Wspomniałeś już kiedyś, że święcenia kapłańskie otrzymałeś trochę później niż twoi koledzy...
Tak, zabrakło mi siedemnastu dni do tak zwanego wieku kanonicznego. Bytem po prostu za młody.
Jak to przeżyłeś?
Było mi trochę smutno i ciężko na sercu. Ale dosyć szybko uświadomiłem sobie dwie rzeczy: nic się nie dzieje bez woli Bożej i po drugie będę miał okazję do lepszego przygotowania się do świeceń kapłańskich. Muszę ci powiedzieć, że z ciężkim sercem, ale cieszyłem się z tego, że mam okazję złożyć Bogu taką, chociaż niewielką ofiarkę. Ofiarowałem ją zresztą w intencji mojego chorego kolegi przebywającego w szpitalu.
Co robiłeś po ukończeniu seminarium?
Studiowałem prawo kanoniczne, a poza tym po raz pierwszy wyjechałem za granicę.
Myślę, że to był wyjazd do "wód"...
Nie śmiej się, ale rzeczywiście tak było. Od paru lat chorowałem na gardło. Żeby się podleczyć, za radą księdza prałata de Ville wyjechałem na kurację do Reichenhall, na granicy Niemiec, a ściślej Bawarii i Austrii.
Czy masz z tego okresu jakieś ciekawe obserwacje i doświadczenia?
Tak, i to niemało. Znajdziesz je w moich zapiskach z tego okresu. Część z nich była publikowana w "Za i Przeciw".