Maria Caiati, Svjetlana Delac, Angeli Muller
Czy wszystko mi wolno? Znaczenie swobodnych zabaw w przedszkolu
Kategoria katecheci, wychowawcyWydawnictwo Jedność
ISBN 83-7224-574-6
132 strony
format 170x200 mm
oprawa miękka
wydane Kielce 2003 r.
waga 0.243 kg
nr kat. Rhema 09641
Do każdej przesyłki
dołączamy prezent!
Pozycja archiwalna.
Zadzwoń i zamówZamów przez e-mail
Nie gwarantujemy, że zamówienie będzie mogło być zrealizowane.
Pokaż koszyk
Notka
Czy dzieci rzeczywiście niczego się nie uczą, kiedy "tylko" się bawią? Czy swobodna zabawa jest jedynie przejściowym momentem, którego nie sposób uniknąć przed rozpoczęciem "właściwej" pracy? Autorki tej książki na podstawie własnych doświadczeń opisują swoje rozumienie swobodnej zabawy dzieci i ukazują metodę wychowawczą, która rozwija u dzieci kreatywność ł społeczne formy zachowania. Jest to książka odważna i niezwykle przydatna!
Spis treści
Wstęp (Rudolf Seitz)
1. Dlaczego powstała książka o swobodzie wyboru zabawy przez dzieci?
Swoboda zabawy jako główne założenie naszej koncepcji wychowawczej................ l
- Nasze rozumienie swobody zabawy
- Czy dzieci rzeczywiście niczego
się nie uczą, jeśli "tylko" się bawią?
Warunki i założenia naszej koncepcji
wychowawczej
O wspieraniu rozwoju dzieci
w przedszkolu
2. Wyobrażenia wychowawcze
i założenia metodyczne
O dyskusji na temat celów
w wychowaniu
- Kim jest dziecko? Kim ma się ono stać?
- Nasze wyobrażenia o celach wychowawczych
O założeniach metodycznych
Szacunek i akceptacja jako podstawa
założeń pedagogicznych
- Dziecko ma prawo do szacunku
dla swego ciała, dla swojej własności
i dla rezultatów swojej pracy
Wstęp
(...)
Gdzie czuję się najlepiej? Pomimo tego, że pytanie to jest w zasadzie bardzo łatwe, odpowiedź na nie będzie dość skomplikowana, gdyż dotyczy ono z pewnością najróżniejszych sytuacji, rozmaitych okoliczności.
Być może uda się nam choć w przybliżeniu udzielić odpowiedzi.
Ważne jest, aby kontakty międzyludzkie przebiegały bez zakłóceń. Dlatego trzeba okazywać sympatię ludziom. Jeżeli chcemy być akceptowani takimi, jakimi jesteśmy, bez konieczności udawania czegokolwiek i przybierania określonych ról, musimy sami akceptować innych.
Kiedy zastanawiam się dalej, przychodzi mi na myśl otoczenie, które jest interesujące i stanowi pewnego rodzaju wyzwanie.
Chętnie coś robię, lubię być w ruchu, lubię wypróbowywać różne rzeczy, coś budować, majsterkować. Chętnie bawię się materiałami, przedmiotami - a przy tym moim celem nie jest osiągnięcie czegoś wielkiego.
Zastanawiające jest to, że w takich sytuacjach przychodzi mi do głowy najwięcej pomysłów.
O wiele trudniej jest, gdy znajdę się przy biurku. Tutaj potrafię tylko świetnie formułować pomysły, które już egzystują w mojej głowie! Przychodzą one do niej w innych miejscach - w drodze, podczas zakupów, w kawiarni...
Właściwie wcale nie jest to takie dziwne: warunkiem kreatywnych zachowań jest dążące w różnych kierunkach, toczące się po wielu torach myślenie - to znaczy takie myślenie, które nie przebiega w logicznych łańcuchach, lecz raczej na szeroko zakrojonych polach.
Aby myślenie to w ogóle doszło do skutku, potrzebne są określone bodźce oraz takie otoczenie, które nie tylko toleruje zabawę, ale wręcz do niej dąży.
W gruncie rzeczy jest to taka sytuacja, która znacznie różni się od codziennej, normalnej rzeczywistości pedagogicznej. Tam w silniejszym stopniu rozwijana jest reprodukcyjna inteligencja, co jest wynikającą z dzisiejszych planów nauczania koniecznością. Uwaga skierowana jest przede wszystkim na racjonalne myślenie. Tam, gdzie w głównej mierze dąży się do zdobycia pewnych treści, wiedzy, a nie określonych sposobów zachowania, nie ma dużo miejsca na typowe cechy kreatywnych ludzi.
A więc gdzie tak naprawdę rozwijana jest wrażliwość, spontaniczność, elastyczność, umiejętność innego wyobrażania sobie różnych rzeczy i procesów oraz oryginalność -gdzie są one rzeczywiście realizowane, a nie tylko wymieniane w preambułach?
Należałoby na nowo zdefiniować pojęcie nauki, wraz z uwzględnieniem otoczenia, w którym się ona odbywa, sposobów jej przekazywania oraz zachowania, prowadzącego do zdobycia wiedzy.
(...)
Fragment tekstu
(...)
"Nieważne jest, co mamy na myśli, lecz jak zostanie to odebrane" - definiowanie i ocenianie jako język braku akceptacji.
Proszę przeprowadzić pewien eksperyment: niech w Państwa wnętrzu jakaś osoba, którą szanujecie, wypowiada w stosunku do was wszystko to, co powiedzieliście Państwo w ciągu dnia do dzieci: pytania, porady, rozkazy, pouczenia w tym samym tonie i używając tych samych słów. Czy słysząc to wszystko, czujecie się Państwo akceptowanym i kochanym człowiekiem?
Albo też proszę sobie wyobrazić, że (dorosły) przyjaciel zachowuje się z jakichś powodów tak grubiańsko, jak w tym samym momencie dziecko. jakimi stówami zareagowalibyście na to w stosunku do dziecka, a jakimi wyjaśnilibyście przyjacielowi, że zachowuje się skandalicznie? Dwóch rzeczy można nauczyć się za pomocą tych metod: z jaką łatwością - nie zauważając tego - wyrażamy coś bez cienia uczuć i zachowujemy skostniałą hierarchię, oraz gdzie trzeba rozpocząć wprowadzanie zmian. A jeżeli ktoś wysunie argument, że dziecko przecież wyczuwa, że jest (trzeba by powiedzieć: mimo wszystko?) lubiane, wtedy można odpowiedzieć tylko: "Świetnie, że to czuje, ale dlaczego w takim razie tak bardzo pogrążamy j< naszymi wypowiedziami w rozpaczy?" Człowiek posługuje się mową przecież nie dlatego, by wprowadzać zamęt w życie dziecka i wyrażać sprzeczności ze swoimi własnym niewerbalnymi sygnałami (które jednał w chwili zdenerwowania także nie są akceptowalne). A może dziecko ma sobie samo wybrać z tego chaosu coś, co jest słuszne Nie ma żadnych wątpliwości, że dorosły ma problemy i odczucia, które są warte tego, b; zostały przekazane innym, tylko że należy zapytać, dlaczego musi być to związane z poniżaniem dziecka jako partnera rozmowy Pewność siebie i wiara we własne siły u dziecka są podobne do delikatnej roślinki; jeżeli złamiemy ją przez nieuwagę albo z powodu niezręczności, unieszczęśliwimy dziecko a tylko nieszczęśliwi ludzi stają się twardzi i źli.
Podstawą udanego porozumienia miedzy ludźmi jest rozumienie i wspieranie procesu komunikacji, co oznacza, że należy unikać destruktywnych struktur i wykorzystywać lub budować konstruktywne.
Proces komunikacji ma - formułując to w kilku słowach - następującą strukturę: jest nadawca, który wysyła informacje oraz odbiorca, który je przyjmuje. Ponieważ nie jesteśmy w stanie wejść w skórę drugiego człowieka i odczytać jego myśli, przekaz ten musi odbyć się w formie werbalnej lub niewerbalnej wypowiedzi, tak zwanego kodu, który jest w mniejszym lub większym stopniu zaszyfrowany. (...)
Strona redakcyjna
Tytuł oryginału:
Freispiel - freies Spiel?
Erfahrungen und Impulse
Copyright by Don Bosco Verlag, Munchen 997
Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo JEDNOŚĆ, Kielce 2003
Przekład z niemieckiego
Magdalena Jałowiec
Redakcja i korekta
Ilona Goldo
Redakcja techniczna
Marcin Satro
Projekt okładki
Justyna Kułaga-Wytrych
ISBN 83-7224-574-6
WYDAWNICTWO "JEDNOŚĆ"
25-013 Kielce, ul. Jana Pawła II nr 4
Dział sprzedaży tel. (0-41) 344-98-63
Redakcja
tel. (0-41)368-11-10
www.jednosc.com.pl
e-mail: jednosc@jednosc.com.pl
drukarnia