Jerzy Narbutt
Ostatnia twarz portretu
Kategoria powieśćWydawnictwo Unia
ISBN 83-86250-29-1
168 stron
format 120x190 mm
oprawa miękka
wydane Katowice 2002 r.
waga 0.001 kg
nr kat. Rhema 11566
Do każdej przesyłki
dołączamy prezent!
Pozycja archiwalna.
Zadzwoń i zamówZamów przez e-mail
Nie gwarantujemy, że zamówienie będzie mogło być zrealizowane.
Pokaż koszyk
Notka
DWIE OPINIE O POWIEŚCI, WYDANEJ PO RAZ PIERWSZY W DRUGIM OBIEGU W 1981 ROKU
Niedatowany list księdza Janusza St. Pasierba z jesieni 1981 r.:
Drogi Panie Jerzy, bardzo serdecznie dziękuję za "Ostatnią twarz portretu" - czytając ją, myślałem co chwila: cóż to za świetna proza! Aż SIĘ dziwię, że się Panu chce czasem pisać wiersze, bo ja uważam, że dobra proza jest trudniejsza, mimo wszystko. Gratuluję gorąco tej książki - jest tu siła ewokacji, klimat, nastrój -a pozatem "wymierzanie sprawiedliwości" czasowi tak strasznie sfałszowanemu. Ale przede wszystkim jest w tym nuta osobista, przeżyta, poświadczona, to daje książce przeszywającą lirykę.
Bardzo raz jeszcze dziękuję.
Pozdrawiam serdecznie J. St. Pasierb
Odpowiedź Jana Józefa Szczepańskiego na prośbę autora o zrecenzowanie "Ostatniej twarzy portretu" na lamach TP, Warszawa, 6 XI1981 r.:
Drogi Kolego,
za parę godzin wyjeżdżam na miesiąc do Meksyku, trudno mi więc w tej chwili zobowiązywać się do spełnienia Pańskiej prośby. Jest ona zresztą kłopotliwa dla mnie i z tego powodu, że od dłuższego czasu nie publikuję już w "Tygodniku Powszechnym", gdzie, ze względu na brak czasu, zawiesiłem nawet moją działalność recenzenta filmowego. Nie sądzę, aby groziła Panu na łamach TP "napaść", której się Pan obawia. Gdyby coś takiego miało miejsce, skłonny jestem wystąpić w Pańskiej obronie, zgodnie z moim przekonaniem o wysokiej wartości Pańskiego pisarstwa.
Łączę wyrazy szacunku -J. J. Szczepański
Wstęp
Przedmowa
Z okładki wydania drugoobiegowego 1981 roku przeniesiona została rycina projektu pana Tadeusza Wachnika, ponieważ najlepiej oddaje myśl przewodnią utworu, ukazuje bowiem przesuwający się przed oczami korowód postaci ze szczególnym wyodrębnieniem jednej - ostatniej twarzy portretu pokolenia.
Do obecnego wydania powieści wprowadziłem nieliczne uzupełnienia. Zastosowałem też trochę wykreśleń.
Fragment tekstu
(...)
Boję się, że byłaby to Polska zagrożona bakcylem przemocy. Wiem dobrze, dlaczego zagroziłem już raz samobójstwem: chciałem zapobiec Polsce bez tolerancji i swobód. Nie zrealizowaliśmy projektu Piłsudskiego, by dać Ukraińcom i Białorusinom autonomie., chłopom nie mogliśmy dać z miejsca całej ziemi, bo to nie było takie proste, Witos rozumiał to dobrze, lecz właśnie choćby z tej racji, że nie wszystko się nam udawało, że nie na wszystko było nas stać, tylko tolerancja mogły to wszystko jakoś łagodzić. Cóż, mamy wojnę... Lecz gdyby do niej nie doszło i gdybyś z tą twoją grupą zmierzał ku waszym celom, wierzaj mi, jak mi Bóg miły i honor, popełniłbym samobójstwo, żeby naród ostrzec przed wami. Ciekawe, czy i wtedy wołano by, jak po Narutowiczu: ciszej nad tą trumną...!
Śmigły chciał coś powiedzieć, ale Mościcki machnął zniecierpliwiony ręką i odszedł ku oknu. Ciemność. Nieprzenikniona. Surowe oczy patrzyły na niego z tej czerni. "Na Prezydencie spoczywa odpowiedzialność wobec Boga i historii za losy Państwa". Zdumiewające zdanie! Ta ciemność za oknem - to co? Nie Bóg przecież, nie historia. To noc i kraj w te. noc - otulony? utopiony? Przed tym krajem moja odpowiedzialność. Przed tą straszną nocą. Po co zgodziłem się na to zdanie? Trzeba je było wykreślić. Uderza dziś we mnie jak bumerang. Rzuca się go naprzód, a on leci, zawraca i wali w głowę.
Nie odwracając się, tylko dając znak ręką, Mościcki rzucił przez ściśnięte gardło:
- Idź już... Idź...
- Panie marszałku, generał Kleeberg pyta, czy ma iść na południe ku...
- Aparat juzowy działa?
- Działa. Ale z Warszawą nie ma kontaktu.
- Powracają zapytani, co robić w związku z wkroczeniem Sowietów?
- Przecież wydałem zarządzenie. Proszę odpowiadać: "Z Sowietami nie walczyć, jeśli pierwsi nie będą strzelać."
To koniec. Tak, to koniec. Zabrakło ziemi do walki. Więc spotkanie pana Ribbentropa z Mołotowem przyniosło swój owoc... Nowy rozbiór Polski. Trzeba się było tego dawno spodziewać. Przecież Stalin cały czas popierał Hitlera przeciw demokracjom. Na grubo przed wojną. Ostatnie rokowania z Anglią i Francją to był zwyczajny bluff.
Podniósł się, stanął przed oknem, obciągnął pas. Zadzwonił.
Adiutant stanął w drzwiach.
- Prosić majora Galinata.
Marszałek siedział w fotelu spokojny, mimo ogromnego zmęczenia.
- Niech pan major siądzie.
Przyglądał się Galinatowi uważnie. Jakby go jeszcze raz do końca, do głębi przenikał. Nie znalazł jednak ni lęku, ni fałszu. Prawość jest w tych oczach. I spokojna gotowość. - Sowieci są niedaleko. Prezydent i rząd przenieśli się już do Rumunii i będą działali stamtąd, a potem z Francji. Ja miałem zostać w kraju, ale okoliczności specjalne zmuszają mnie również do opuszczenia kraju. W związku z tym właśnie, powierzam panu majorowi ostatnią misję ogromnej wagi. Czy ma pan w pamięci wszystko, jeśli chodzi o przygotowywaną przed wojną siatkę konspiracyjną na wypadek okupacji?
- Tak jest, panie marszałku. Wszystko.
- Jest pan fenomenalny.
Strona redakcyjna
OKŁADKA PROJEKTU
Tadeusza Wachnika
PRZENIESIONA z WYDANIA PIERWSZEGO
Skład i łamanie
GRAPHSTUDIO,
TYCHY, ZAKĄTEK 6
I WYDANIE WARSZAWA 1981 W DRUGIM OBIEGU:
BIBLIOTEKA HISTORYCZNA I LITERACKA
COPYRIGHT 2002 BY JERZY NARBUTT
ISBN 83-86250-29-1
WYDANIE KSIĄŻKI SPONSOROWANE PRZEZ PRZYJACIÓŁ
WYDAWNICTWO UNIA JERZY SKWARA
KATOWICE, OKRZEI 1
TEL./FAX (032) 258-09-01, TEL. 258-50-46 E-MAIL: UNIA@CYBERIA.PL
WYDRUKOWANO w DRUKARNI
ARCHIDIECEZJALNEJ W KATOWICACH