Dodano do koszyka


o. Anselm Grun OSB

Modlitwa a poznanie siebie

Kategoria  modlitwa
psychologia

Wydawnictwo OO. Benedyktynów TYNIEC
Cena promocyjna 12.50 zł 14.50 zł
oszczędzasz 2.00 zł
Najniższa cena z 30 dni przed promocją 12.50 zł

ISBN 978-83-7354-917-3
77 stron
format 100x180x6 mm
oprawa miękka
wydane Tyniec 2019
w sprzedaży od 20.04.2006
waga 0.060 kg
nr kat. Rhema 03159

Do każdej przesyłki
dołączamy prezent!

Dodaj do koszyka

Pokaż koszyk

Notka

"Duszpasterstwo" staje się dzisiaj coraz bar­dziej domeną psychologii. Psycholodzy mó­wią nam, co dla ludzkiej duszy, dla psychiki jest dobre, a co jej szkodzi. Wydaje się, że teolodzy stracili ufność we własne doświadczenie duszpasterskie i próbują - czasem bezkrytycznie - przyjmować metody psychologiczne w ży­ciu duchowym. Z pewnością duszpasterstwo nie może dziś już pomijać zasad psychologii. Jednak zamiast oczekiwać wszelkiego zbawienia od psychologii i sprowadzać teologię do psychologii, "zbawiennej" dla dzisiejszego czło­wieka, należy uświadomić sobie psychologiczny wymiar praktyki religijnej. Teologia, która tylko próbuje nadążyć za różnymi szkołami psychologicznymi, na pewno nie będzie przez psychologów traktowana po­ważnie. Psycholodzy oczekują dziś od teo­logów, że odsłonią i uczynią owocnymi dla współ­czesnego człowieka bogate do­świad­cze­nia zebrane przez ludzi modlących się wszystkich czasów.

Praktyka modlitewna, którą spotykamy u mni­­chów III-VI wieku, jest prawdziwą kopalnią psychologicznego doświadczenia. Dla starożytnych mnichów drogi religii i psy­chologii jeszcze się nie rozchodziły. Dla nich droga czysto religijna była jednocześnie drogą psychologiczną. Droga religijna zawierała wszelkie psychologiczne poznanie i metody, do których prawa rości sobie usamodzielniająca się dziś nauka. Dla daw­nych mnichów modlitwa była źródłem poznania siebie i lekarstwem na wszelkie rany, które dziś usiłujemy uleczyć za pomocą technik psychologicznych. Modlitwa ma jed­nocześnie fun­kcje terapeutyczne i analityczne. Człowiek modląc się odkrywa wszyst­kie swoje wadliwe po­stawy, choroby i doznaje uzdrowienia. Modlący się jest nie tylko pobożny, ale przez modlitwę dojrzewa, zdro­wieje, mądrzeje, staje się czło­wie­kiem, o któ­rym powiedzielibyśmy, że od­na­lazł siebie, że odnalazł swą tożsamość, że się zrealizował.

Samorealizacja, którą próbujemy dziś osiągnąć przez liczne praktyki psychologiczne i me­dy­tacyjne, była dla mnichów wynikiem konsekwentnie przebytej drogi modlitwy. Jednak celem tej drogi nie była samorealizacja. Mnisi chcieli nie tyle zrealizować siebie, ile chcieli szukać Boga. W ideale samorealizacji, do którego się dzi­siaj dąży, stawia się człowieka w sa­mym centrum. Wszystko kręci się wokół niego. Nawet Bóg służy jego samorealizacji. Praktyki medytacyjne i religijne mają na celu roz­winięcie ludzkich zdolności. Człowiek po­znał, że dziedzina religijności również na­leży do całości jego istoty. Należy ją więc rozwijać. Bóg jest tylko środkiem pro­wadzącym do celu. Nie jest interesujący jako Bóg, ale jako pomoc w samo­rea­li­zacji. Mnisi nie chcieli się realizować, lecz szukali Boga. Próbowali usunąć z siebie wszyst­ko, co Go przesłania. Doświadczyli przy tym tego, że nie można odnaleźć Boga, jeśli się żyje "obok siebie", jeśli się samego siebie nie pozna. Do poznania Boga dochodzi się tylko przez poznanie siebie.
(Rh)

 

Powrót