Reinhard Korner (red.)

Iść małą drogą

Kategoria  biografie

Wydawnictwo OO. Karmelitów Bosych
Cena 4.20 zł

ISBN 83-7305-065-5
56 stron
format 120x170 mm
oprawa miękka
wydane Kraków 2003 r.
waga 0.052 kg
nr kat. Rhema 01936

Do każdej przesyłki
dołączamy prezent!

Pozycja archiwalna.

Zadzwoń i zamów

Zamów przez e-mail

Nie gwarantujemy, że zamówienie będzie mogło być zrealizowane.


Pokaż koszyk

Notka

Gdy chrześcijanie stają
wobec wyzwania, jakim jest
konieczność uświadomienia sobie,
co jest istotą ich wiary,
wówczas jedno jest im niezbędne:
powrót do źródeł.
Owe źródła znajdują się w Biblii,
jak również, na przestrzeni
dziejów, w życiu wielu ludzi,
którzy z Jezusem wierzyli, ufali,
miłowali - sami stając się
źródłami wody żywej.
Do nich należą także największe
postaci Zakonu Karmelitańskiego.
Z bogactwa ich duchowego
testamentu zostały wybrane
niektóre wypowiedzi,
skomentowane i zaktualizowane
z myślą o współczesnych
czytelnikach.

Fragment tekstu

(...)
THEOPHAN BEIERLEOCD
"Uczynił mnie silną i odważną"
TWIERDZI SIĘ, i pewnie słusznie, że większości ludzi w ciągu całego życia nie udaje się całkowicie zaakceptować samych siebie. Dlatego też tak wielu żyje na co dzień z większymi lub mniejszymi kompleksami niższości. A kto nigdy nie nauczył się akceptować samego siebie, ten nie będzie też wielki w miłości do innych, nie będzie kimś, kto w każdej sytuacji próbuje zaakceptować każdego ze swoich bliźnich, bez względu na to, czy ten "zasłużył" na jego akceptację, czy też nie. (Jak wiadomo, Jezus w Kazaniu na Górze uczy, że dopiero wtedy jesteśmy w pełni dziećmi Bożymi, gdy również nasze "słońce miłości" codziennie na nowo wschodzi nad dobrymi i złymi; por. Mt5,45).
Aby odważyć się na samoakceptację, człowiek potrzebuje głębokiej pewności w sercu, że ktoś kocha go tylko i wyłącznie ze względu na niego samego. Jakie to szczęście, gdy mamy takich ludzi!
Ostateczną akceptację, to znaczy radykalne uzdrowienie ze wszystkich kompleksów niższości, może dać tyko Ten, który sam jest Miłością we własnej osobie - tego właśnie doświadczyła mała Teresa. Przeżyła ona takie radykalne uzdrowienie w Boże Narodzenie 1886 roku. Po latach napisała
o tym, co następuje: "Teresa już nie była ta sama; Jezus przemienił jej serce!" (Rps A, 45r). Cudem jest dla niej to, że w wieku czternastu lat, dosłownie w ciągu jednej nocy wreszcie całkowicie zaakceptowała siebie. Można ją rozpoznać w jednym małym przeżyciu: mogę być sobą i pozostać sobą, jestem kochana taką, jaka jestem! (Rps C, 2v). Wcale nie muszę stać się kimś innym! W noc Bożego Narodzenia Jezus stał się słabym dzieckiem, abym i ja, właśnie z racji mojej słabości, czuła się kochana
i w przyszłości całą moc i siłę czerpała z Niego. "Tej nocy, w której [dobry Bóg] z miłości ku mnie sam stał się słabym i cierpiącym, mnie uczynił silną i odważną" (Rps A, 44v).(...)

 

Powrót