Zrodlo - informacje o książce

Ojciec Piotr - benedyktyn, kameduła, rekluz

Marzena Florkowska, Leon Knabit OSB

fragment tekstu:

(...)
Rozdział 3
"ZAKONNIKIEM JESTEM OD MŁODOŚCI"
(O. Piotr Rostworowski)
Wojciech Jan Rostworowski miał narzeczoną. Spotykali się często i razem snuli plany na przyszłość. Pewnego dnia spacerowali po ogrodzie w majątku rodziców dziewczyny i nagle panna niespodziewanie zniknęła. Szukano jej wszędzie: w domu, w ogrodzie, w całej okolicy. Nikt jej nie widział. Szukał jej także całymi dniami zrozpaczony Wojciech Jan. Po około dwóch tygodniach, chodząc po tymże ogrodzie, nagle wpadł w bardzo głęboką jamę czy studnię. Okazało się, że znajdował się tam źle zabezpieczony właz, przez który wpadało się wprost do głębokiej piwnicy. Tam, młodzieniec znalazł ciało swej ukochanej częściowo nadgryzione już przez szczury i podlegające rozkładowi. Nieszczęsna dziewczyna nie mogła o własnych siłach wydostać się z pułapki, a nikt nie usłyszał wołania o pomoc. Tragiczny narzeczony, pomimo głębokiego szoku, jakiego doznał, zdał sobie sprawę, że jeśli ktoś jakimś cudem nie przyjdzie mu na ratunek, to jego życie skończy się podobnie. Wzywał ciągle pomocy i nie tracił nadziei. Przekazy rodzinne mówią, że właśnie wtedy złożył ślub, że jeżeli uda mu się wyjść z tej opresji cało, to poświęci swoje życie Bogu. Po trzech dniach przypadkowo znaleźli go jacyś ludzie.
Historia ta, choć wielce barwna i mrożąca krew z żyłach, znana jest bardzo niewielu osobom. Spośród kilkudziesięciu świadków potwierdza ją zaledwie dwóch, m.in. spokrewniony z Rostworowskimi Romuald Szpor. Inni, jak choćby kolega gimnazjalny Wacław Kłyszewski, zadawali po latach bratu Szeszka, Henrykowi, pytania wprost: "Co spowodowało, że Wojciech tak się zmienił? Czy to był jakiś zawód życiowy? Sprawy uczuć? Kobieta?".
Henryk odpowiedział zdecydowanie: "To była świadoma od początku droga życiowa, którą Wojciech wybrał sobie i wyznaczył już w bardzo wczesnej młodości".
On sam pod koniec życia stwierdził: "Zakonnikiem jestem od młodości. Od dwunastego roku życia byłem przekonany, że takie jest moje powołanie". A wiele lat później lubił powtarzać: "Jak masz powołanie, to się Panu Bogu nie oprzesz. Ale bądź ostrożny dlatego, że jak realizujesz swoje powołanie, to wsiadasz jak do samolotu i już nie masz wyjścia. A jak masz żonę, dzieci, pracę, to jak się na jednym odcinku nie układa, to się możesz podbudować na drugim. A tu stawiasz wszystko na jedną kartę".
Ojciec Piotr zdecydował się na taki radykalny krok i w roku 1930 wstąpił do benedyktynów w opactwie św. Andrzeja w Zevenkerken w Belgii.
(...)

strona redakcyjna

wstęp (lub początek wstępu)

spis treści (lub początek spisu treści)

notka

Warning: mysqli_num_rows() expects parameter 1 to be mysqli_result, bool given in /chicago/linki2.php on line 44



Powrót