Marcin Jakimowicz
Pełne zanurzenie
Kategoria popularnonaukoweISBN 978-83-89049-12-4
184 strony
format 120x195x14 mm
oprawa miękka
wydane Kraków 2007
waga 0.166 kg
nr kat. Rhema 21316
Do każdej przesyłki
dołączamy prezent!
Pozycja archiwalna.
Zadzwoń i zamówZamów przez e-mail
Nie gwarantujemy, że zamówienie będzie mogło być zrealizowane.
Pokaż koszyk
Notka
Najnowsza książka Marcina Jakimowicza (ur. 1971) autora bestsellera "Radykalni","Dziennika pisanego mocą" i "Dna" to 77 rozdziałów o zanurzeniu w Bożym miłosierdziu.
Recenzent miesięcznika "W drodze" napisał o poprzednich wydawnictwach "Prowokacje, antyreklamy, odwodzenie od lektury mają ugodzić uśpione w samozadowoleniu sumienia porządnych katolików. Jakimowicz nie głaszcze i nie chwali, raczej chłoszcze prawdą".
Tym razem jest trochę inaczej. Choć napisane współczesnym żywym językiem teksty pełne są odniesień do współczesnej popkultury (wystarczy spojrzeć na tytuły: "Aniołowie lepsi niż Telekomunikacja", "Budzy to gbur", "Co wystaje spod nogi Matce Boskiej?", "AAA. Samotna pozna Pana" czy "Na wariackich papierach") to Słowo Boże prowokuje autora "Pełnego zanurzenia", rezonuje w nim, drąży, płonie jak ogień. Jest żywe jak obosieczny miecz. Dlatego dotyka.
Książka prócz felietonów biblijnych, do jakich Marcin Jakimowicz przyzwyczaił Czytelników w poprzednich książkach zawiera też zapierające dech piersiach świadectwa.
Fragment tekstu
Pół roku temu otrzymaliśmy we wspólnocie proroctwo. Bardzo przejmujący, wyraźny obraz. Nad nami wisiało niebo, które aż uginało się od błogosławieństwa. Wyglądało jak napięte do ostateczności płótno, które za chwilę ma przerwać się i eksplodować strumieniem wody zalewającej spragnioną ziemię. Zanurzamy się ?
***
- Byłyśmy już wyczerpane przerzucaniem siana. I wtedy westchnęłam: Panie Boże, świętym pomagałeś, a nam nie pomożesz? I wtedy na bezchmurnym niebie zjawiła się trąba powietrzna. Zlecieli się ludzie z okolicy. - Co to jest? Jak w amerykańskich filmach! - zawołał sąsiad. - Pan Jezus nam siano przerzuca - uśmiechnęłam się. - Ale dlaczego na mój dach? - zdziwił się.
***
- Mnie to powinno się zamknąć w opakowaniu z formaliną i pokazywać po szkołach, jako eksponat - tubalnie śmieje się Wiesiek. Siedzimy przy czerwonym winie naszej gospodyni Lubicy, gadamy do późna w nocy. Nad nami setki gwiazd i twarde jak kamień owoce kiwi.
Wiesiek odsłania nogawkę. Jego noga jest fioletowa. Jedna wielka rana. Przez dwadzieścia lat (!) wstrzykiwał w nią narkotyki. Specjaliści z Monaru dawali mu najwyżej kilka lat życia. Żyje do dziś.