Zrodlo - informacje o książce

Racjonalność wiary

Stanisław Wszołek

wstęp:

(...)
Filozofowie systematyczni okopują się -w swoich systemach niczym warownych obozach. To rzecz raczej zrozumiała. Mniej zrozumiała jest inna prawidłowość, która wiele razy dała o sobie znać w historii filozofii. Utalentowanych tropicieli prawdy niejeden raz niepokoiła izolująca odporność zastanych systemów; jej dostrzeżenie było impulsem do opracowania nowych sposobów widzenia i rozumienia, jednak - o zgrozo! - wyrosłe z protestu nowe schematy myślowe same wkrótce przyjmowały postać twierdzy warownej. W 1931 roku dojrzały już E. Husserl, reflektując nad stanem filozofii swego pokolenia, pisał: "Mamy jeszcze wprawdzie kongresy filozoficzne - spotykają się ze sobą filozofowie, ale niestety nie filozofie. Filozofie te pozbawione są jedności duchowej, w której mogłyby wzajemnie istnieć, w której mogłyby wzajemnie na siebie oddziaływać". Z perspektywy czasu ironicznie musi zabrzmieć konstatacja, że myśl samego Husserla przyczyniła się do utrwalenia wskazanej prawidłowości. Autor Medytacji chyba musiał zdawać sobie z tego sprawę, skoro -jak informuje polski tłumacz książki - poprawiając rękopis wykreślił zacytowane zdania. Cokolwiek myślał sam Husserl, zdania te przetrwały próbę czasu. I dziś trudno o autentyczne spotkanie filozofii: fenomenologowie rzadko dochodzą do porozumienia z analitykami, jedni i drudzy nie akceptują postmodernistów, a filozofowie z okiem zwróconym na twardą wiedzę naukową chętnie określają pracę swych humanistycznych kolegów "machaniem rękami", dając wyraz negatywnemu stosunkowi do wszelkich tez opartych na intuicji, wczuwaniu się itd. Zaiste, w aulach i uczelniach spotykają się jeszcze filozofowie, ale trudno o autentyczne spotkanie filozofii. Iskra nadziei wiąże się chyba z narastającą świadomością problemu. Pojawiają się prace z pogranicza, w których próbuje się porównać twórczość odległych od siebie filozofów, albo rozważa jakieś zagadnienie z różnych filozoficznych punktów widzenia.
Niniejsza książeczka - wedle zamysłu autora - ma być niewielkim przykładem takiej właśnie pracy. Problem, który stanął przede mną, był następujący. W dziedzinie nauki i teologii, która w ostatnim półwieczu w łonie filozofii związanej z naukami przyrodniczymi stała się dyscypliną akademicką, zagadnienie rozumu i wiary wysuwa się na plan pierwszy. Usiłując je rozwiązać zwykle przyjmuje się dwie strategie: jednoczącą lub rozdzielającą. Obydwie mają słabe strony, które czynią rozwiązanie werbalnym, aczkolwiek separacja ma w sobie pewną moc przekonywającą i, co ważniejsze, w trudnych momentach dziejów myśli okazuje się najwygodniejszą strategią metodologiczną. Próbując zmierzyć się z tym problemem, doszedłem do wniosku, że w jego sercu leży sprawa wiaty, a ściślej - jej racjonalności.
Rozumność wiaty, wbrew potocznym opiniom, jest tematem ogromnie ciekawym i w znacznym stopniu jeszcze mało zbadanym. W kręgu myśli inspirowanej chrześcijaństwem zajmują się nim teolodzy fundamentalni, do niedawna zwani częściej apologetami, oraz filozofowie religii. Wystarczy jednak przejrzeć dostępne podręczniki, aby się przekonać, jak wielki w nich nieporządek. Z jednej strony mamy stanowisko tych, którzy w św. Tomaszu z Akwinu upatrują swego duchowego patrona i nauczyciela; w ich refleksji wiara jest czymś racjonalnym, ponieważ spoczywa na racjonalnie uzasadnionych przesłankach, na dowodach istnienia Boga lub argumentach potwierdzających autentyczność Ksiąg świętych. Z drugiej strony ustawiają się ci, którzy nie mają zrozumienia dla dowodów na istnienie
Boga. Pośród teologów rzymskokatolickich nie stanowią oni większości, ale za to z wigorem podkreślają specyfikę wiaty, w której niebagatelną rolę, i to rolę poznawcza, pełni raczej sfera wolitywno-uczuciowa niż intelektualna. I w jednym, i w drugim ujęciu poznawczy wymiar wiaty jest słabo widoczny. Celem niniejszej pracy jest ukazanie poznawczej strony wiary w pełniejszym świetle. W trakcie wywodu będę bronić, ilustrować i objaśniać następujące roszczenie: wiara, czymkolwiek jest więcej, jest także użyciem rozumu. Rozum ma bezpośredni i aktywny udział w wierze: dochodzi do głosu nie tyle przed, czy po wierze, lecz w samym akcie wiary.
Prezentowana praca składa się z jedenastu rozdziałów, które można by podzielić na cztery nierówne części. W części pierwszej, przygotowawczej, obejmującej dwa pierwsze rozdziały, omawiam zagadnienia metodologiczne, ale w taki sposób, by ukazać związek metody z treścią. Rozstrzygnięcia metodologiczne, choć ważne i potrzebne -brzmi główna teza tej części - nie są w stanie rozwiązać problemów z pogranicza wiaty i rozumu, gdyż problemy te wyprzedzają, w sensie logicznym, metody stosowane do ich rozwiązania. W części drugiej, zwłaszcza w rozdziale IV i V, stawiam problem racjonalności wiaty wprost i odpowiadam, polemizując z zastanymi ujęciami, zgodnie z wyżej wypowiedzianym roszczeniem: wiara sama w sobie jest także użyciem rozumu. Próbując przybliżyć ruch rozumu w wierze, odwołuję się do schematu abdukcyjnego, tego samego schematu, który jest nerwem myśli "rozumu naukowego" w kontekście odkrycia. Jest to, zdaje się, najbardziej dyskusyjna, ale i najważniejsza część pracy. W kolejnej, trzeciej części dochodzi do głosu specyfika wiaty stricte religijnej (rozdziały VI i VII) oraz powiązane z nią problemy.

strona redakcyjna

fragment tekstu

spis treści (lub początek spisu treści)

notka

Warning: mysqli_num_rows() expects parameter 1 to be mysqli_result, bool given in /chicago/linki2.php on line 44



Powrót