacji człowieka może przebiegać w różny sposób. Łaska Boża jednak pozwala każdemu mieć nadzieję i z ufnością zmierzać na sprawiedliwy i łaskawy sąd, który dokonywać się będzie w obecności Jezusa Chrystusa - Rzecznika i Ofiary Przebłagalnej (por. 1 J 2, 1-2; Rz 3, 25) .
Przekazując otrzymywane objawienia, angielska mistyczka pragnęła umocnić przekonanie pielgrzymującego ziemskim życiem człowieka w nieposiadającą granic miłość Boga. Powodowana poznaniem Chrystusowego miłowania do końca , tłumaczyła, że ludzie nie są źli i nie są przestępcami, lecz są bardziej niewidzącymi dziećmi. Jakaś grupa ludzi zmierza po ciemku do światła, a Chrystus bez względu na ślepotę człowieka jest z nim cały czas po to, aby otwierać mu oczy, ukazywać Ojca i prowadzić drogą do nieba . Przekazując uzyskane objawienia, Juliana z Norwich pragnęła, aby każdy z ludzi mógł cieszyć się właściwym obrazem Stwórcy, dokładnym poznaniem Boga, który jest Miłością i który pragnie ludzkiego szczęścia. Od takiego prawdziwego poznania zależy bowiem przyjęcie zbawienia .
Miłość jest największym darem udzielanym człowiekowi przez Boga. Ona przewyższa wszystkie charyzmaty (por. 1 Kor 12, 31), a od jej przyjęcia i rozwinięcia zależy wieczne zbawienie. Dzięki niej człowiek staje się najpełniejszym obrazem i podobieństwem Boga, którego naturą jest miłość (por. 1 J 4, 8). Przyjęty dar Bożej miłości ogarnia i doskonali całego człowieka, wszystkie jego władze i uzdolnienia. Dzięki niej na przykład, jak poucza św. Paweł Apostoł można cieszyć się darem niezawodnej nadziei (por. Rz 5, 5).

 

Powrót