Zrodlo - informacje o książce

Szkolne rekolekcje wielkopostne - część trzecia

Aleksandra Bałoniak (red.)

fragment tekstu:

(...)

EUCHARYSTIA NA DROGACH JUBILEUSZU
Dzisiejsza refleksja jest podsumowaniem tegorocznych rekolekcji ad wentowych. Dwa tysiące lat temu w Betlejem wydarzyło się coś najbardziej niezwykłego w dziejach ludzkości. Syn Boży stał się człowiekiem z miłości do nas i dla naszego zbawienia. Niewidzialny Bóg, ukazał się nam w widzialnej postaci, abyśmy mogli zobaczyć Jego miłość. Boże Narodzenie to szczyt empatii: oto Bóg z miłości do nas aż tak bardzo wczuwa się w naszą sytuację, że fizycznie wciela się w położenie człowieka, staje się w pełni jednym z nas. Jest odtąd prawdziwym człowiekiem, we wszystkim - oprócz grzechu - podobnym do nas a jednocześnie pozostaje na zawsze prawdziwym Bogiem. "Jezus jest prawdziwą nowością, przerastającą oczekiwania ludzi, i pozostaje nią na zawsze, przez wszystkie kolejne epoki dziejów" (Incarnationis Mysterium, 1).
Kiedy nastała pełnia czasów, Bóg nas zupełnie zaskoczył rozmiarami i konkretnością swojej miłości. W swoim Synu ukochał nas do końca, aż do śmierci krzyżowej. Ukochał nas miłością zbawiającą. Miłością, która ma moc przemieniać ludzkie wnętrze i stwarzać nowego człowieka. Człowieka świętego, człowieka żyjącego w radości i wolności dziecka Bożego. Przygotowujemy się do świętowania jubileuszu tej niezwykłej Bożej miłości. Świętować Bożą miłość znaczy zrozumieć i pokochać t? miłość. Zastanówmy się dzisiaj, jak możemy coraz dojrzalej rozumieć Bożą miłość oraz w jaki sposób możemy na tę miłość coraz dojrzalej odpowiedzieć?
Zrozumieć Bożą miłość to najpierw umieć ją nazwać. Sądzę, że jedną z takich nazw jest stwierdzenie, że Bóg kocha nas miłością wychowującą. On nie chce zbawiać nas w sposób magiczny ani wbrew naszej woli. On pomaga nam wygrać życie doczesne i wieczne poprzez to, że potrafi nam swoją miłością towarzyszyć na drogach naszego życia lepiej niż najwspanialsi rodzice i wychowawcy tej ziemi. On kocha nas w sposób wychowujacy i kompetentny także wtedy, gdy przeżywamy kryzys życia gdy sami siebie nie potrafimy kochać. Ilustracją takiej właśnie Bożej miłości jest przypowieść o mądrze kochającym ojcu i odchodzącym synu (por. Łk 15, 11-32). Opowiedziana przez Jezusa historia syna, który opuszcza dobrego ojca, nazywana jest przypowieścią o synu marnotrawnym.
Sądzę, że słuszniej jest nazywać ją przypowieścią o powracającym synu. Przecież nikt z nas nie żyje w doskonałej miłości i posłuszeństwie wobec Boga. Każdy więc jest w jakimś stopniu marnotrawnym synem czy odchodzącą córką. Nie każdy jednak potrafi zastanowić się i wrócić. Warto przyjrzeć się bliżej tej przypowieści, gdyż pomaga ona lepiej rozumieć Bożą miłość, pomaga nam nieustannie powraać do Boga, a także cieszyć się z tego, że wraca ktoś inny.
Chrystus ukazuje w swej przypowieści ojca doskonałego, który jest symbolem samego Boga- Ojca. Ma on dwóch dorosłych synów. Jeden z nich wiernie mu służy, drugi natomiast chce odejść. Ojciec go kocha i nigdy go nie skrzywdził, a mimo to syn wierzy, iż poza domem rodzinnym będzie mu lepiej. Kusi go perspektywa wolności i niezależności. Ma własny pomysł na to, jak być szczęśliwym. Jest to sytuacja znana wielu matkom i ojcom, których dorastające dzieci uważają, że styl życia proponowany przez rodziców, nie przyniesie im szczęścia. Oni chcą żyć "nowocześniej", czyli bez stawiania sobie wymagań, bez miłości i prawdy. Syn z przypowieści oznajmia ojcu, że odchodzi i że chce zabrać swoją część majątku. Nie dziwi nas jego zachowanie, gdyż wiemy, że ludzka naiwność nie zna granic. W pierwszej chwili może nas jednak dziwić postawa ojca. Ojciec nie próbuje bowiem zatrzymać syna, którego kocha i o którego los się niepokoi. Mógłby użyć nacisku, na przykład nie dając odchodzącemu części jego majątku. Nie czyni jednak tego, gdyż wie, że do miłości i dobra nie da się przymusić. Przymuszać można tylko do nienawiści i zła.
Syn odchodzi, gdyż szuka łatwego szczęścia, jednak boleśnie przekonuje się, że tego typu szczęście nie istnieje. A pogoń za iluzją łatwego szczęścia prowadzi do szybkiego nieszczęścia. Okazuje się formą agonii, formą umierania tego, co w człowieku najpiękniejsze. Aby przeżyć w sytuacji głodu i osamotnienia, syn, który odszedł, godzi się na rolę niewolnika i pasie świnie. Nie wolno mu jeść nawet tego, czym one się karmią.
Odchodząc od ojca łudził się, że idzie w kierunku ziemi obiecanej, którą sam sobie wymarzył. Tymczasem w rzeczywistości szedł ku ziemi cierpienia i rozczarowania.
(...)

strona redakcyjna

wstęp (lub początek wstępu)

spis treści (lub początek spisu treści)

Warning: mysqli_num_rows() expects parameter 1 to be mysqli_result, bool given in /chicago/linki2.php on line 44



Powrót