Karol Wojtyła

Poezje zebrane. Tryptyk rzymski

Kategoria  Jan Paweł II

Wydawnictwo Biały Kruk
Cena 93.50 zł

ISBN 83-88918-20-6
310 stron
format 240x290x24 mm
oprawa twarda
wydane Kraków 2003 r.
waga 1.714 kg
nr kat. Rhema 05575

Do każdej przesyłki
dołączamy prezent!

Pozycja archiwalna.

Zadzwoń i zamów

Zamów przez e-mail

Nie gwarantujemy, że zamówienie będzie mogło być zrealizowane.


Pokaż koszyk

Notka

Czytając Tryptyk rzymski odnajdywałem w nim nie tylko pełne zachwytów nad przyrodą fragmenty Renesansowego Psałterza, ale także Pieśni o Bogu ukrytym z 1944 roku (!) i wiele innych wierszy, w których piękno przyrody przybiera kształt uwielbienia
przez Poetę jej Stwórcy.
Poezje zebrane są dokumentem nie mającym precedensu w historii polskiej literatury. Wyjątkowy charakter tego dzieła nie wypływa jedynie z faktu, że wiersze te wydrukowane w porządku chronologicznym są lirycznymi śladami życia duchowego
Dostojnego Autora, ale również dlatego, że Jego życie wewnętrzne jest od młodości do dzisiaj świadectwem szczególnego kontaktu z Bogiem. (...)
Wierszom i poetyckim medytacjom Karola Wojtyły - Jana Pawła II towarzyszą w Poezjach zebranych, zgodnie z życzeniem Ojca Świętego, fotografie Adama Bujaka. Stwarzają one niepowtarzalną atmosferę, pozwalają doskonale wczuć się w niezwykły nastrój papieskich poezji, pomagają w odbiorze tekstu.
Marek Skwarnicki

Fragment tekstu

(...)
Poezja (Uczta czarnoleska)
Z tęsknot poczęte ziemie, o żywiczne źródło, nie ma dla ciebie opok, nieprzebitych grani. Najczęstszych, smreczynowych pragnień srebrna urno, strumieni promienistych, halnych upłazami -
W tobie się świt odbija, rozżarzony Chrystus, wstający promienistą Hostią w tej monstrancji. Jakieś, jak pośród wierchów poczęty strzelistych złotolitych zapatrzeń niebosiężny łańcuch.
Dziś modlę się do Ciebie, o Boże Słoneczny! - Na strzechach mych się pali obficie złotolit -Oraczy ja kmieć jestem, Piast jestem serdeczny, miłościwy władyka miodopszennej roli.
0 ziemio ty kochana! - oborać, zaszczepić -latorośl-żywicielka - szczep żytni, szczep winny -Idę bruzdą - czepigi śpiewają. Sonety
niosą się het, w zagaję, het, w zaścianek gminny.
Bo wasz jestem, wasz jestem, sercem jestem całym -Słuchajcie moich pieśni, słuchajcie mej mowy! Takim wam jest przelewny i takim jest wdały
i taki sercem szczery i - karmazynowy.
Pieśń to dziś będzie wasza, pieśń to będzie moja. Gędźbę wam przy miodowej mam prawić wieczerzy -Na ponsowe was proszę, dębowe pokoje -Żeby się te świetlice zdołały poszerzyć!
Miodu wam lać, - bo serce otwarte, jak stągiew -wam zagadać o sercu najraniej, najprościej -Wiedzcie! Tam ono bije nieprzerwanym ciągiem, jak smreczynowe wrótnie, otwarte na oścież,
i, jako źródło. Bije. Miłość, Wolność, Piękno -Bracia! Panowie szlachta! Ono to ci sonet, to ci liryczny ustęp, a zdziałany ręką arystowską. Gościnnie. Więc dalej do konew!
Goszczę was miłościwie w rozłożystym dębie, goszczę was miłościwie, prosto, bez urazy -Taki jestem, pieśniany władyka - i wszędzie i zawsze nieodmienny, królewski karmazyn.(...)

 

Powrót