Piotr Jordan Śliwiński OFMCap
Grzechy w kratkę. O spowiedzi z Ojcem Piotrem Jordanem Śliwińskim...
Kategoria spowiedź pojednanieWydawnictwo Znak
ISBN 978-83-240-0917-6
184 strony
format 1240x1950 mm
oprawa miękka
wydane Kraków 2008
waga 0.248 kg
nr kat. Rhema 23404
Do każdej przesyłki
dołączamy prezent!
Nakład wyczerpany!
Pokaż koszyk
Notka
Każdy, kto choć raz się spowiadał, ma własne doświadczenia, wątpliwości i pytania dotyczące tego sakramentu. Pytań zadanych w tej książce doświadczonemu spowiednikowi przez jego dwie dociekliwe rozmówczynie jest grubo ponad setka, musiał on zatem dwoić się i troić, by na wszystkie znaleźć przekonującą odpowiedź. Efektem jest wszechstronny leksykon sakramentu pojednania obejmujący wyłącznie sprawy ważne i najważniejsze.
Książka przynosi odpowiedzi na wiele pytań:
* kto wymyślił spowiedź? jakie były początki tego sakramentu,
* jak ewoluowała jego forma?
* dlaczego ludzie unikają spowiedzi?
* czym najczęściej grzeszą spowiednicy?
* czy klerycy w seminarium mają praktyczne ćwiczenia ze spowiadania?
* czym jest grzech? ile musi ważyć grzech, żeby był ciężki?
* jakie pokusy niesie ze sobą Internet? czy przez Internet można się spowiadać?
* czy zawsze można uniknąć wzięcia lub dania łapówki?
* czy dziś seks jest jeszcze grzechem?
* jak bardzo spowiednik może wnikać w problemy penitenta?
* kiedy warto się zdecydować na stałego spowiednika?
* kiedy wolno ujawnić tajemnicę spowiedzi?
* czym różni się spowiedź od psychoanalizy? czy spowiedź może prowadzić do nerwicy?
* jak zrobić dobry rachunek sumienia?
* czy żal za grzechy trzeba odczuwać?
* czy pokuta to to samo co zadośćuczynienie?
Ojciec Piotr Jordan Śliwiński dał się poznać jako znakomity spowiednik, kierownik duchowy i rekolekcjonista osób konsekrowanych i świeckich. Jest doktorem filozofii, wicerektorem i wykładowcą Wyższego Seminarium Duchownego Braci Mniejszych Kapucynów w Krakowie, kierownikiem Sekcji Filozoficznej Polskiego Towarzystwa Teologicznego, współpracownikiem Dominikańskiego Centrum Informacji o Sektach i Nowych Ruchach Religijnych w Krakowie, autorem publikacji z zakresu filozofii, antropologii kultury i nowej religijności.
Wraz z innymi kapucynami prowadzi Szkołę dla Spowiedników, której celem jest umożliwienie księżom pogłębienia wiedzy, dzielenia się doświadczeniem oraz szukania odpowiedzi na nurtujące ich pytania. Program szkoły uzyskał aprobatę Komisji Duchowieństwa Konferencji Episkopatu Polski, która objęła ją swoim patronatem. Spotkania Szkoły dla Spowiedników odbywają się w Skomielnej Czarnej niedaleko Krakowa.
Fragment tekstu
Jakie są podobieństwa i różnice między spowiedzią a psychoterapią?
Co duszpasterz może powiedzieć o psychoterapii?
Relacja między spowiednikiem i penitentem oraz psychoterapeutą i klientem może wyglądać bardzo podobnie. W obu wypadkach chodzi o to, aby pomóc człowiekowi - tylko ta pomoc dotyczy czegoś zupełnie innego.
W praktyce terapeutycznej czasami już sam fakt głośnego wypowiedzenia, nazwania jakiegoś zła może być ogromnym przełomem, stać się źródłem oczyszczenia. To rodzi złudzenie, że coś podobnego dzieje się w sakramencie pokuty: wypowiem grzechy i dzięki temu poczuję się lepiej. Takie podejście może prowadzić do zamazania różnicy pomiędzy poczuciem winy, które jest kategorią psychologiczną, i grzechem, który jest kategorią religijną.
Mniej więcej w latach sześćdziesiątych ubiegłego stulecia na Zachodzie popularna stała się opozycja: albo ksiądz i konfesjonał, albo psychoanalityk i kozetka. Ten zbyt prosty schemat pojawia się również i dziś w kazaniach o charakterze apologetycznym. Towarzyszy mu ton wyrzutu, że ktoś chodzi nie do spowiedzi, ale do psychoterapeuty. To jest złe postawienie problemu. Ma ono swoje źródło w rozumieniu psychoterapii wyłącznie jako psychoanalizy freudowskiej. Kiedy czytamy Freuda, który interpretował religię jako nerwicę, wówczas faktycznie możemy mieć poczucie, że psychoanaliza i religia są sobie wrogie.
Dziś od koncepcji Freuda dzieli nas epoka. W tym czasie psychologia i psychoterapia rozwijały się bardzo dynamicznie. Wiele jej kierunków, także tych nawiązujących w jakiś sposób do klasycznej psychoanalizy, ma zupełnie inny stosunek do religii niż Freud, a także patrzy na człowieka szerzej, niż patrzono dawniej. Wystarczy przywołać choćby logoterapię Frankla.
Zatem dzisiaj odrzucanie en bloc psychoterapii jest po prostu anachronizmem. Osobiście jestem zdegustowany, jeżeli dziś ktoś nadal neguje jej wartość. Kiedyś przez dłuższy czas namawiałem kogoś, kto miał spore problemy nie tylko natury duchowej, by skorzystał z pomocy psychologa. Jednak podczas rekolekcji ktoś powiedział tej osobie: "Żadnych terapeutów, żadnych uzdrawiaczy, sam Jezus ci wystarczy". Moje półtora roku ciężkiej pracy, przekonywania, że również przez psychoterapeutę może działać Jezus, spełzło na niczym. Jeżeli Bóg działa przez lekarza, to dlaczego nie ma działać przez psychoterapeutę? Ten człowiek powiedział mi: "Co mi tu Ojciec opowiada o psychoterapii, skoro rekolekcjonista powiedział mi, że Jezus wystarczy?". Ręce opadają w takiej sytuacji. Ja wciąż doświadczam komplementarności tych dwóch posług.
Co jest warunkiem koniecznym takiego uzupełniania?
Uznanie granic kompetencji przez spowiednika i psychoterapeutę. Jeżeli spowiednik będzie się bawił w psychoterapeutę, to może wyrządzić komuś olbrzymią krzywdę, nawet wtedy, gdy sam jest psychologiem czy psychoterapeutą - bo są kapłani przygotowani profesjonalnie do pomocy psychologicznej. Psychoterapia nie powinna być przeprowadzana czy łączona z sakramentem pokuty. Sakrament pokuty jest doświadczeniem wiary, w którym najważniejszą rolę ma mieć działający Bóg. Nie znaczy to, że przez psychoterapeutę Pan Bóg nie może działać - dlaczego nie? Jednak na kozetce u psychologa działa inaczej niż w konfesjonale. Celebracja sakramentu jest czymś wyjątkowym, specyficznym.
Nie ma takiej prostej zastępowalności jednego drugim: sakramentu spowiedzi psychoterapią czy psychoterapii spowiedzią, ale przy pełnym profesjonalizmie psychoterapeuty i kapłana te dwa podejścia mogą się doskonale uzupełniać. Ważne jest, aby wyznaczyć jasno granicę między jednym a drugim, umieć we właściwym momencie powiedzieć: "To już nie jest problem dla mnie. To już jest sprawa, którą dobrze, żebyś przepracował z kimś innym". Myślę, że nie ma w tym żadnego ograniczenia ani deprecjacji sakramentu pokuty, tylko jasne określenie tego, czym kapłan w imieniu Chrystusa w Kościele może się zajmować.
Czy zdarzało się Ojcu współpracować z psychologiem?
Ja również nieraz zalecam penitentom dość radykalne metody pracy duchowej. Nieraz pytam ich: "Kiedy ostatni raz tupałeś podczas modlitwy?". Bóg nie zabrania nam się złościć, okazywać negatywnych emocji. W Starym Testamencie są nawet psalmy złorzeczące! Przed Bogiem człowiek powinien stawać taki, jaki jest.
Przez pół roku pracowałem w poradni, gdzie był ksiądz, psychoterapeuta i psychiatra. Przychodziły do mnie osoby, które chciały pogadać z księdzem o problemach życiowych. W czasie takiej rozmowy mogłem wziąć kogoś za rękę, zaprowadzić do psychologa i powiedzieć: "Ja was teraz zostawiam, porozmawiajcie". Było i tak, że psychiatra mówiła: "To nie jest już problem nerwicy natręctw. Pani cierpi na skrupuły. Może lepiej byłoby pogadać z ojcem Jordanem". I wtedy ta pomoc - przy zachowaniu autonomiczności każdej sfery (przecież nie powiem psychiatrze, z czego mi się ktoś spowiadał) - jest fantastyczna. Dlatego kapucyni planują wybudować taką poradnię w Krakowie. Wtedy jest szansa człowieka w pełni przyjąć.
Czy kapłan może łączyć psychoterapię ze spowiedzią?
Nawet jeśli kapłan prowadzi psychoterapię, to niech to robi po sakramencie, a nie w jego trakcie. W przeciwnym razie utrudnia zrozumienie, czym właściwie jest sakrament. Podobnie z psychoterapeutą - jeżeli jest profesjonalistą (w przypadku profesjonalisty nie ma znaczenia, czy jest on osobą wierzącą czy nie. Spotykam ludzi, którzy trafiają do mnie po udanych sesjach z psychoterapeutami jawnie deklarujacymi się jako niewierzący), to w pewnym momencie zapyta pacjenta: "Czy pan jest wierzący? Czy odnosi się pan do jakiejś skali wartości? Jeśli tak, to radziłbym tutaj rozmowę z kapłanem czy z duchownym". Jeżeli pacjent ma poczucie winy i psychoterapeuta widzi, że ono zależne jest od jasno sprecyzowanych wymagań etycznych, to nie będzie wkraczał w świat wartości pacjenta, lecz jedynie będzie się starał pokazać różne możliwości, nie proponując żadnego ostatecznego rozwiązania.
Jak ksiądz jako spowiednik może pomóc osobie molestowanej seksualnie albo uzależnionej?
To jest ważna rzecz, tu potrzeba wiedzy. Często w tych konkretnych sytuacjach - doświadczenia przemocy, seksualnej czy fizycznej - kapłan powinien umieć nazwać to zło. To podkreślają terapeuci, że jest to niesłychanie ważne, żeby osoba, która reprezentuje Kościół, potrafiła jasno nazwać: "To, co ci uczyniono, było złe, to było straszne, to była krzywda". Kapłan nie może wiele zrobić - nie pójdzie rozwiązywać problemów, bo jest objęty tajemnicą spowiedzi, ale może dać jasną moralną ocenę - nie usprawiedliwiając, choć przecież może być i tak, że podświadomie będzie stawał po stronie mężczyzny, bo jest też mężczyzną. I bywa nieraz tak, że kobieta, która doświadczyła przemocy seksualnej i nie dostanie od kapłana takiego komunikatu, będzie myślała: "To jest kolejny mężczyzna, nie różni się od innych".
Często jest jednak tak, że ja jako spowiednik mogę komuś pomóc w ograniczonym zakresie. Tak jest z doświadczeniem syndromu poaborcyjnego. Mogę dotkniętej nim kobiecie pomóc pojednać się z Bogiem, wejść w proces przebaczenia. Jednak taka osoba bardzo często potrzebuje wsparcia psychologicznego. Bywa, że kapłan, pomimo wielkiego pragnienia pomocy, nie potrafi bądź nie może komuś w pełni pomóc - na przykład osobie, która była molestowana seksualnie. Nawet długo trwające towarzyszenie duchowe nie zastąpi pomocy psychoterapeuty. Podobnie, gdy kobieta jest bita przez męża - nie mogę jej powiedzieć: "Musisz się kierować miłością bliźniego, módl się za niego i dalej z nim bądź". Potrzeba tu, z jednej strony, nazwania tego, że ona doświadcza zła i cierpienia, ale z drugiej strony, konkretnej pomocy, jakiej udziela się ofiarom przemocy.