ks. Robert Nęcek, ks. Piotr Gąsior
Pokochać ukochanego. O Joannie Beretcie Molli z ks.P.Gąsiorem rozmawia
Kategoria biografieISBN 83-60471-00-2
waga 0.114 kg
nr kat. Rhema 18137
Do każdej przesyłki
dołączamy prezent!
Pozycja archiwalna.
Zadzwoń i zamówZamów przez e-mail
Nie gwarantujemy, że zamówienie będzie mogło być zrealizowane.
Pokaż koszyk
Spis treści
Wprowadzenie
Od wydawcy
Wstęp
ROZMOWY o ŚWIĘTEJ JOANNIE
Oddać głos świętemu
Pokochać ukochanego
Dziewictwo - kto o nim jeszcze myśli?
"Kobiecość kobiety"
Szczęście we dwoje?
"Albumy o dzieciach"
Modlitwa - małżeńskie tabu?
Wiara jest także "na pokaz"
Trudności życiowe
Zasilać swoje konto
Żyłem obok świętej
Nowa Święta w Nowej Hucie
Po prostu Joasia
O KAPLICY ŚWIĘTEJ JOANNY
Relikwie Świętej
NA KLĘCZNIKU
Modlitwa do Jezusa
Modlitwa do Matki Bożej
Hymn o uśmiechu
Modlitwa wstawiennicza
Nowenna
Modlitwa narzeczonych
Wstęp
Nikomu chyba nie trzeba udowadniać jak bardzo Kościołowi leży na sercu troska o rodzinę. „Kościół – przypominam słowa Jana Pawła II z Adhortacji Familiaris Consortio – świadomy tego, że małżeństwo i rodzina stanowią jedno z najcenniejszych dóbr ludzkości, pragnie nieść swoją naukę i zaofiarować pomoc tym, którzy znając wartości małżeństwa i rodziny, starają się pozostać im wierni” (FC 1).
Pomoc ta jest realizowana między innymi poprzez ukazywanie współczesnych wzorców osób, które żyły w rodzinie i dzięki temu właśnie powołaniu doszły do świętości. Wyjątkowo jasnym przykładem uświęcenia poprzez życie małżeńskie jest święta Joanna Beretta Molla (1922–1962). Miałem tę wielką radość patrzeć na szczęście najbliższej rodziny, czyli męża świętej Joanny pana inżyniera Piotra Molli i trójki dorosłych dzieci, którzy z tak wielkim pietyzmem nieśli relikwie ich własnej żony i mamy, a potem ze wzruszeniem dziękowali Ojcu świętemu najpierw za beatyfikację dokonaną w Roku Rodziny (1994), a następnie kanonizację, która miała miejsce przed Bazyliką świętego Piotra w Rzymie 16 maja 2004 roku.
Wyniesienie do chwały świętych tejże Włoszki to zarazem oddanie hołdu wszystkim szlachetnym matkom, które podejmują, czasem nawet aż heroiczną decyzję, urodzenia i wychowania swego potomstwa. Jednocześnie ukazanie światu takiego wzorca kobiety to potwierdzenie stałego przesłania chrześcijańskiego, że do Boga nigdy nie dochodzi się w pojedynkę i że jeśli z pomocą łaski Ducha Świętego zdołamy się uświęcić, to tylko przy współudziale innych osób. Najwyraźniej widać to chyba na płaszczyźnie życia małżeńskiego. Błędne byłoby zatem myślenie, iż żona może być świętą zapominając o życiu duchowym swego męża. I na odwrót, że mąż może uważać się za religijnego nie biorąc odpowiedzialności za wiarę swej małżonki oraz ich dzieci.
Zrozumiała to doskonale święta Joanna i dlatego z całą – tak charakterystyczną dla niej – czułością, mówiła swemu ukochanemu nawet już w okresie narzeczeństwa: „Piotrze, pomyśl o naszym gniazdku, rozgrzanym naszymi uczuciami i rozpromienionym przez nasze cudowne dzieciaczki, które Pan Jezus nam ześle! To prawda, że będziemy również doświadczać rozmaitych trudności, lecz jeśli zawsze będziemy szukać dobra, tak jak to czynimy dotychczas – z Bożą pomocą – na pewno im wspólnie podołamy. Czy i Ty tak sądzisz?”
Kto z uwagą przeczytał książkę Ojca świętego „Wstańcie, chodźmy!” na pewno zauważył, w jaki sposób nasz Papież przeżywał swoje obcowanie ze świętymi. Ciągle podkreślał, że świętość to nie uprzywilejowanie, komfort czy wyłączność dla jakiś „geniuszów” świętości. Do świętości jesteśmy powołani wszyscy. Nie tylko sami duchowni czy siostry zakonne. Drogi do świętości są różnorodne i dostosowane do każdego z powołań, jakie otrzymujemy. Mówiąc krótko, święci dla Ojca świętego nie byli wyłącznie postaciami historycznymi. Byli to przede wszystkim przyjaciele, z którymi się rozmawia, od których bierze się wskazówki, na których można polegać. Dla przykładu o Bracie Albercie Jan Paweł II wypowiedział się wprost:
„Widziałem w nim model, który mi odpowiadał”. Święci pociągają świętych. Mamy wśród nich liczną rzeszę rodaków. Ale nasze horyzonty myślenia sięgają przecież aż po krańce ziemi. A zatem również do ziemi włoskiej.
Dobrze się składa, iż tym – rzekłbym – „tropem papieskim” poszli w swoich rozmowach ks. Robert i ks. Piotr. Przeprowadzone wywiady, z którymi zapoznajemy się w tej książce, są świadectwem żywego kontaktu, jaki mają ze świętą Joanną, a zarazem swoistą formą podjęcia dziedzictwa, które pozostawił nam Jan Paweł II w postaci prawie dwóch tysięcy świętych i błogosławionych. Dobrze się stanie, jeśli niniejsza publikacja zachęci innych wiernych – tak świeckich, jak i duchownych – właśnie do takich dialogów o życiu osób wyniesionych na ołtarze.
Wszyscy pamiętamy spontaniczną reakcję Rzymian oraz tysięcy pielgrzymów przybyłych na uroczystości pogrzebowe Ojca świętego. „Santo subito!” – unosiło się wezwanie do nieba. Mam wewnętrzną pewność, że wśród wszystkich świętych, jacy wyszli na powitanie naszego Papieża w progi raju, była także święta Joanna. Nie trudno zauważyć, iż biorąc pod uwagę czas urodzin, obydwoje należą do tego samego pokolenia. A po drugie, rzecz znamienna, obydwoje odeszli do Domu Ojca – z punktu widzenia kalendarza liturgicznego – w tym samym dniu, czyli w sobotę przed Niedzielą Miłosierdzia. Czyż nie wolno nam widzieć w tej okoliczności zrządzenia samej Opatrzności Bożej i spełnienia obietnicy Matki Najświętszej, której byli gorliwymi czcicielami?
Życzę zatem autorom i wszystkim czytelnikom niniejszych rozmów, niech ta lektura zapali wasze serca do jeszcze większej czci wobec świętej Joanny i innych świętych. Oni zaś niechaj was wspierają swym wstawiennictwem u Chrystusa tak bardzo, jak tego mocno doświadczał Jan Paweł II Wielki.
Abp Stanisław Dziwisz
metropolita krakowski
Kraków, 30 grudnia 2005 roku
w Święto Najświętszej Rodziny z Nazaretu
Fragment tekstu
Co to znaczy być zakochanym w świetle listów św. Joanny Beretty Molli ?
Wydarzenie nazywane zakochaniem zostało w życiu św. Joanny poprzedzone historią poszukiwania własnego powołania. Łatwo jest komuś powiedzieć - kocham cię - a o wiele trudniejszą sprawąjest wiedzieć, co pod tym słowem się kryje. Sama Joanna uważała, że w miłości do drugiej osoby nie chodzi o to, by w wieku 16, 17 lat już się zaręczać. To byłby raczej sygnał alarmowy. Do życia z drugim człowiekiem trzeba się przygotować poprzez dojrzewanie do przyjęcia gojako daru. Dopiero wtedy można mówić o podejmowaniu decyzji, kiedy się rozumie, że za dar osoby jestem odpowiedzialny. W szukaniu drugiego nie chodzi o udawanie się "na łowy", lecz odkrycie, że drugi człowiekjest mi dany, a skoro dany, to chcę się o niego troszczyć, a nie "użyć" i szukać następnego. Z tej racji Joanna nie używała słowa - zakochałam się w tobie, lecz mówiła pokochałam ciebie.
Co jest prawdziwym wyznacznikiem miłości narzeczeńskiej?
Patrząc na życie Joanny jako narzeczonej, zauważamy wszystkie aspekty miłości narzeczeńskiej. Widzimy u niej całą gamę uczuć. Jest ogromna siła namiętności. Występuje niepohamowane pragnienie myślenia o drugiej osobie. Joanna pisze np. do Piotra, że myśli o nim od samego rana. Pojawia się również pragnienie bycia blisko ukochanego. Ona chciałaby być przy nim stale. Niemniej jednak wszystkie wymienione tu elementy nie są jeszcze wyznacznikiem pełnej miłości narzeczeńskiej. Według Joanny, narzeczeństwo jest otwarciem się na drugą osobę poprzez pracę nad sobą samą i pragnienie formowania osoby kochanej. Natomiast sprawdzianem, że narzeczeństwo rozwija się we właściwym kierunku, jest czystość. Ona sama mówiła do koleżanek, że ciało pokochanego jest święte, zatem winniśmy je szanować. Joanna nie traktowała okresu czystości przedmałżeńskiej jako kajdan, które trzeba czym prędzej odrzucić, lecz jako piękny czas przygotowania do oddania się w małżeństwie swojemu ukochanemu.
Ale jak mówić dzisiaj o czystości, skoro młodzi ludzie twierdzą, że oddają się w imię wzajemnej miłości?
Najpierw trzeba ustalić co oni rozumieją pod pojęciem miłości. Ja pytam tak: Co jest przeciwieństwem koloru białego? Ano czarny. Co jest przeciwieństwem zimna? Oczywiście, ciepło. A co jest przeciwieństwem miłości? W 99% odpowiedź brzmi: nienawiść. Tymczasem przeciwieństwem miłości jest egoizm. Młodzież myśląc o miłości - myśli, że ją rozumie. Brak miłości do drugiego człowieka przejawia się nie dopiero wtedy, kiedy go nienawidzimy, lecz wówczas, gdy do głosu dochodzi egoizm. Poza tym drugiej osoby nie można traktowaćjako nabytej rzeczy, której jestem właścicielem. Co więcej, nawet moje własne życie - włącznie z darem ciała - zostało mi podarowane w odpowiedzialną dzierżawę. Panem mojego ciała jest Bóg, zatem mogę j e oddać drugiej osobie dopiero po błogosławieństwie Bożym. Warto też przypomnieć, że kochać trzeba całego człowieka. Włącznie z j ego sumieniem. Młodzież to doskonale wyczuwa, że jeśli ich zachowanie było właściwe, czyli czyste, to po randce mogą pójść spokojnie do Komunii świętej.
W takim razie pocałunek jest grzechem ?
Młodzi rzeczywiście o to pytają! Jeśli myślą o pocałunku, któryjest zarezerwowany dla małżonkówjako ich intymne spotkanie i przygotowanie do dalszego zjednoczenia ciał - to taki pocałunek jest grzeszny. Jeśli mówią o pocałunkach na powitanie w duchu szczerej przyjaźni, bez szukania nieczystych doznań lub jeżeli mają na uwadze pocałunki jako gesty szacunku do drugiej osoby - to są one jak najbardziej godne chrześcijanina.
Jak zachować czystość dzisiaj, kiedy ze wszystkich stron bombarduje nas nieczystość?
Święta Joanna również była świadoma tego problemu. Już wtedy czystość była cnotą wyśmiewaną i wyszydzaną. Atakowanie czystości ma na celu połamanie młodemu człowiekowi kręgosłupa moralnego właśnie w tej intymnej sferze. Bo gdy kręgosłup jest przetrącony, wówczas łatwiej o manipulację całym człowiekiem. Joanna sama zauważyła, że wielce istotną sprawą jest zwracanie uwagi na to, co się ogląda. Była świadoma również, jak ważne są treści naszych rozmów. Często bowiem złe rozmowy otwierają drzwi do późniejszych grzechów. Istotne jest także kontrolowanie swoich myśli. Ponadto dla praktykowania czystości Joanna proponuje umocnić swoje ciało poświęceniem.
A co oznacza to poświęcenie?
Chodzi o rezygnację z własnego egoizmu. Poświęcenie oznacza ułożenie takiego planu dnia, aby nie było w nim nudy. Nuda jest wyjątkową pożywką dla zła. NUDA - to cztery litery - N - nieumiejętność, U - użycia, D - daru, A - agape, czyli miłości. Dlaczego miłości? Bo prawdziwa miłość jest twórcza i aktywna. W praktyce poświęcenie oznacza podjęcie służby na rzecz innych. Joanna na przykład razem z koleżankami odwiedzała osoby starsze.
Czy na podstawie listów można stwierdzić, jakie zdanie miatajoanna na temat wspólnego zamieszkania przed ślubem?
Na podstawie korespondencji Joanny i Piotra można stwierdzić, że choć obydwoje bylijuż ludźmi samodzielnymi i finansowo niezależnymi, nie zamieszkali wspólnie przed ślubem. Owszem, temat mieszkania występował w ich rozmowach bardzo często w kontekście przygotowania domu, czyli zakupu mebli, wystroju wnętrz czy zagospodarowania kuchni i gabinetu przyjęć lekarskich. Obydwoje, a zwłaszcza ona, z utęsknieniem czekali na dzień Sakramentu Miłości, który da im prawo wspólnego zamieszkania pod jednym dachem.
Jaką rolę w narzeczeństwieJoanny i Piotra odgrywały uczucia?
Przede wszystkim nie bali się okazywać swoich uczuć! Po wtóre, nie mylili uczuć z nastrojami. Wjednym z pierwszych listów Joanna pisze do Piotra takie słowa: "Jestem kobietą łaknącą uczuć i dziękuję Bogu, że Ciebie spotkałam. Jesteś dla mnie darem, a ja chcę być darem dla Ciebie". W podobnym tonie odpowiadał jej Piotr: "Moją wielką radość chciałbym Tobie odwzajemnić, o słodki przedmiocie moich myśli, całego mojego uczucia i moich pragnień. Dar Twojego serca i Twojej miłości znalazły miejsce w moim sercu, najdroższa Joanno. Jesteś moim skarbem, najsłodsza, w pięknie Twojego uśmiechu. Tyjesteś kobietąjakiej pragnąłem".
Dlaczego więc ludzie boją się okazywać sobie uczucia?
Powodówjest kilka. Jedną z przyczynjest brak właściwych wzorców wyniesionych z domu. Osoby, które nie otrzymywały uczuć i nie zostały nauczone okazywania uczucia przez swoich rodziców, nie wiedzą, że mogą one być wyrażane w sposób czysty. Obawa, że za każdym objawieniem uczucia musi się kryć podtekst erotyczny, dowodzi moralnego skażenia i niepokoju sumienia. Brudzenie całej palety pięknych uczuć dokonuje się także przez złe filmy i czasopisma. Krąży też pośród nas błędne przekonanie, że mężczyźni są mniej uczuciowi niż kobiety. O innych przyczynach wartojeszcze pomyśleć.
Jak to się dzieje, że wielu młodych twierdzi, że kochają się na śmierć i życie, a w dwa lub trzy lata po ślubie po prostu się rozwodzą ?
Bardzo często sakrament małżeństwa przyjmują osoby niedojrzałe. Prócz tego niektórzy młodzi ludzie myśląc o małżeństwie podświadomie zakładają, żejak coś nie wyjdzie, to się rozejdą. Tłumaczę im, na czym polega ten niebezpieczny błąd w myśleniu posługując się przykładem: Jeśli budowniczy wznosi tamę, która ma wytrzymać napór ogromnej ilości wody, to gdyby w momencie budowania pozwolił sobie na wprowadzenie malutkiej rysy bądź szczeliny - to już na wstępie naraziłby na zniszczenie to, co buduje. Identycznie jest z tymi, którzy w podobny sposób podchodzą do planowanego małżeństwa. Albowiem próby życiowe na pewno przyjdą, natomiast największy wróg miłości - szatan tylko czeka, aby rozbić jedność tych, którzy się kochają. I przyznaję, że kiedy rozmawiam o tym z młodzieżą, widzę w ich oczach potwierdzenie i wdzięczność za słowa tej prawdy.