Wielka radość... lub wielki ból
Gdy dorastaliśmy, po prostu zakładano, że młodzi pójdą w świat, by zapewnić sobie szczęście. Większość naszego pokolenia z zapałem próbowała to zrobić. Świat wydawał się przyjazny, wołał i zapraszał nas do odkrywania nowych granic i wyróżnienia się. Wyruszaliśmy chętnie, pewni, że wiemy, czego się od nas oczekuje, i że zdołamy sprostać tym oczekiwaniom.
Teraz wszystko się zmieniło. Życie nie jest tak uporządkowane, zmiany następują gwałtownie, a przyszłość coraz trudniej przewidzieć. Nie żyjemy już w społeczeństwie, podzielającym jak jeden mąż te same wartości.