(...)
Tytułem usprawiedliwienia tematu wypada nadmienić: Po pierwsze, że temat zestawia ze sobą w konkretnej zależności rzeczywistość Landem Gloriae, rzeczywistość życia codziennego i rzeczywistość liturgii. Po drugie: wszystkie one są dość autonomiczne, autonomią wcale nie prowizoryczną. To oznacza, że każda z nich ma odrębną strukturę i dynamikę. Po trzecie: bł. Elżbieta nie omawia ani nie sygnalizuje wprost takiego układu, jaki prezentuje temat. I po czwarte: tak brzmiący temat nie wymusza żadnych sztucznych związków, choć zapewne zmusza do udrożnienia istniejących powiązań i zależności między odnośnymi rzeczywistościami. Owo udrożnienie będzie oznaczać tyle co wyartykułowanie pewnych spostrzeżeń i wniosków. Oby to się stać mogło w klimacie gotowości na reminiscencje w obszarze osobistego życia.
Temat ten - przynajmniej dla mnie osobiście - brzmi, nade wszystko, bardzo dumnie i wyniośle. Nie ignoruję przy tym i tego faktu, że otwarta jest też możliwość orzekania, iż temat ten ma posmak abstrakcji bądź akademickich dywagacji. Jest to zrozumiałe. Wyznaję, że zależało mi i zależy na tym, aby wspomniana możliwość pozostała możliwością niezrealizowaną. Nie chcę też ukrywać aspiracji na wskroś pozytywnej, która mi przyświecała, gdy przygotowywałem tę wypowiedź.