Zrodlo - informacje o książce

Sztuka rozmawiania - część 1 Analiza zaburzeń

Friedemann Schulz von Thun

wstęp:

Wprowadzenie i coś o sobie

Panuje przekonanie, że każdy psycholog potrafi w taki sposób powiedzieć to, co powszechnie wiadomo, że nikt nic nie zrozumie. To niebezpieczeństwo grozi zwłaszcza wtedy, kiedy chodzi o sprawy, które zdarzają się setki razy każdego dnia. W tej książce mam zamiar mówić właśnie o czymś takim.
Ta książka mówi o naszych codziennych sprawach, o komunikowaniu się międzyosobowym, o sztuce porozumiewania się i bycia ze sobą. Nie jest więc jakimś "epokowym odkryciem". Może jedynie w nowym świetle pozwoli spojrzeć na to, co dobrze znane, powszednie i codzienne. Może dzięki niej wypłyną jakieś sprawy, dotąd skrzętnie ukrywane. Czy jednak psychologia potrafi dać coś więcej niż naukowy opis relacji międzyludzkich? Czy potrafi sprawić, że staną się one lepsze? Otóż tak! To prawda, że samo studiowanie psychologicznych poglądów naukowych i osiągnięć eksperymentalnych nie wystarcza, żeby lepiej się porozumiewać. Niemniej psychologia może podsunąć pewne narzędzia czy podpowiedzieć, jak się tego uczyć (i nauczyć).
Prawdopodobnie nie miałbym żadnej ochoty na napisanie tej książki, gdyby nie to, że jej treść jest ważna dla mnie i dla mojego życia osobistego.
W okresie wchodzenia w pełnoletniość i zdobywania "świadectwa dojrzałości" potrafiłem mówić językiem wyrafinowanym i uczonym o sprawach, których nie znałem z własnego przeżycia. W szkole zamiast wyrażać i mówić to, co sami przeżywamy, uczyliśmy się mądrze i uczenie dyskutować o sprawach, których tak naprawdę zupełnie nieznaliśmy. Można na ten stan narzekać, chociaż być może właśnie dzięki temu rozpocząłem karierę akademicką. Jest pewne, że na uniwersytetach istnieją takie wzorce zachowań, które znakomicie sprzyjają oddalaniu się od samego siebie i utrudniają kontakt z własnym wnętrzem. Pomimo otrzymania świadectwa dojrzałości nadal czułem się jak nieuk w dziedzinie relacji międzyosobowych. Tematowi: "Jak postępować z innymi i jako postępować z samym sobą?" nie poświęcono ani jednej godziny zajęć. Moja decyzja rozpoczęcia studiów psychologicznych z pewnością wiązała się z istniejącym we mnie niepokojem. To co działo się między mną a drugim człowiekiem, było dla mnie krainą nieznaną. Wprawdzie jakoś wytyczyłem sobie cel (zupełnie błędny), by zawsze starać się być panem sytuacji i nie tracić orientacji w tym, co się dzieje. Odkryłem jednak, że dążąc do tego celu stale wpadam w tarapaty. Mimo to (i dlatego) podstawowe psychologiczne wyposażenie, które zawiera ta książka, pomogło mnie samemu jaśniej spojrzeć na zdarzenia zachodzące w kontakcie człowieka z człowiekiem. Jednak samo intelektualne rozumienie nie otwiera jeszcze bram królestwa. Przeciwnie - często boleśnie doświadczam tego, że moje uczucia pozostają wciąż w tyle. Gdy umysł biegnie w siedmiomilowych butach naprzód, uczucia i reakcje wloką się za nim w ślimaczym tempie swoim starym krokiem, milimetr po milimetrze.
Ta książka stawia sobie kilka celów. Drogą do nich jest spotkanie z samym sobą i zainteresowanie się własnymi zachowaniami. Niemniej jestem przekonany, że także zrozumienie intelektualne umożliwia i wspiera rozwój osobowości. Jestem też przekonany, że ludzie (tacy, jak ja), którzy w swojej codziennej działalności intensywnie wykorzystują sferę intelektualną, w dziedzinie uczuć łatwo mogą dać się uwieść rozumowym drogowskazom. Takim drogowskazem jest także ta książka.
Teraz coś o zarzutach pod adresem niezrozumiałego języka. Dwa przeżycia skłoniły mnie do częściowej rezygnacji z języka uczonego i naukowego. W roku 1969 mój mistrz, prof. Reinhard Tausch, ogłosił w Hamburgu projekt badawczy pod hasłem: "Jak bardziej zrozumiale przekazywać informacje?" Po kilku latach pracy okazało się, że istnieją cztery filary wspierające rozumienie: prostota (w formułowaniu wypowiedzi), uporządkowana członowość (w budowie tekstu),
lapidarność (zamiast rozwlekłych wywodów) i dodatkowa stymulacja (właściwe środki stylistyczne). Ponadto okazało się - co chyba ważniejsze - że te cztery "zasady wspomagające porozumienie" można badać i opisywać w poszczególnych wypowiedziach. Podstawowe zasady hamburskiej koncepcji lepszego porozumienia zostały podane wraz z kilku przykładami w części drugiej książki, rozdział II, 2. Ten projekt badawczy wywarł trwały wpływ na mój własny styl prowadzenia zajęć, wykładów i na styl pisania.
Po drugie, prowadząc liczne kursy i szkolenia dla rodziców, nauczycieli i różnych grup zawodowych, miałem okazję przekonać się o ograniczonej skuteczności teoretycznych wywodów psychologicznych. Chcę powiedzieć, że duży udział w powstawaniu tej książki mają właśnie uczestnicy tych kursów. Model komunikacji międzyosobowej, który mam zamiar przedstawić, dojrzewał stopniowo w spotkaniu wiedzy z praktyką.
W roku 1970 jedno z hamburskich przedsiębiorstw zwróciło się do Reinharda Tauscha z pytaniem, jak poprawić komunikację wśród pracowników. Początkowo nie wiedzieliśmy, jak zabrać się do tej sprawy. Czy chodziło o hamburską koncepcję lepszego porozumienia, która wówczas była jeszcze w powijakach? Czy może o wypracowany przez państwa Reinharda i Annę-Marię Tauschów styl relacji partnerskich? Niebawem okazało się, że obie te rzeczy wchodziły w grę. Komunikacja międzyosobowa posiada wiele wymiarów. Paul Wazlawick wyraził to w aksjomacie: "Każde komunikowanie się posiada aspekt treściowy i relacyjny".
Przed naszą grupą, której członkami obok mnie byli Bernard Fit-tkau i Inghard Langer, stanęło pytanie: Jak można tak różne systemy psychologiczne, jak np. Carla Rogersa, Alfreda Adlera, Ruth Cohn, Fritza Perlsa i Paula Watzlawicka, sprowadzić do "jednego mianownika", by mogły one razem pomagać w rozwiązywaniu codziennych problemów komunikowania się. W wyniku pracy wyłoniły się cztery grupy problemowe oświetlające proces komunikacji międzyosobowej jednocześnie z czterech stron:

(...)

strona redakcyjna

fragment tekstu

spis treści (lub początek spisu treści)

notka

Warning: mysqli_num_rows() expects parameter 1 to be mysqli_result, bool given in /chicago/linki2.php on line 44



Powrót