(...)
Czy można dzisiaj publicznie wystąpić z mistyczną nauką w sercu i w ręku? Czy św. Jan od Krzyża może stanąć przed dzisiejszym trudnym i nieznanym mu audytorium?
Nowy styl woli dzisiaj posługiwać się terminologią o zabarwieniu radykalnym i kontrastowym: przed Ewangelią było Prawo, po jej zaś ogłoszeniu panuje miłość. Przed Soborem Watykańskim II głoszona była miłość Boga, natomiast po Soborze mówi się o miłości człowieka i świata.
Nauka o zbawieniu, jakkolwiek zawsze ważna i aktualna, ujmowana jest obecnie rac/ej pod kątem widzenia ekspansywnym: niech wszyscy ludzie, obojętnie, czy posiadają wielką, małą lub żadną wiarę, znajdą się w obrębie ludzi zbawionych. Przejęci tym gorącym pragnieniem, spychamy na dalszy plan przeżywanie boskiej tajemnicy w głąb, i stąd dochodzimy do przekonania, że chrześcijańska świętość i doskonałość jest zbytecznym luksusem.
Nawet człowiek najmniej obeznany z prawdami wiary potrafi poprawnie wyliczyć wszystkie znaki czasu. Oczywiście, ma wtedy na myśli takie sprawy, jak: wszechpotężny przemysł, środki przekazu, reklamę, diwizm, kolektywną świadomość itp. Dzisiejszy człowiek żyje zanurzony w te wszystkie sprawy i problemy, a Bóg przemawia do niego poprzez tego rodzaju znaki wśród nadmiernego hałasu, walki ateizmu z teizmem, wśród szlachetnych wysiłków, podejmowanych w tym celu, aby zmienić oblicze ziemi. Wzrok współczesnego człowieka szuka znaków horyzontalnych, które może dostrzec na powierzchni ziemi.
W tych warunkach wydaje się czymś zupełnie zbytecznym podejmowanie pracy nad pogłębianiem życia chrześcijańskiego, pracy iście jubilerskiej, polegającej na Ťpozłacaniuť ducha.(...)