Zrodlo - informacje o książce

Mity edukacji seksualnej

Josh McDowell

fragment tekstu:

(...)
Ochrona zamiast przeciwdziałania
Według PPFA i większości innych zwolenników wszechstronnej edukacji seksualnej, obowiązkiem społeczeństwa jest ochrona nastolatków przed szkodliwymi konsekwencjami (np. ciążą i chorobami przenoszonymi drogą płciową) ich "wrodzonej" aktywności. Dlatego powinno się otwierać w szkołach specjalne poradnie, gdzie byłyby dostępne środki antykoncepcyjne oraz uczyć młodzież, jak należy je stosować. Ponieważ ] młodzi ludzie "i tak będą współżyć seksualnie", więc należy przeszkolić dzieci w zakresie "seksu odpowiedzialnego" (czyli na przykład powiedzieć im, dlaczego trzeba używać prezerwatyw oraz jak prawidłowo je zakładać).
Gdybyśmy zastosowali podobne rozumowanie w stosunku do problemu narkotyków wśród dzieci, to musielibyśmy porzucić przeciwdziałającą kampanię "powiedz nie", na korzyść propagowania "odpowiedzialnego uzależnienia".
Skoro dzieci i tak będą przyjmować narkotyki, więc powinniśmy chronić młodych przed szkodliwymi konsekwencjami ich narkomanii. Trzeba byłoby pokazać małym dzieciom, jak "strzelić sobie w żyłę" sterylną igłą, aby nie zarazić się np. wirusem HIV. Rozdawać w szkolnych ambulatoriach darmowe igły i strzykawki. I oczywiście wszystkie te usługi zaoferować dziecku bez informowania o nich rodziców, nie mówiąc już o wyrażeniu przez nich zgody.
Spotykając się z zarzutami, że narkomania jest niemoralna lub sprzeczna z prawem, zwolennicy darmowych strzykawek odpowiedzieliby: "Nas nie interesuje moralność. Nasze programy nie propagują żadnych wartości i są moralnie neutralne. Zmagamy się z tak poważnym problemem narkomanii wśród młodzieży, że nie możemy martwić się o moralność". Czy jednak stoimy na tym samym "moralnie neutralnym" stanowisku, gdy chodzi właśnie o narkomanię lub inne działania, które -jak | sami przyznajemy - dzieci i tak będą kontynuować? Czy zachowujemy moralną neutralność, gdy dzieci kłamią przed obliczem rodziców lub władz szkolnych, oszukują na egzaminach, seksualnie wykorzystują swoich braci lub siostry, kradną taśmy ze sklepów muzycznych lub handlują narkotykami? Oczywiście, że nie! Czy to więc nie dziwne, że stajemy się moralnie neutralni tylko wówczas, gdy mowa o seksualnej aktywności nastolatków?
"Stawianie w jednym rzędzie narkotyków i seksu nie ma żadnego sensu", może odpowiedzieć jakiś krytyk, "ponieważ w obu wypadkach sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Narkotyki są prawnie zabronione!". Seks również, gdy mężczyzna lub chłopak uprawia go z dziewczyną poniżej osiemnastego roku życia. Prawie we wszystkich stanach prawo karne kwalifikuje współżycie z nieletnią jako przestępstwo. Seks jest problemem moralnym i prawnym w takim samym stopniu jak każdy inny problem dotyczący młodzieży. Dlaczego więc nie traktujemy go tak jak tamte.
Krytyk takiego stanowiska może następnie argumentować, że w naszej kulturze darmowe strzykawki już są dostępne. Są jednak rozdawane tylko tym, którzy już są uzależnieni. Nie dajemy ich dzieciom, które nigdy nie używały narkotyków. Lecz PPFA i inni zwolennicy programów wychowania seksualnego w swoich działaniach nie wspierają się na tej logice, gdy propagują stosowanie prezerwatyw w celu zapobiegania ciąży i ochrony przed wirusem HIV. Ich zdaniem prezerwatywy muszą być łatwo dostępne dla wszystkich nastolatków. Stosując podobne rozumowanie w wypadku narkotyków, należałoby przeszkolić dzieci w zakresie celowości i techniki używania sterylnych igieł i strzykawek oraz zapewnić stałą dostępność tego sprzętu dla wszystkich dzieci.
"Lecz udostępniając igły i strzykawki wszystkim dzieciom", zaprotestują krytycy, "tym samym stworzycie warunki zachęcające do niezdrowych eksperymentów i sprzecznych z prawem zachowań". Oczywiście że tak i właśnie dokładnie to mówią przeciwnicy wszechstronnej edukacji seksualnej. Dostępność środków antykoncepcyjnych zachęca dzieci, które nigdy nie były aktywne seksualnie, do szkodliwych i sprzecznych z prawem zachowań.
Dlaczego w sprawach seksualności nastolatków przyjęliśmy ochronną, a nie przeciwdziałającą taktykę? Niektórzy chcą nam wmówić, że stało się tak dlatego, ponieważ nasze dzieci nie są w stanie nad sobą Panować, więc bez względu na okoliczności i tak będą aktywne seksualnie. To nieprawda. Raport parlamentarnej komisji ds. dzieci, młodzieży i rodzin zidentyfikował prawdziwy powód: "W ciągu ubiegłych pięciu lat w coraz większym stopniu stosowaliśmy zasadę, że jest o wiele łatwiej rozdawać dzieciom pigułki niż uczyć poszanowania dla seksu i związku małżeńskiego". 5/386 To wcale nie młodzież się zmieniła, tylko metody, Przy pomocy których dorośli usiłują jej pomagać.
(...)

strona redakcyjna

wstęp (lub początek wstępu)

spis treści (lub początek spisu treści)

notka

Warning: mysqli_num_rows() expects parameter 1 to be mysqli_result, bool given in /chicago/linki2.php on line 44



Powrót