ks. Ryszard Kurek
Wileńszczyzny cudny kraj. Zapis pielgrzyma
Kategoria pielgrzymki podróżeWydawnictwo Biblos - Tarnów
ISBN 978-83-7332-465-7
waga 0.250 kg
nr kat. Rhema 22441
Do każdej przesyłki
dołączamy prezent!
Pozycja archiwalna.
Zadzwoń i zamówZamów przez e-mail
Nie gwarantujemy, że zamówienie będzie mogło być zrealizowane.
Pokaż koszyk
Notka
Książka powstała na kanwie zapisków ks. Ryszarda Kurka z podróży na Litwę. Jest ona swoistym przewodnikiem, opisującym piękno wileńskich kościołów, pomników, budynków i ulic oraz przedstawiającym sentymentalne walory innych miejsc Litwy, nierozerwalnie złączonych z polską kulturą. To również źródło wielu tamtejszych legend i podań, przybliżających koloryt dziejów i mieszkańców tamtych stron.
Spis treści
OD AUTORA
Gdzie nad Wilią drżą kaczeńce
DZIEŃ PIERWSZY
A więc do Wilna
I oto już Wilno
Ostra Brama
Kościół św. Teresy
Cerkiew Świętej Trójcy i klasztor bazylianów
Cerkiew i monaster Świętego Ducha
Kościół św. Kazimierza
Pałac hetmana Michała Paca
Kościół św. Katarzyny
Uniwersytet im. Stefana Batorego
Legenda Twardowskiego
Dziedzińce Uniwersytetu
Kościół uniwersytecki św. Jana
Ulica Zamkowa
Kościół św. Mikołaja
Parlament
... kościół Świętego Ducha
Kościół św. Piotra i Pawła na Antokolu
Cmentarz Antokolski
Kościół św. Anny
Kościół i klasztor bernardynów
Pomnik Mickiewicza
Kościół św. Michała Archanioła
Nie ma jak w Mickunach
DZIEŃ DRUGI
Troki
Plac Katedralny i katedra św. Stanisława
O Górze Zamkowej prawda i legenda
Król Zygmunt August i jego Barbara
Idziemy na zamek
Zgliszcze Kiejstuta
Góra Trzykrzyska
Legenda Jasińskiego
Jedziemy na Rossę
Antoni Wiwulski, wileński święty
Na "Górce Literackiej"
Euzebiusz Słowacki, August Bécu i inni
DZIEŃ TRZECI
U Śniadeckich w Jaszunach
Oto odprawiamy dziady: Soleczniki Wielkie
U Maryli w Bieniakoniach i Bolcienikach
Strażnik grobu Maryli i majora Ponurego
Kamień w "gaiku Maryli"
Na zamku w Miednikach Królewskich
Na najwyższym szczycie Litwy
W Borejkowszczyźnie u Syrokomli
DZIEŃ CZWARTY
Przed nami Mejszagoła
Jesteśmy w Kownie
U grobu bł. Jerzego Matulewicza w Mariampolu
DZIEŃ PIĄTY
WYKAZ SKRÓTÓW
BIBLIOGRAFIA
Fragment tekstu
Litwo, ojczyzno moja, ty jesteś jak zdrowie,
Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,
Kto cię stracił...
(A. Mickiewicz, Pan Tadeusz)
Podejmujemy ten śpiew Mickiewicza, choć nie jego tęsknotę za utraconą ojczyzną. Dla nas Litwa to kraina nieledwie baśniowa, zaczarowana, do niedawna niedosiężna, leżąca gdzieś za górami, za lasami, śród puszcz i kniei głębokich, śród jezior niebieskich jak oczy dziecka, nakryta ogromnymi kłębami najpiękniejszych na świecie chmur.
Przez kilka dni dane nam było wędrować po tej ziemi dawnych bohaterów, wielkich książąt litewskich i królów polskich, rycerzy i poetów, pieśniarzy i świętych, ziemi znanej nam ze szkolnych lat, kiedy do tej zaczarowanej krainy dziejów prowadzili nas nasi mądrzy nauczyciele od historii i polskiego. Jaki to cudny był świat, ten malowany ich słowem, kolorowy, baśniowy, zaczarowany, daleko piękniejszy niż ten, w którym przyszło nam żyć...
Chwała im więc i pokłon do samej ziemi za to, że karmili nas tym, czym sami się żywili: poezją Mickiewicza, Słowackiego, Krasińskiego, Norwida, Lenartowicza, Pola, Konopnickiej czy Syrokomli. Chwała im za to, że w naszych rozwichrzonych głowach usiłowali tworzyć obrazy dumnej przeszłości Rzeczypospolitej, a wszystko to - wraz z Orzeszkową, Sienkiewiczem, Matejką i Prusem - ku pokrzepieniu serc...
***
Nadszedł tedy czas wspominków z tej wyprawy do krainy czarów i baśni, czas nizania ulotnych przeżyć, myśli i słów na nitkę pamięci, czas splatania dawnych wzruszeń z codziennością.
I jakże nam było to uczynić bez Mickiewicza, bez tej gorącej jego inwokacji do ziemi ojczystej, która nigdzie nie brzmi tak pięknie, jak właśnie na Wileńszczyźnie. To on przecież prowadzał nas niegdyś nad sine wody Świtezi, opowiadał o zatopionych pałacach, o rusałkach, topielicach, nimfach i potworach, o zbrodniach i liliach. To on nam pierwszy opowiadał o Twardowskim i Mefistofilu, o pięknej Grażynie i Wallenrodzie, o Laurze i Filonie, i Budrysach trzech. Jakże czarująco prawił o najcudniejszych w świecie zachodach słońca, o gwiazdach, o burzach i ulewach, o żabach śpiewających na dwa chóry, o matecznikach i niedźwiedziach... Jeszcze w uszach nam dzwoni koncert Jankiela, Wojski na rogu wciąż gra, a Jacek Soplica wyznaje swój grzech... To za jego sprawą trwożyliśmy się o powrót taty, stawaliśmy "w głuchej puszczy przed chatką leśnika" i na reducie Ordona; wzlataliśmy nad poziomy, by czuciem i wiarą sięgać, gdzie wzrok nie sięga...
Zadumałem tak szarą godziną jak ów stary latarnik z noweli Sienkiewicza nad brzegiem morza, a z tej zadumy obudził mnie śpiew kojący ciszą błękitu:
Nie wrócić lat - dziś inszy świat,
Już marzyć dość jak dziecię!...
O mgliste sny minionych dni!
Po co nalatujecie?...
Czegóż ci żal? ubiegłych fal?
Chmur przeszłorocznych z nieba?...
Rzuć stare sny, oszczędzaj łzy,
Bo ich na jutro trzeba!
To Ludwik Kondratowicz (1823-1862), znany raczej jako Władysław Syrokomla, ukryty pod pseudonimem swego rodowego herbu, nieśmiały Janko Muzykant, zasłuchany w śpiew słowika, szum topoli i oszałamiające wonie jaśminów, skromny lirnik wioskowy, śpiewający duszę tej ziemi... Jego też mieliśmy za przewodnika, skoro na szlaku naszej wędrówki miała się znaleźć jego Borejkowszczyzna.