ks. Paweł Krok SCJ
Z ręką Boga na ramieniu
Kategoria biografieWydawnictwo Księży Sercanów DEHON
ISBN 978-83-89433-97-8
waga 0.254 kg
nr kat. Rhema 20579
Do każdej przesyłki
dołączamy prezent!
Pozycja archiwalna.
Zadzwoń i zamówZamów przez e-mail
Nie gwarantujemy, że zamówienie będzie mogło być zrealizowane.
Pokaż koszyk
Notka
Opowieść o ojcu Leonie Dehonie, założycielu Zgromadzenia Księży Najświętszego Serca Jezusowego
"Z ręką Boga na ramieniu" ukazuje sylwetkę sługi Bożego, o. Leona Dehona. Jego życie, działalność, trudy i zmartwienia zostały tu ujęte w formie powieści, w całości jednak opartej na archiwalnych dokumentach dotyczących o. Dehona. Tytuł wskazuje na jego postawę poddania się woli Bożej, która niejako prowadziła go za rękę, i to bardzo różnymi drogami. Kiedy logika ludzkiego rozumowania prowokowała do podejmowania decyzji, zdanie się na wolę Bożą pozostawało dla ojca Założyciela czymś decydującym. Jego poddanie się Bogu wypełnione było ufnością, zawierzeniem w stopniu heroicznym, a całe jego życie znamionował duch miłości i wynagrodzenia.
autor
Spis treści
Pierwsze lata
Droga do kapłaństwa
Pierwsze lata kapłaństwa
Oblaci Serca Jezusowego
Zgromadzenie na prawie diecezjalnym
Okres trosk i udręk
Prześladowania polityczne
Trudne drogi i rozdroża
Wojna i odbudowa Zgromadzenia
"Dla Niego żyję, dla Niego umieram"
Posłowie
Fragment tekstu
Droga do kapłaństwa
- Mamo, pragnę ci powiedzieć o bardzo ważnej rzeczy. Ukończyłem szkołę średnią, otrzymałem dyplom dojrzałości i pragnę dalej się kształcić.
- Jestem z ciebie dumna, synu. Jesteś dla mnie wielką pociechą i wiem, że wybierzesz najlepszą szkołę, która pozwoli ci zrealizować twoje życiowe plany i marzenia.
- Tak, mamo! Tak wiele zawdzięczam właśnie tobie. Dodawałaś mi otuchy, kiedy byłem zniechęcony. Tak wiele modliłaś się za mnie i wiem, że przeze mnie cierpiałaś, wylewałaś łzy... Za wszystko, czym sprawiałem ci przykrość, przepraszam! Wybacz mi, mamo!
- Nie mów tak, synu, nie masz za co przepraszać...
- Wiesz, mamo, postanowiłem wstąpić do Seminarium, zostać księdzem.
- Księdzem? Do Seminarium? Tylko nie to! Proszę, tylko nie to!
- Mamo, przecież zawsze chciałaś... Tak wiele mówiłaś mi o kapłaństwie.
- Boże, dlaczego? Mój syn, to niemożliwe...
- Mamo, nie denerwuj się, to takie piękne być blisko Boga.
- Idź, porozmawiaj z ojcem! Nie chcę o tym słyszeć.
- Już rozmawiałem, ale on nie chce się zgodzić. Chce, abym poszedł na politechnikę i zrobił błyskotliwą karierę naukową, polityczną albo finansową.
- Widzisz, ojciec myśli tak samo jak ja. Proszę, tylko nie seminarium!
- Porozmawiamy później, mamo! Zrobiłaś się taka blada.
Matka była dla niego uosobieniem dobra, spokoju i pobożności, ale tym razem wszystko zaczęło się psuć. Dlaczego jego własna matka, która tak wiele mówiła mu o kapłaństwie, o miłości Boga, o nabożeństwie do Serca Jezusowego i o modlitwie, nagle nawet nie może słuchać, że jej syn chce zostać księdzem? Możliwość wstąpienia Leona do Seminarium była dla niej tak przykrą perspektywą... Co robić? Może rodzice maja rację i należy jeszcze poczekać... Ale dlaczego matka jest przeciwna szczęściu własnego syna? Przecież modliła się dla niego o wybór właściwej drogi... Pytania, które młody Leon zadawał sobie, pozostawały bez odpowiedzi. Był pełen gorliwości i zdecydowania. W tej chwili jednak ważniejszy był dla niego szacunek wobec rodziców niż własne szczęście. Nigdy, przenigdy nie odważyłby się nawet pomyśleć, ze rodzice będą tak stanowczy wobec wyboru jego życiowej drogi. Tak wiele razy zapewniali, że chcą dla niego tylko dobra... Jednak jakże inaczej pojmowali to dobro! Dopiero później, po wielu godzinach spędzonych na modlitwie, Leon zobaczył, że rzeczywiście rodzice, bez cienia wątpliwości, chcieli dla niego dobra, ale na innej drodze, nie tej wybranej przez syna. Kapłaństwo miało go mi odebrać.
Leon zastanawiał się, dlaczego Bóg wystawia go na próbę, kiedy z drugiej strony daje mu tak wyraźne znaki świadczące o powołaniu. Co Bóg chciał mu przez to powiedzieć? Czuł Jego rękę na własnym ramieniu, ale ta ręka nie pomagała mu, kiedy było ciężko. Dlaczego? Czy Bóg przygotowywał go do czegoś innego?