Pojawił się u mnie nieznajomy pan w kiepskim humorze. Powiedział:
- Żałuję, że nie jestem dzieckiem z probówki, tak mi rodzina dokucza.
Wygłosił również taką sentencję:
- Mężczyzna to człowiek i zwierzę, kobieta to anioł i zwierzę.
Przyszedł do mnie młody człowiek, którego porzuciła dziewczyna. Przyniósł mi napisany w rozpaczy wiersz, który kończył się w taki sposób: "Porzuciłaś mnie, małpo, zakochałaś się w innym i nie będziesz już leżeć ze mną w grobie rodzinnym".
Jeden z moich kolegów księży dawał ślub. Nie zauważył, że pan młody był trochę garbaty i utykał. W ślubnej homilii tak powiedział:
- Mężczyzna, jakikolwiek by był - jest darem Bożym.
Zapytałem, czy pan Z.N. był wierzący.
- Tak, tak - odpowiedziano mi - zawsze w Wielką Sobotę poświęcał jajka na Wielkanoc.
Jeden z kolegów zwierzał mi się:
- Kiedy spotykam kobietę, mówię "Veni, Sancte Spiritus", ale kiedy odchodzi, mówię: "Te Deum laudamus".
Kiedy przebywałem na swojej pierwszej parafii w Żbikowie, widziałem co pewien czas jedną ze starszych pań leżącą krzyżem. Początkowo nie śmiałem pytać, wreszcie zapytałem:
- W jakiej intencji pani się modli? Odpowiedziała:
- Modlę się w intencji kierowniczki zakładu spokojnej starości, żeby zdechła.