Zrodlo - informacje o książce

Apostołowie po Kalwarii

Bernard C. Ruffin

fragment tekstu:

Jan: umiłowany gromowładny

Gdyby w jakiejś ankiecie zapytać praktykujących wiernych, którego apostoła podziwiają najbardziej, na pierwszym miejscu prawie na pewno znalazłby się Jan. Podczas gdy Piotra krytykowano za jego brak konsekwencji oraz przeróżne faux pas opisane w Biblii, a większość innych apostołów przedstawiano jako niezbyt rozgarniętych, Jan zawsze był wielbiony jako "Apostoł Miłości", wzór "anielskich cnót" oraz niezrównanego poświecenia. Philip Schaff opisał go jako "człowieka o tajemniczym spojrzeniu (...) prostym, jasnym, głębokim, pełnym intuicji, majestatycznym (...)". Często podkreśla się, że to właśnie on był najbliższy Panu i że on najlepiej rozumiał nauki Jezusa. Tylko on jeden spośród wszystkich uczniów był pod krzyżem pocieszając Matkę Boską. Św. Jan przedstawiany jest zwykle jako wątły, eteryczny młodzieniec lub też jako patriarcha o anielskim wyglądzie, wychudzony, z białą brodą, głęboko zamyślony. Większość chrześcijan zapytana jakie słowa najlepiej określają św. Jana odpowiedziałaby: pokój, miłość, łagodność, dobroć, uduchowienie, czystość, pobożność i świętość. Jednak wielu zapomina, że Jezus nadał Janowi przydomek "Syn Gromu", oraz że większość materiałów jakie przetrwały na temat Jana nie ujawnia niczego więcej jak tylko to, że był to apostoł.

Cóż mówi nam Biblia na temat Jokanaana syna Zebedeusza? Przede wszystkim wiadomo nam, że był on bratem Jakuba Starszego, synem Zebedeusza i Salome. W porównaniu z innymi apostołami, stosunkowo łatwo jest ustalić daty jego narodzin oraz śmierci. Można przyjąć, że Jan zmarł w A.D. 100 (plus, minus jeden rok) w wieku około dziewięćdziesięciu lat. Apostolska Historia Abdiasza podaje, że miał on dokładnie dziewięćdziesiąt siedem lat, co jest dosyć prawdopodobne. W ten sposób, rok urodzenia Jana przypadałby na A.D. 3. Zatem miał on około dwudziestu pięciu lat kiedy został powołany przez Jezusa.

Na temat wczesnych lat życia Jana wiemy bardzo niewiele, z wyjątkiem tego, że pochodził prawdopodobnie z Betsaidy i pracował razem z ojcem jako rybak. Podobnie jak Piotr, Andrzej oraz jego brat Jakub, Jan prawie na pewno miał pewne wykształcenie, potrafił czytać i pisać. Tak jak oni znał grecką kulturę i język, ale był pobożnym i gorliwym Żydem. Możliwe, że podobnie jak Piotr, Andrzej oraz Jakub był uczniem Jana Chrzciciela. Niewykluczone, że "tym drugim uczniem", który był z Andrzejem, kiedy Jan Chrzciciel wskazał na Jezusa nazywając Go "Barankiem Bożym", był właśnie Jan. Podobnie jak Andrzej, Jan nigdy się nie ożenił. Św. Augustyn pisze, że od wczesnej młodości przestrzegał "czystości osobistej".

Podobnie jak wszyscy inni apostołowie, oprócz Piotra, Jan rzadko wymieniany jest w Ewangelii, zwykle tylko w księgach męki. Wraz ze swoim bratem i Piotrem należał on do "ścisłego grona". Jezus wysłał go razem z Piotrem, aby poczynił przygotowania do Ostatniej Wieczerzy. Nie rozumiał jednak misji Jezusa ani trochę lepiej niż pozostali apostołowie. Jezus musiał skarcić go, kiedy zaczął starać się o jakieś ważne stanowisko w nowym rządzie Izraela, który - jak sądził - wkrótce miał nadejść. Jak już widzieliśmy, został zganiony, kiedy poprosił Jezusa, aby zniszczył wioskę, gdzie źle ich potraktowano. Jezus strofował Jana również wtedy, gdy apostoł ten sugerował, że należy powstrzymać człowieka, który wypędzał złe duchy w imię Jezusa. Jezus powiedział Janowi, że człowiek, który nie był przeciwko Niemu, był w istocie za Nim i nie należy mu przeszkadzać. "Nie zabraniajcie mu, bo nikt, kto czyni cuda w imię moje, nie będzie mógł zaraz źle mówić o Mnie". (Mk 9, 39).
Autora Ewangelii św. Jana należy prawdopodobnie utożsamiać z uczniem - "tym, którego Jezus miłował" - oraz który w czasie Ostatniej Wieczerzy złożył głowę na piersi Jezusa. Istnieją dwa sensowne wyjaśnienia określenia: "ten, którego Jezus miłował". Pierwsze z nich zakłada, że pochodzi ono od Jana, który użył go przez swoją skromność. W kilku miejscach swojej Ewangelii mówi on o "innym uczniu" lub "tym drugim uczniu". Jan zakładał, że czytelnicy jego wiedzą, iż wszyscy uczniowie byli umiłowani przez Jezusa, zatem określenie "ten, którego Jezus umiłował", było dla niego tylko jeszcze jednym synonimem dla słowa "uczeń" oraz sposobem, który pozwolił autorowi uniknąć użycia zaimka "ja" czy też własnego imienia. Inni, wskazując na fakt, że Ewangelia św. Jana została prawdopodobnie wydana po śmierci Apostoła, skłonni są raczej wierzyć, że to wydawca użył tego określenia w hołdzie Janowi, sugerując jakby, że spośród wszystkich apostołów, właśnie jego mistrz był tym najbliższym Jezusowi.

"Ten, którego Jezus miłował" pojawia się w trakcie Ostatniej Wieczerzy. Według dosłownego tłumaczenia z greki "spoczywał na Jego piersi". (J 13, 23). Niektórzy ze współczesnych widzą ten fakt w niewłaściwym świetle. W tamtych czasach jednak, było w zwyczaju, że goście układali się w pozycji półleżącej, jeden obok drugiego, w taki sposób, że głowa jednej osoby układała się równolegle do piersi osoby leżącej obok. Jeśli ktoś chciał zamienić dyskretnie parć słów z tą osobą, przysuwał się tak blisko, że głowa właściwie opierała się na piersiach sąsiada. Oto co zdarzyło się w czasie Ostatniej Wieczerzy, kiedy Jan spoczywał w pozycji półleżącej pomiędzy Piotrem a Jezusem, a Jezus pomiędzy Judaszem i Janem. Jezus właśnie oznajmił, że jeden z jego apostołów zdradzi Go. Piotr, który najwidoczniej znajdował się po lewej stronie Jana, z głową na jego piersi, poprosił, aby zapytał on Jezusa, kto jest zdrajcą. Jan przechylił się do tyłu i opierając głowę na piersi Jezusa poprosił Jezusa, aby wyjawił mu w sekrecie kto jest tym, który Go zdradzi. Jezus wziął kawałek chleba i powiedział Janowi, że to ten, któremu poda ten chleb. Podał go Judaszowi, który siedząc po Jego drugiej stronie nie mógł słyszeć rozmowy Jezusa z Janem.

Kolejny raz, Jan pojawia się wraz z Piotrem i Jakubem, w Getsemani. Jan nie relacjonuje faktu opisanego przez Mateusza i Marka, że nie byli oni w stanie powstrzymać się od snu. Jan nie mówi nic o tym, co zaszło w Getsemani przed aresztowaniem. Natomiast po aresztowaniu, on i Piotr poszli za Jezusem do domu najwyższego kapłana, gdzie wpuszczono ich na podwórze, skąd mogli słyszeć farsę sądu, jakiemu poddano Jezusa. Jan, którego znano w rodzinie najwyższego kapłana, ponieważ dostarczał tam ryby, został prawdopodobnie natychmiast rozpoznany jako jeden z uczniów Jezusa. Przyjął to dosyć spokojnie w przeciwieństwie do Piotra, który trzy razy zaprzeczył, że jest uczniem Jezusa, po czym zalewając się łzami wybiegł z podwórza, gdy kogut zapiał po raz trzeci.

Piotr był najpewniej zbyt zawstydzony i pogrążony w żalu, aby być przy ukrzyżowaniu. Ze wszystkich Dwunastu, był tam tylko Jan, a towarzyszyła mu jego matka, ciotka (Matka Jezusa), jego ciotka ze strony żony (Maria, żona Kleofasa) oraz uczennica Jezusa, Maria z Magdali lub też inaczej Maria Magdalena. Właśnie wtedy Jezus powierzył swoją Matkę opiece Jana.

Dlaczego Jezus to uczynił? Czyż nie jest to argument przeczący istnieniu rodzonych braci i sióstr Jezusa? Trudno tu o absolutną pewność. Maryja miała zaledwie około pięćdziesięciu lat i niewątpliwie zdolna była jeszcze do podejmowania samodzielnych decyzji i potrafiła sama zadbać o siebie. Należy pamiętać, że Jan był kawalerem i mieszkał prawdopodobnie razem z rodzicami, a jego matka była siostrą Maryi. Na pewno nie było to wyjątkowo zachęcające dla wdowy, aby mieszkać u siostry. Ponadto możliwe, że nie było nikogo innego, kto byłby w stanie zatroszczyć się o Maryję tak dobrze jak jej siostrzeniec Jan. Od tego dnia, jak opowiada Jan, Maryja Dziewica mieszkała u niego.

Jan był jednym z pierwszych uczniów, którzy dowiedzieli się o Zmartwychwstaniu. Pusty grób odkryły najpierw trzy kobiety: matka Jana, Maria Magdalena oraz Maria, żona Kleofasa. Mimo że dane im było zobaczyć anioły, Maria Magdalena ciągle nie dowierzając pobiegła do Piotra i Jana, aby powiedzieć im, że skradziono ciało Mistrza. Nawet bezpośredni widok nie jest w stanie przekonać niektórych ludzi, że to co widzą jest zgodne z prawami natury. Relacja Jana o tym jak pośpiesznie udali się do grobu, zdradza pewne elementy autobiograficzne, jak na przykład to, że Jan dobiegł do grobu szybciej niż Piotr ale zaczekał tam, aż jego przyjaciel wejdzie pierwszy. Opowiada on, że dopiero wtedy wszedł, "zobaczył i uwierzył". (J 20, 8). Oto jak wyraża to Jan: "Właśnie wtedy uwierzyłem w zmartwychwstanie".

Czwarta Ewangelia opisuje kilka wydarzeń związanych ze zmartwychwstaniem, łącznie z tym, kiedy Piotr chciał wiedzieć co stanie się z Janem. Odpowiedź Jezusa: "Jeżeli chcą, aby pozostał, aż przyjdę, co tobie do tego? Ty pójdź za mną!" (Jn 21, 22). sprawiła, że niektórzy ludzie sądzili, iż Jan nigdy nie umrze. Jan, lub też jego wydawca, zrobili co mogli, aby wyjaśnić, że stwierdzenie to było tylko napomnieniem dla Piotra, aby pilnował swoich spraw.

Po Pięćdziesiątnicy Jan wymieniany jest tylko sporadycznie. Paweł mówi o nim, że tak jak Piotr i Jakub jest "filarem" Kościoła. (Ga 2, 9). Jan brał udział w uzdrowieniu chromego przy "pięknej bramie" świątyni; wydarzenie to wspomniane było krótko w naszym drugim rozdziale, opowiadającym o Piotrze. Łukasz opisuje, jak idąc do świątyni na modlitwę o godzinie trzeciej po południu natknęli się przy jednej z bram świątyni na upośledzonego żebraka, który prosił ich o jałmużnę. "Nie mam srebra ani złota" - powiedział Piotr - "ale co mam, to ci daję: W imię Jezusa Chrystusa Nazarejczyka, chodź!" (Dz 3, 6). Piotr pomógł żebrakowi wstać a człowiek ten, który stanowił znajomy widok dla każdego, kto chodził do świątyni, natychmiast zadziwił wszystkich nie tylko idąc o własnych siłach, ale biegając i skacząc. Jak już widzieliśmy, uzdrowienie to stało się pretekstem do aresztowania apostołów oraz przesłuchania ich przez Sanhedryn, w czasie którego zabroniono im nauczać w imię Jezusa. Jak wiadomo, Dwunastu nie przestrzegało zakazu.

Istnieje jeszcze jedna wzmianka o Janie, w Dziejach Apostolskich, kiedy to on i Piotr wędrują do Samarii aby tam nakładać ręce na nawróconych. Chociaż większość apostołów, jak się wydaje, opuściła Jerozolimę po męczeńskiej śmierci brata Jana, Jakuba, Jan najwidoczniej ciągle jeszcze mieszkał tam w 49 roku, w czasie Soboru Jerozolimskiego.

Istotnie, Jan wydawał się być najmniej mobilny ze wszystkich Dwunastu. Być może miał na to wpływ fakt jego odpowiedzialności za rodziców oraz ciotkę. Podróżował po Palestynie razem z Piotrem, odwiedzając tam różne gminy, ale wydaje sić, że pozostał w Jerozolimie jeszcze na długo po wyjeździe Piotra. Według F.M. Braun'a, autora pracy Jean de theologian (Jan teolog), Jan był bardzo bliski ideologicznie Jakubowi Prawemu i był "zdeterminowany zrezygnować tylko z niewielkiej części prawdziwego judaizmu". Kardynał Danielou podziela taką opinię, wskazując że Jan ostro potępia, w Apokalipsie św. Jana, chrześcijan, którzy jedli mięso poświecone pogańskim bożkom, podczas gdy Paweł w Pierwszym Liście do Koryntian, zajął bardziej wyrozumiałe stanowisko. Zatem, Jan prawdopodobnie pozostał w Jerozolimie aż do lat 60. Przypuszczalnie dopiero po śmierci Jakuba Prawego opuścił to miasto i udał się do Rzymu, gdzie dołączył do swego wielkiego przyjaciela Piotra.

Zarówno Tertulian jak i Hieronim podają, że Jan niemalże zginął śmiercią męczeńską w Rzymie. Piszą, że wrzucono go do kotła z gorącą oliwą, ale że jakoś wyszedł z tego bez obrażeń. Możliwe, że kiedy Neron zaczął prześladować chrześcijan, Jan został uwięziony i torturowany, ale udało się mu uciec i wyruszył do Efezu, aby przejąć "osierocone" kościoły Azji, uprzednio znajdujące się pod opieką Pawła, którego umęczono. Miało to miejsce około 66 lub 67 roku.

Azja w owych czasach nie była identyfikowana z olbrzymim kontynentem, który określamy tą nazwą dzisiaj, ale z zachodnimi krańcami dzisiejszej Turcji, położonymi nad brzegiem Morza Egejskiego. Efez, liczący wówczas około 250 000 mieszkańców, był bogatym miastem oraz jednym z najważniejszych portów w basenie egejskim. Słynął z olbrzymiej świątyni ku czci Artemidy, którą uważano za jeden z siedmiu cudów świata. Efez szczycił się również salą do ćwiczeń, stadionem, biblioteką oraz olbrzymim teatrem dla 24 000 widzów. Wspaniała aleja z kolumnami, znana jako Droga Arkadyjska, prowadziła od zatoki do wielkiego teatru. Wśród mieszkańców Efezu była pewna liczba Żydów jak również gmina chrześcijańska, założona jeszcze przed pierwszą wizytą Pawła.

Wydaje się, że Jan osiedlił się w Efezie na resztę swojego życia. Kierował stamtąd wszystkimi kościołami chrześcijańskimi w prowincji Azji. Były to: Smyrna, duże centrum handlu; Pergamon, centrum wyrobu pergaminu; Tiatyra, centrum produkcji barwnika purpurowego; Sardis, Filadelfia oraz Laodycea, miasta dawnej świetności wówczas chylące się ku upadkowi po silnym trzęsieniu ziemi, które zniszczyło je w 17 roku. Były to kościoły, o których Jan mówi w Apokalipsie. Według dzieła Dekrety Apostołów, Jan w każdym z tych miast wyświęcał biskupów i kapłanów.

Trudno jest jednoznacznie określić datę i miejsce śmierci Maryi Dziewicy. W czwartym wieku pojawiły się przekazy, według których pojechała ona wraz z Janem do Efezu i tam umarła. Stoi tam budynek, który przez wiele lat uważany był za jej dom. Jako że Jan prawdopodobnie nie osiedlił się w Efezie wcześniej niż w A.D. 66, Maria musiałaby mieć wtedy co najmniej dziewięćdziesiąt lat i trudno wyobrazić sobie, aby kobieta w takim wieku mogła znieść prześladowania, tortury oraz więzienie w Rzymie, ucieczkę na wieś i długą podróż w niesprzyjających warunkach. Wcześniejsze przekazy, według których Maryja zmarła w domu Jana na górze Syjon, są prawdopodobnie bardziej wiarygodne. W Jerozolimie przetrwała do naszych czasów konstrukcja, która uważana jest za grób Maryi. Właśnie z tego miejsca ciało Dziewicy zostało zabrane, nienaruszone, do nieba.

Istnieje pięć fragmentów w Nowym Testamencie, które przypisuje się Janowi: czwarta Ewangelia, Apokalipsa oraz trzy listy. Pierwsi ojcowie Kościoła nie mieli żadnych wątpliwości, że Ewangelia ta oraz pierwszy list były autorstwa Jana. Drugi i trzeci list, według Euzebiusza, mógł być napisany przez człowieka o imieniu Jan Prezbiter, który był wyświęcony przez Jana apostoła i został biskupem Efezu po jego śmierci. Cyryl z Jerozolimy, Jan Chryzostom oraz Grzegorz Nazianzus uważali, że również Apokalipsa wyszła spod pióra Jana Prezbitera. Jednak najstarsza tradycja, w pismach Justyna Męczennika, Ireneusza, Klemensa Aleksandryjskiego oraz Tertuliana, podaje, że Apokalipsa jest dziełem św. Jana apostoła.

Euzebiusz opisuje jak powstawała Ewangelia św. Jana:

Kiedy Marek i Łukasz opublikowali już swoje Ewangelie, Jan, który jak mówią polegał dotychczas na przekazie ustnym, zabrał się do pisania z następującego powodu. Trzy Ewangelie napisane już wcześniej były w powszechnym obiegu; ich kopie docierały również do Jana. Przyjmował on je z uznaniem, potwierdzał ich autentyczność, ale wskazywał jednocześnie na fakt, że w opowieściach tych brakuje informacji o tym, co Jezus robił na początku swojej misji. Tradycja ta jest niewątpliwie prawdziwa. Oczywiste jest, że każdy z trzech poprzednich Ewangelistów opisał działania Zbawiciela w ciągu zaledwie jednego roku, po osadzeniu Jana Chrzciciela w więzieniu, który to fakt podawany jest na początku każdej z tych Ewangelii. Po czterdziestu dniach postu oraz następującym po nim kuszeniu, Mateusz jednoznacznie określa ramy czasowe swojej opowieści, kiedy mówi: "Usłyszawszy że Jan został aresztowany, powrócił On z Judei do Galilei (...)" Według tych przekazów był to właśnie powód, dla którego Jan postanowił opisać w swojej Ewangelii okres pominięty przez poprzednich Ewangelistów, to co Zbawiciel robił w owym czasie (...) W świetle tej wiedzy znikają niezgodności pomiędzy Ewangeliami, jako że tekst Jana opisuje wcześniejszy okres działalności Jezusa, a pozostałe dotyczą ostatniego okresu Jego życia. (...)

Klemens Aleksandryjski nazwał Ewangelię św. Jana "Ewangelią duchową", ponieważ jest ona najbardziej doktrynalna i teologiczna ze wszystkich czterech. Jan przywiązuje szczególną wagę do teologicznej nauki Jezusa, przedstawiając ją o wiele bardziej szczegółowo niż inni Ewangeliści; umieszcza on również swoje własne komentarze w trakcie narracji. Ze względu na najbardziej teologiczny charakter Ewangelii św. Jana, czasami w odniesieniu do Jana używane jest określenie "św. Jan Boski" (w angielszczyźnie XVII w. słowo "boski" [divine] było równoznaczne ze słowem "teolog" [theologian]).

Większość uczonych jest zdania, że Ewangelia św. Jana napisana jest w niezwykle staranny sposób. Możliwe, że upłynęło wiele lat zanim przybrała ona swój ostateczny kształt. Została napisana po grecku, a skierowana była do nawróconych pogan. Tekst jej zawiera elementy autobiograficzne, jak na przykład fakt, że Jan dobiegł do grobu szybciej niż Piotr czy też to, że widział on wodę i krew płynącą z przebitego boku Chrystusa. Tekst zawiera również dowód na to, że czwarta Ewangelia została spisana w ostatecznej formie przez jakiegoś wydawcę, już po śmierci Jana. Ewangelia ta kończy się słowami: "Ten właśnie uczeń daje świadectwo o tych sprawach i on je opisał. A wiemy, że świadectwo jego jest prawdziwe". (J 21, 24). Możliwe, że Jan pracował nad swoją Ewangelią przez wiele lat i wydano ją dopiero po jego śmierci, kiedy została przygotowana do opublikowania przez jego uczniów z Efezu.

Niektórzy komentatorzy sądzą, że "Jan był odrobinę za stary", kiedy pisał swój pierwszy list, pismo encykliczne dla kościołów będących pod jego zwierzchnictwem. Twierdzą, że nie znajdują w nim żadnego "logicznego porządku" ani "ciągu myślowego", jedynie zdania sklecone w nieuporządkowaną całość. Nawet jeśli tak jest, mimo to Jan odpowiada w nim na pytanie: "Skąd wiem, że jestem w Chrystusie?" W odpowiedzi na to pytanie stwierdza, że jeśli przestrzegamy przykazań Chrystusa, okazujemy nasze oddanie Chrystusowi oraz kochamy się nawzajem - wszystko to wynika z zamieszkującego w nas Ducha Świętego - to wiemy, że jesteśmy w Chrystusie. Jan mówi nam, że możemy być pewni, iż Chrystus zachowa nas od grzechu oraz że życie wieczne to poznanie i zrozumienie Chrystusa.

Jan umieszcza w swoim liście również kilka surowych stwierdzeń. Mówi swoim czytelnikom, że człowiek, który świadomie grzeszy jest dzieckiem diabła. (1 J 3, 8). Mówi nam, że "Kto mówi: "Znam Go", a nie zachowuje Jego przykazań, ten jest kłamcą". (1 J 2, 4). Stwierdzenia te dają pewne wskazówki, dlaczego Jan miał przydomek "Syn Gromu". Mimo że jego postawa jest przede wszystkim miłująca i pełna delikatności, stwierdza on kategorycznie, że pochlebstwa głoszone wobec chrześcijaństwa nie wystarczą do zbawienia. W swojej Ewangelii Jan podaje cytaty z Jezusa o piekle i potępieniu, jak na przykład fragment, w którym Jezus mówi do swoich adwersarzy, że nie są oni dziećmi Abrahama, ale diabła, i że umrą w grzechu jeśli Mu nie uwierzą. (J 8, 40). Jan nie był tym, który obawiałby się umieścić groźby Boga obok Jego obietnic. Dla wrażliwych mógł on być "Apostołem Miłości", ale dla tych, którzy nie okazują skruchy był "Synem Gromu".

W 81 roku nowym cesarzem został Domicjan. Swoje oficjalne listy rozpoczynał zwrotem, odnoszącym się do niego samego, "My Pan i Bóg". Nakazał swoim poddanym, aby nazywali go bogiem oraz wydał rozkaz ustawienia jego posągów ze złota i srebra w świątyniach pogańskich. Nie miał przyjaznego stosunku do chrześcijaństwa i zainicjował kolejne prześladowania, w czasie których stracił życie św. Filip. Po raz kolejny Jan uniknął śmierci, aczkolwiek został wysłany do kolonii więziennej na małej wyspie Patmos na Morzu Egejskim. To właśnie tam cierpiąc "z powodu słowa Bożego i świadectwa Jezusa" (Ap 1, 9), pewnej niedzieli "doznał zachwycenia" i wizji, która stała się podstawą do napisania księgi znanej jako Apokalipsa (tzn. objawienie). Na przestrzeni lat pojawiło się niemalże tyle samo interpretacji tej księgi co jej czytelników. Luter miał do niej raczej negatywny stosunek, ponieważ wydawała mu się ona niejasna, a "objawienie powinno oświecać". Inni autorzy są zdania, że jeśli którakolwiek część Apokalipsy nie jest jasna, to tylko dlatego, że Bóg tak chciał. Chociaż Jan spisał Apokalipsę, aby pokazać "co musi stać się niebawem" (Ap 1, 1) na pewno nie chciał, aby traktowano jego dzieło jako almanach szczegółowych przepowiedni. Niektórzy współcześni komentatorzy Ewangelii twierdzą, że można wydobyć z nich przewidywania dotyczące postępowania współczesnych krajów, takich jak Izrael, Związek Radziecki czy Chiny, a nawet zestawienie czasowe ostatecznych wydarzeń. Prawie wszyscy wcześni Ojcowie Kościoła interpretowali Apokalipsę w sposób o wiele bardziej mistyczny i alegoryczny. W zamierzeniu Jana, Apokalipsa nie miała być historią czy doktryną, którą należałoby rozumieć równie bezpośrednio jak Ewangelię czy listy, ale objawieniem rzeczy będących poza zasięgiem ludzkiego intelektu, które można rozumieć częściowo, jedynie poprzez symbol lub wyobrażenie. Interpretacja Apokalipsy ze sztywną dosłownością, jakiej dokonują niektórzy współcześni ewangelicy, byłaby zupełnie niewłaściwa.

Dnia 18 sierpnia 96 roku, miał miejsce zamach stanu, w wyniku którego Domicjan został pozbawiony władzy i zabity, a senator o imieniu Marek Kokcejusz Nerwa został nowym cesarzem. Pierwszy z grupy władców zwanych "dobrymi cesarzami", Nerva nie prześladował Kościoła i pozwolił Janowi powrócić do Efezu. Mimo że Apostoł miał już wtedy dziewięćdziesiąt trzy lata, natychmiast wyruszył, aby zreorganizować i obudzić na nowo swoje kościoły. Klemens Aleksandryjski podaje, że starzec przewędrował wszystkie swoje terytoria, organizując nowe kościoły, wyznaczając biskupów oraz wyświęcając tych, których "wskazał Duch". Kilku późniejszych ojców Kościoła, łącznie z Papiaszem oraz Polikarpem, studiowało pod okiem Jana w zamierzchłych latach pierwszego stulecia.

Klemens przytacza pewien "prawdziwy przekaz" ilustrujący charakter sędziwego Jana. Podczas pobytu w Smyrnie Jan, zmuszony wyjechać w celu załagodzenia jakiegoś sporu, zostawił pewnego nawróconego młodzieńca pod opieką nowo mianowanego biskupa, który miał nadzorować kształcenie duchowe owego młodzieńca. Kiedy młodzieniec ów został ochrzczony, biskup stracił go z oczu, a jedyne co było wiadomo to fakt, że młodzieniec wpadł w złe towarzystwo i został przestępcą. Zaczynając od drobnych wykroczeń poprzez poważne przestępstwa, został przywódcą gangu opryszków, znanych z "gwałtowności, okrucieństwa oraz krwiożerczości".

Kiedy Jan powrócił do Smyrny, zapytał o nawróconego młodzieńca. Zakłopotany biskup odpowiedział: "Chłopiec nie żyje". "Nie żyje?" - zapytał Jan - "W jaki sposób umarł?" Wtedy biskup zmuszony był powiedzieć mu, że młodzieniec ów został przywódcą bandy rozbójników. Apostoł rozdarł na sobie szaty w środkowo-wschodnim geście żałoby i cisnął gromy swego gniewu na biskupa, który był na tyle niedbały, że nie dopilnował swoich nowo nawróconych. Pomimo dziewięciu krzyżyków i jeszcze pięciu lat, Jan kazał podać sobie konia i pogalopował w głąb kraju, gdzie ów nawrócony młodzieniec miał ukrywać się ze swoją bandą. Otoczony przez członków gangu, Jan powiedział: "Nie będę próbował uciekać ani błagać o litość. Oto, po co przybyłem: zaprowadźcie mnie do waszego przywódcy".

Kiedy herszt bandy zobaczył Jana, odwrócił się i zaczął uciekać. "Dlaczego uciekasz przede mną, mój chłopcze?" - zawołał za nim Jan. - "Dlaczego uciekasz przed własnym ojcem, który jest bez broni i bardzo stary? Ulituj się raczej nade mną, dziecko moje, zamiast się bać. Ciągle jest jeszcze dla ciebie nadzieja życia. Wstawić się za tobą u Chrystusa. Jeśli będzie trzeba, umrę za ciebie, tak jak Pan umarł za nas. Dla twojego zbawienia oddam swoje życie. Stój! Uwierz mi! Wysyła mnie sam Chrystus!"

Młodzieniec, który mógł z łatwością umknąć przed starcem, zatrzymał się, podszedł do Jana i spuścił wzrok. Apostoł podszedł do niego, a on łkając zarzucił mu ramiona na szyję, podczas gdy Jan uklęknął i pocałował dłoń młodzieńca na znak, że członek, który władał mieczem został oczyszczony przez okazaną skruchę. I tak, Jan poprowadził młodzieńca z powrotem do Smyrny i jak pisze Klemens - "wstawił się za nim wieloma modlitwami, dzielił z nim ciężką próbą ciągłego postu, sprowadził jego umysł pod kontrolę przez zniewalającą moc swoich słów i nie opuścił go (...) dopóki nie przywrócił go Kościołowi".

We wczesnym Kościele, jeśli ktoś popełnił grzech śmiertelny, przyjmowany był z powrotem jedynie po odbyciu długiej i surowej pokuty. Jan zdecydowanie na to nalegał. Dostrzegamy również jego wielkie współczucie i troskę. Każdą owieczkę w swoim stadzie postrzegał on jako indywidualną osobę, która godna była jego osobistej troski i był dosyć szorstki dla biskupów, którzy nie zachowywali się podobnie. Kiedy dowiedział się, że jakiś neofita "zszedł na złą drogę", ryzykował swoje zdrowie i bezpieczeństwo, aby osobiście interweniować w jego sprawie. Jan bez wątpienia był człowiekiem, który łagodził gromy miłością.

Polikarp przekazał Ireneuszowi jeszcze jedną opowieść, która ilustruje charakter Jana. Pewnego dnia Jan, Polikarp i kilku innych przyjaciół weszli do łaźni (większość domów nie posiadała własnej kanalizacji) i wskoczyli do wody. Nie minęło dużo czasu, kiedy do łaźni wszedł człowiek o imieniu Ceryntus, kaznodzieja, który negował boskość Chrystusa oraz był zwolennikiem pobłażania samemu sobie oraz rozkoszy zmysłowych. Zobaczywszy go, Jan "wyskoczył z kąpieli i pobiegł do drzwi", wołając do swoich towarzyszy: "Uciekajmy stąd zanim to miejsce zapadnie się, teraz kiedy Ceryntus, wróg prawdy, znajduje się tutaj". Współczujący dla skruszonych, Jan nigdy nie skorzystałby z przybytku użyteczności publicznej, wiedząc że jest tam obecny ktoś, kto świadomie i celowo przekręca prawdę.

Cassian, autor z piątego stulecia, daje nam jeszcze jeden portret charakteru Jana. Ktoś widząc Apostoła jak bawił się z przepiórką wyraził swoje zdziwienie, że tak wybitny i dostojny mąż oddawał się czemuś tak trywialnemu jak zabawa z ptakiem. "Niech nie oburza cię ta moja krótka i cicha chwila relaksu" - powiedział Jan. - "Gdybym nie miał od czasu do czasu możliwości relaksu takiego jak ten, załamałbym się pod ciężarem swojej pracy i nie mógłbym wypełniać swoich obowiązków".

Pewien "klasyczny autor" o imieniu Apoloniusz (A.D. 150 - 220) - który być może znał ludzi, którzy znali Jana - napisał, że misji Jana towarzyszyło wiele cudów i że nawet pod koniec swojego życia, w Efezie wskrzesił on martwego człowieka. Polikrates (A.D. 126 - 200), późniejszy biskup Efezu, pisał, że Jan zawsze nalegał, aby Wielkanoc świętować dokładnie w rocznicę zmartwychwstania Jezusa, bez względu na to w jaki dzień tygodnia miałaby ona wypadać".

Euzebiusz, Ireneusz oraz Klemens Aleksandryjski zgodnie twierdzą, że Jan dożył panowania Trajana, które rozpoczęło się w styczniu 98 roku. Hieronim podaje, że ostatecznie powaliła Jana choroba, która go sparaliżowała. Nawet wtedy zażądał, aby uczniowie zanieśli go na swoich ramionach do kościoła i umieścili przed wszystkimi zebranymi, gdzie zdołał powiedzieć: "Dzieci moje, kochajcie się nawzajem". Niektórzy uczniowie pytali go, dlaczego zadał sobie tyle trudu, skoro miał tak niewiele do powiedzenia. "Taki jest rozkaz Pana, i jeśli tylko to zostanie zrobione, to wystarczy".

Kiedy śmierć była już blisko, Jan nakazał swoim uczniom, aby jego grób wykopali poza granicami miasta. Pewnego wieczora, gdy słońce chyliło się ku zachodowi, poprosił, aby zaniesiono go do jego grobu. Śpiewając trzymał krzyż i modlił się: "Bądź ze mną, Panie Jezu Chryste". Spojrzał na swoich uczniów i powiedział: "Pokój z wami, bracia moi" i odszedł, aby być z Panem.

spis treści (lub początek spisu treści)

notka

Warning: mysqli_num_rows() expects parameter 1 to be mysqli_result, bool given in /chicago/linki2.php on line 44



Powrót