Zrodlo - informacje o książce

Szata

Lloyd C. Douglas

fragment tekstu:

(...)
Marek Lukan Gallio po głębokim namyśle i ciężkiej rozterce postanowił, że musi odbyć poufną rozmowę z Demetriuszem. Senator zawsze w odniesieniu do niewolników przestrzegał tych samych zasad sprawiedliwości, co w stosunkach z wolnymi ludźmi, ale uznawał też konieczność utrzymywania ścisłej dyscypliny wśród służby. Czasem irytował się widząc, że Łucja pozwala sobie wobec Tercji na serdeczne, niemal tkliwe odruchy, i kilka razy (co prawda przed wielu laty) przypominał synowi, że jeśli chce mieć dobrego niewolnika, musi zachować między nim a sobą właściwy dystans.
Gallio szczerze szanował urodziwego i wiernego Koryntczyka, którego przydzielił do usług synowi. Gotów był mu we wszystkim zaufać, ale nigdy nie przekroczył granicy, dzielącej jasno i nieodwołalnie pana od niewolnika. Teraz musiał zdobyć się na odstępstwo od niezłomnej reguły, bo jakże inaczej mógłby się spodziewać, że Demetriusz powie mu całą prawdę o przyczynie żałosnego zamętu w umyśle syna.
Upłynęły dwa dni. Marcellus nie opuszczał swoich pokoi. Ojciec odwiedził go kilka razy, a syn przyjmował te wizyty serdecznie, lecz z dziwnym onieśmieleniem. Był zakłopotany, wyraźnie zmuszał się do uprzejmości i jednoczaśnie wzdragał przed bliższym kontaktem, przed gestem współczucia, który mógłby rozjątrzyć niezwykle wrażliwą, bolesną ranę; ten lęk w połączeniu
ze wzruszającymi próbami okazania synowskiej czułości wytwarzał sytuację bez wyjścia. Gallio nie wiedział jak rozmawiać z synem, bał się pogorszyć sprawę jakimś niezręcznym słowem. Demetriusz miał klucz do zagadki, trzeba tylko skłonić go do wyznania wszystkiego. Po południu tego dnia Gallio wezwał Koryntczyka do biblioteki.
Demetriusz wszedł i stanął przed nim na baczność.
- Chcę z tobą porozmawiać bardzo poważnie o moim synu, Demetriuszu. Jestem głęboko zaniepokojony. Będę ci wdzięczny, jeśli powiesz mi wszystko, niczego nie przemilczając, o przyczynach dziwnej zmiany w jego usposobieniu. - Wskazał stojące po drugiej stronie stołu krzesło. - Może zechcesz usiąść? Będzie ci wygodniej.
- Dziękuję, panie - odparł z szacunkiem Demetriusz. Jeśli pozwolisz, wolę stać.
- Jak chcesz - trochę szorstko zgodził się senator. Myślałem, że siedząc będziesz mógł swobodniej, bardziej naturalnie mówić.
- Nie, dziękuję, panie. Nie jestem przyzwyczajony siedzieć w obecności osób wyższego stanu. Będę się czuł bardziej naturalnie stojąc.
- Siadaj! - ostro rozkazał Gallio. - Nie chcę, żebyś prężył się przede mną odpowiadając służbiście tak czy nie.
To sprawa życia albo śmierci. Musisz mi powiedzieć wszystko, co powinieniem wiedzieć, nie zatajając niczego. Demetriusz położył ciężką skórzaną nabijaną metalowymi
ćwiekami tarczę na posadzce, włócznię oparł o kolumnę i usiadł.
- A teraz mów! - powiedział Gallio. - Co dolega mojemu synowi?
(...)

notka

Warning: mysqli_num_rows() expects parameter 1 to be mysqli_result, bool given in /chicago/linki2.php on line 44



Powrót