Cezary Sękalski

Różaniec Święty na nowo odkryty. Najważniejsze drogowskazy duchowe w..

Kategoria  Różaniec św.

Cena 19.50 zł

ISBN 978-83-60512-29-6
waga 0.226 kg
nr kat. Rhema 22309

Do każdej przesyłki
dołączamy prezent!

Nakład wyczerpany!



Pokaż koszyk

Notka

"Różaniec święty na nowo odkryty. Najważniejsze drogowskazy duchowe w 20. tajemnicach" to praktyczna pomoc w odkryciu medytacyjnego wymiaru modlitwy różańcowej.

Książka zawiera 20 rozbudowanych rozważań, które odpowiadają poszczególnym tajemnicom. Każde z nich rozpoczyna lektura fragmentu Pisma Świętego, a następnie czytelnik prowadzony jest do pogłębionego jego rozumienia i skonfrontowania go ze swoim życiem, tak by odnaleźć związek ewangelicznych wydarzeń z własnymi codziennymi zmaganiami.

W tym celu każda z tajemnic została ukazana jako swoisty drogowskaz w duchowym życiu współczesnego człowieka. Szczególną pomocą mogą też być bezpośrednie pytania, nabierające w kontekście rozważania życia Jezusa i Maryi wyjątkowego znaczenia: Jakie jest moje życiowe powołanie? Jaki jest mój stosunek do kobiecości? Czy głoszę Ewangelię? Czy potrafię cieszyć się radościami innych ludzi i dzielić z nimi ich troski? Jak wywiązuję się z moich zobowiązań? Czy podejmuję duchowe walki? Czy moja wiara jest źródłem mego zaufania Bogu?
Autor obficie czerpie ze skarbca tradycji i duchowości Kościoła, a zarazem - jako świecki teolog - w umiejętny sposób dzieli się swoim charyzmatem "życia w świecie". Dzięki temu książka, która wpisuje się w odpowiedź na zawarty w liście "Rosarium Virginis Mariae" apel Jana Pawła II o "ponowne odkrycie różańca", może pomóc w tym, by tradycyjny różaniec stał się prawdziwą bramą do modlitwy kontemplacyjnej, formującej i przemieniającej życie chrześcijanina XXI wieku.

Cezary Sękalski, świecki teolog duchowości i dziennikarz. Żonaty. Wykłada w Karmelitańskim Instytucie Duchowości w Krakowie i w Podyplomowym Studium Duchowości na KUL w Lublinie. Jako kierownik duchowy współpracuje z domami rekolekcyjnymi księży jezuitów w Częstochowie i Zakopanem. Autor książkowych wywiadów z Józefem Augustynem SJ, Adamem Nowakiem i Janem Budziaszkiem oraz książek z zakresu duchowości.

Fragment tekstu

Na ogół reforma różańca dokonana przez Jana Pawła II kojarzy się z dodaniem kilku nowych tajemnic. Taka opinia jednak bardzo zubaża, tak głębię myśli, jak i nadzieje, jakie ojciec święty wiązał z odnowieniem formy i praktyki odmawiania tej tradycyjnej modlitwy. Kiedy wczytamy się w wydany w 2002 roku List apostolski o różańcu świętym Rosarium Virginis Mariae, szybko okaże się, że tak naprawdę podjęcie papieskiej reformy różańca nie jest wcale za nami, ale ciągle jeszcze przed nami. Warto zatem prześledzić myśl papieża-Polaka, aby móc odkryć to, co jeszcze w tej mierze mamy do zrobienia.

Pod tchnieniem Ducha Bożego

Uderzające jest to, że Jan Paweł II nie zajmuje się wcale genezą tej modlitwy, jakby tę sprawę pragnął pozostawić w całości historykom duchowości. Na początku jego listu pojawia się jednak stwierdzenie fundamentalne dla teologicznej genezy różańca. Papież pisze, że modlitwa ta rozwinęła się "pod tchnieniem Ducha Bożego" (n. 1). W tym momencie bledną wszelkie dywagacje historyków i dyskusje o tym, czy Matka Boża wręczyła św. Dominikowi różaniec, czy też był on praktyką ukształtowaną historycznie. Jan Paweł II trafia w sedno, wskazując, że różne praktyki modlitewne z jednej strony są aktywnością ludzką (można by nawet powiedzieć, że to wytwór kultury), z drugiej jednak asystuje przy nich nadprzyrodzona łaska Ducha Świętego. To połączenie ludzkich przemyśleń z otwarciem na Bożą ingerencję jest charakterystyczne dla całego dziedzictwa kulturowego chrześcijaństwa. Mówiąc o tym, papież pośrednio wskazuje na fakt, że nie mamy być tylko biernymi odbiorcami tradycji teologicznej, duchowej i modlitewnej, ale naszym zadaniem jest twórcze jej przekształcanie, dostosowywanie do aktualnych potrzeb i wyzwań (oczywiście bez zmiany podstawowych kierunków i zasad, ale i bez zbyt kurczowego trzymania się tych elementów, które tracą swoją aktualność albo przestają odpowiadać na pytania rodzące się w sercu współczesnego człowieka). Wzorem takiego podejścia jest właśnie omawiana tu reforma różańca. Papież nie bał się uzupełnić wielowiekowej tradycji modlitewnej o elementy, których jego zdaniem w niej brakowało lub zostały zagubione pośród codziennej rutyny. Jakie to elementy? O tym możemy się przekonać, studiując punkt po punkcie wspomniany już reformatorski dokument.

Kontemplować z Maryją oblicze Chrystusa

Jan Paweł II w kilku miejscach swojego listu podkreśla potrzebę dowartościowania chrystologicznego wymiaru omawianej modlitwy. W centrum jej treści pozostaje życie Jezusa, choć w spojrzeniu na nie ma pomóc Jego Matka. Papież pisze, że różaniec "choć ma charakter maryjny, jest modlitwą o sercu chrystologicznym" (n.1). I dodaje: "Na kanwie słów Pozdrowienia Anielskiego (Ave Maria) przesuwają się przed oczyma naszej duszy główne momenty z życia Jezusa Chrystusa. [...] Jakbyśmy obcowali z Panem Jezusem poprzez - można by powiedzieć - Serce Jego Matki" (n. 2). Mamy zatem w tej modlitwie niejako dwa elementy: kontemplację Jezusa przez spojrzenie z perspektywy Jego Matki. Stąd, jak zauważa papież: "Przez różaniec lud chrześcijański niejako wstępuje do szkoły Maryi, dając się wprowadzić w kontemplację piękna oblicza Chrystusa i w doświadczenie głębi Jego miłości" (n. 1). I konkluduje: "Odmawiać różaniec bowiem to nic innego, jak kontemplować z Maryją oblicze Chrystusa" (n. 3). W innym miejscu natomiast dodaje, że: "Maryja żyje z oczyma zwróconymi na Chrystusa i skarbi sobie każde Jego słowo: Zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu (Łk 2, 19; por. 2, 51). Wspomnienia o Jezusie, wyryte w Jej duszy towarzyszyły Jej w każdej okoliczności, sprawiając, że powracała myślą do różnych chwil swego życia obok Syna. Te wspomnienia stanowiły niejako "różaniec", który Ona sama nieustannie odmawiała w dniach swego ziemskiego życia" (n. 11). I tu mamy pierwszy wniosek - nie da się odkryć głębszego wymiaru chrystologicznego tej modlitwy, jeśli w jej trakcie nie zwrócimy się ku kontemplacji życia Chrystusa. A ona wymaga pewnego przygotowania i zdwojonej aktywności.

Różaniec kontemplacyjny?

Jan Paweł II zauważa, że "Różaniec [...] jest modlitwą wyraźnie kontemplacyjną" (n.12). Dziś słowo kontemplacja - zwłaszcza wśród osób nieco oczytanych w dziełach św. Jana od Krzyża - kojarzy się z oczyszczającym i biernym wymiarem modlitwy, kiedy bardziej działa Boża łaska niż człowiek swoim własnym wysiłkiem. Taki etap rozwoju modlitwy jest jednak stopniem zaawansowanym. Wcześniejsze stadia wymagają większej aktywności ludzkiej i w tym przypadku zbyt łatwe zdawanie się na łaskę, w momencie gdy - mówiąc kolokwialnie - trzeba wziąć się do roboty, byłoby raczej lenistwem niż wysublimowanym otwarciem na świat mistyki.

Kontemplacja różańcowa nie jest tylko biernym trwaniem wobec misterium Chrystusa, ale domaga się aktywności intelektualnej, która polega na konfrontowaniu tematyki poszczególnych tajemnic różańcowych z własnym życiem. Modlitwa ta bowiem "skupia w sobie głębię całego przesłania ewangelicznego, którego jest jakby streszczeniem" (n. 1). Papież pisze: "Różaniec należy do najlepszej i najbardziej wypróbowanej tradycji kontemplacji chrześcijańskiej. Rozwinięty na zachodzie, jest modlitwą typowo medytacyjną i odpowiada poniekąd "modlitwie serca" czy "modlitwie Jezusowej", która wyrosła na glebie chrześcijańskiego Wschodu" (n. 5). I dodaje, że modlitwa ta stanowi "bardzo wartościowy środek, sprzyjający podejmowaniu we wspólnocie wiernych wysiłku kontemplacji chrześcijańskiego misterium" (n. 5). A zatem w różańcu idzie nie tyle o to, by zwracać się do Boga z litanią najróżniejszych próśb, ale otworzyć się na Boży przekaz, który jest ukryty w splotach różnych okoliczności życia Jezusa i Jego Matki. Przekaz ten może być odkryty tylko na drodze kontemplacji.

Jeszcze w liście Novo millennio ineunte ojciec święty zauważał: "Istnieje dziś również na Zachodzie nowa potrzeba medytacji, która znajduje czasem w innych religiach dość atrakcyjne sposoby realizacji" (n. 28). Teraz powraca do tej samej myśli, ale powtarza ją w kontekście różańca, który jawi się jako ogromna szansa powrotu do medytacji.

Jak ciało bez duszy

Jan Paweł II zdaje sobie sprawę z tego, że ten kontemplacyjny wymiar różańca nie zawsze jest wystarczająco wykorzystywany w modlitwie oraz w pracy ewangelizacyjnej i duszpasterskiej. Dlatego do wszystkich adresatów swojego listu kieruje wezwanie do ponownego odkrycia różańca. Papież pisze: "Ponowne odkrycie różańca oznacza zagłębienie się w kontemplowanie tajemnicy" (n. 6). Jednocześnie porzucenie tego wymiaru modlitwy różańcowej jawi się ojcu świętemu jako podstawowe niebezpieczeństwo jej okaleczenia i dotkliwego zubożenia. Jan Paweł II powołuje się tu na słowa Pawła VI, który pisał: "Jeśli brak kontemplacji, różaniec upodabnia się do ciała bez duszy i zachodzi niebezpieczeństwo, że odmawianie stanie się bezmyślnym powtarzaniem formuł, oraz że będzie w sprzeczności z upomnieniem Chrystusa, który powiedział: W modlitwie nie bądźcie gadatliwi jak poganie. Oni myślą, że przez wzgląd na swe wielomówstwo będą wysłuchani (Mt 6, 7). Różaniec bowiem z natury swej wymaga odmawiania w rytmie spokojnej modlitwy i powolnej refleksji, by przez to modlący się łatwiej oddał się kontemplacji tajemnic życia Chrystusa, rozważanych jakby sercem Tej, która ze wszystkich była najbliższa Panu, i by otwarte zostały niezgłębione tych tajemnic bogactwa" (n. 12).

Użyte tu dość oględne sformułowanie "ciało bez duszy" na określenie różańca pozbawionego wymiaru kontemplacyjnego, bardziej dosadnie oznacza trupa. Zatem z tego punktu widzenia warto przyjrzeć się swojej modlitwie różańcowej: Czy daje ona jeszcze jakieś oznaki życia? Czy droga przez poszczególne tajemnice jest jeszcze dla nas jakąś poznawczą przygodą, czy wnosi jakieś Boży punkt widzenia naszego życia, czy też jest tylko martwą rutyną?

Do powyższego niebezpieczeństwa spłycenia różańca Jan Paweł II dodaje i inne. Według niego, jeśli nie będzie się używać różańca zgodnie z jego modlitewnym przeznaczeniem, "różaniec nie tylko nie przyniesie pożądanych skutków duchowych, ale dojdzie nawet do takiej sytuacji, że koronkę, na której zazwyczaj się go odmawia, będzie się traktować na równi z jakimś amuletem czy przedmiotem magicznym, co byłoby radykalnym wypaczeniem jego znaczenia i funkcji" (n. 28). Nie ma oczywiście nic złego w wieszaniu różańca przy lusterku naszego samochodu ani w zwyczaju obwiązywania nim dłoni zmarłej osoby. Niewiele jednak znaczą te gesty, jeśli oprócz tego nie bierze się różańca do ręki za życia i nie próbuje go odmawiać...

Jak kontemplować?

Na ścieżkach różańcowych przewodniczką po poszczególnych prawdach ewangelicznych jest Maryja. To ona "stale przypomina wiernym "tajemnice" swego Syna, pragnąc, by je kontemplowano, i by dzięki temu mogły wydać z siebie całą swą zbawczą moc. Odmawiając różaniec wspólnota chrześcijańska wnika w spojrzenie Maryi i żyje jej wspomnieniami" (n. 11). A zatem kontemplacja różańcowa winna rozpocząć się od przyswojenia treści poszczególnych wydarzeń z życia Jezusa. Bez tego ryzykujemy, że podstawowymi treściami naszej modlitwy staniemy się my sami i nasze sprawy zamiast Ewangelii i jej wezwań.

Modlitwa rozpoczyna się zatem od wsłuchania we wspomnienia Maryi. Papież pisze: "Różaniec nie zastępuje lectio divina, ale przeciwnie, zakłada ją i ułatwia" (n. 29). I zaraz dodaje: "Aby dać medytacji podstawy biblijne i większą głębię, dobrze jest, po zapowiedzi tajemnicy, odczytać odnośny tekst biblijny, który, zależnie od okoliczności, może być krótszy lub dłuższy. [...] Należy go słuchać, mając pewność, że jest to Słowo Boga, wypowiedziane dzisiaj i "dla mnie"" (n. 30). W pogłębionej modlitwie różańcowej sięgnięcie po Biblię okazuje się zatem nieodzowne. Jan Paweł II ponadto dodaje, że "Przy pewnych uroczystych okazjach wspólnotowych słowo to można odpowiednio objaśnić krótkim komentarzem" (n. 30). Czy nie jest to doskonała propozycja na październik, gdy w we wszystkich naszych kościołach rozbrzmiewa wspólnotowa modlitwa różańcowa?

Papież pisze: "Kontemplować z Maryją to przede wszystkim wspominać. Należy jednak rozumieć to słowo w biblijnym znaczeniu pamięci (zakar), która aktualizuje dzieła dokonane przez Boga w historii zbawienia. [...] Wydarzenia te nie należą tylko do "wczoraj"; są także "dniem dzisiejszym" zbawienia" (n. 13). Z tego wynika, że w kontemplacji odkrywamy głębszy wymiar wspominania, które oznacza takie przypomnienie sobie minionych wydarzeń, które prowadzi do odkrycia ich zbawczej aktualności. Bowiem "to, czego Bóg dokonał przed wiekami - zauważa ojciec święty - nie dotyczy jedynie bezpośrednich świadków tych wydarzeń, ale swym darem łaski dosięga ludzi wszystkich czasów" (n. 13).

Na takie kontemplowanie poszczególnych tajemnic potrzeba czasu i nie wystarczy tu tylko rytm dziesięciu "Zdrowaś Maryjo". Dlatego, stwierdza papież: "Stosowne jest, by po zapowiedzeniu tajemnicy i proklamacji Słowa przez odpowiedni czas zatrzymać się i skupić na rozważanej tajemnicy, zanim rozpocznie się modlitwę ustną. Ponowne odkrycie wartości milczenia jest jednym z sekretów praktykowania kontemplacji i medytacji" (n. 31). Dodanie w naszej praktyce chwil milczenia przy odmawianiu różańca staje się gorącą potrzebą chwili. Choć - jak zauważa ojciec święty - w dzisiejszych czasach "milczenie staje się coraz trudniejsze" (n. 31).

Wspominanie Bożych tajemnic w chwili ciszy oznacza wielką aktywność umysłu, który z jednej strony potrafi dzięki Bożej łasce przyswoić sobie sens poszczególnych wydarzeń z życia Jezusa i Maryi, a z drugiej odnaleźć w nich siebie i własną drogę wiary. "By zrozumieć różaniec, trzeba wejść w dynamikę psychologiczną właściwą miłości" (n. 26) - stwierdza papież. Okazuje się bowiem, że w poszczególnych tajemnicach różańcowych możemy przeglądać się jak w lustrze. Dopiero wtedy, kiedy się tego nauczymy, stają się one niezwykłym komentarzem do naszego życia i lampą, która je oświetla. Jan Paweł II pisze, że "kiedy odkrywa się pełne znaczenie różańca, prowadzi on do samego serca życia chrześcijańskiego i daje powszednią a owocną sposobność duchową i pedagogiczną do osobistej kontemplacji, formacji ludu Bożego i nowej ewangelizacji" (n. 3). A w innym miejscu dodaje: "Każda tajemnica różańca, stając się przedmiotem dobrej medytacji, rzuca światło na misterium człowieka. Równocześnie staje się czymś naturalnym przenosić na to spotkanie ze świętym człowieczeństwem Odkupiciela tak liczne problemy, lęki, trudy i projekty, które cechują nasze życie" (n. 25).

Dopiero gdy odnajdziemy związek danej tajemnicy różańcowej z naszym życiem, przechodzimy do modlitwy ustnej, która zawiera ogromny ładunek prośby. "W te same dziesiątki różańca - zauważa ojciec święty - serce nasze może wprowadzić wszystkie sprawy, które składają się na życie człowieka, rodziny, narodu, Kościoła, ludzkości. Sprawy osobiste, sprawy naszych bliźnich, zwłaszcza tych, którzy nam są najbliżsi, tych, o których najbardziej się troszczymy. W ten sposób ta prosta modlitwa pulsuje niejako życiem ludzkim" (n. 1). Dalej zaś dodaje: "Jedno jest pewne: jeśli powtarzanie "Zdrowaś Maryjo" zwraca się bezpośrednio do Matki Najświętszej, to z Nią i przez Nią miłość odnosi się ostatecznie do Jezusa. Powtarzanie ożywiane jest pragnieniem coraz pełniejszego upodobnienia się do Chrystusa, co stanowi prawdziwy "program" życia chrześcijańskiego" (n. 26). Tylko w ten sposób "różaniec pomaga nam wzrastać w tym upodobnieniu się aż do osiągnięcia celu, którym jest świętość" (n. 26) - konkluduje papież.

W poszukiwaniu Mistrza i nauczycieli

W tak rozumianej kontemplacji różańcowej następuje nasze stopniowe przybliżanie się do Jezusa i Jego naśladowanie. Papież pisze: "Chrystus jest Nauczycielem w całym tego słowa znaczeniu, jest objawiającym i samym Objawieniem. Nie chodzi jedynie o nauczenie się tego, co głosił, ale o "nauczenie się Jego samego"" (n. 14). Aby odkryć w różańcu obecność Chrystusa - Nauczyciela i Mistrza, trzeba podejmować tę modlitwę z taką właśnie intencją. Jan Paweł II zauważa, że "istotnym znamieniem duchowości chrześcijańskiej jest wysiłek ucznia, by upodabniać się coraz bardziej do swego Mistrza. Wylanie Ducha Świętego w chrzcie wszczepia wierzącego jako latorośl w krzew winny, którym jest Chrystus, czyni go członkiem Jego mistycznego Ciała. Tej istniejącej od początku jedności musi jednak odpowiadać droga coraz większego upodabniania się do Niego, które winno coraz bardziej ukierunkowywać postępowanie ucznia zgodnie z "logiką" Chrystusa" (n. 15).

Każda tajemnica różańcowa zawiera w sobie nieco inny ładunek formacyjny i może stanowić ważną wskazówkę dla różnych naszych codziennych dylematów. "Na duchowej drodze różańca - pisze papież - opartej na nieustannym kontemplowaniu - razem z Maryją - Chrystusowego oblicza, ten wymagający ideał upodabniania się do Niego jest osiągany przez obcowanie, które moglibyśmy nazwać "przyjacielskim". Wprowadza nas ono w naturalny sposób w życie Chrystusa i pozwala nam jakby "oddychać" Jego uczuciami" (n. 15). To ważna wskazówka, abyśmy starali się wniknąć w cały kontekst wydarzeń zawartych w każdej tajemnicy i stawiali sobie pytania o nasze zachowanie w podobnej sytuacji oraz o umiejętność odnalezienia w kontemplowanych wydarzeniach zbawczych jakiegoś odblasku naszej codzienności, która wcale nie jest wolna od podobnych lęków, pytań i poszukiwań. "Różaniec przenosi nas mistycznie - stwierdza ojciec święty - byśmy stanęli u boku Maryi, troszczącej się o ludzkie wzrastanie Chrystusa w domu w Nazarecie. Pozwala Jej to wychowywać nas i kształtować z tą samą pieczołowitością, dopóki Chrystus w pełni się w nas nie "ukształtuje"" (n. 15).

Aby odkryć te duchowe walory modlitwy różańcowej, potrzeba odpowiedniej formacji i odpowiednich nauczycieli tej modlitwy. Papież pisze: "Różaniec zachowuje całą swą moc i pozostaje narzędziem nie do pominięcia pośród środków duszpasterskich każdego dobrego głosiciela Ewangelii" (n. 17). Dodaje przy tym, że "Kiedy w modlitwie różańcowej uwzględni się odpowiednio wszystkie elementy, aby medytacja była skuteczna, zwłaszcza przy odmawianiu wspólnotowym w parafiach i sanktuariach, powstaje szczególna sposobność katechezy, którą duszpasterze winni umieć wykorzystać" (n. 17). To właśnie zadanie stoi dziś przed duszpasterzami, ewangelizatorami, katechetami i rekolekcjonistami. Bez ich pracy reforma różańca zaproponowana przez Jana Pawła II pozostanie tylko w stadium szacownego projektu, który jednak nigdy nie zostanie wdrożony w życie duchowe i modlitewne. Papież kończy swój list apostolski słowami, które powinniśmy głęboko wziąć sobie do serca: "Modlitwa tak łatwa, a równocześnie tak bogata naprawdę zasługuje, by wspólnota chrześcijańska ponownie ją odkryła [...] Oby ten mój apel nie popadł w zapomnienie niewysłuchany!" (n. 43).


 

Powrót