(...)
O ogniu piekielnym
Choć w obecnych dniach wielu znaleźć można takich, którzy przeczą istnieniu piekła, czy też, w jakiejś mierze, nieskończoności kaźni, nie uważamy za konieczne przywoływanie tu licznych dowodów na to, że jest takie miejsce, które zwiemy piekłem. W odczuciu chrześcijan, a do nich przecież kierujemy tę książkę, dowody takie są najzupełniej zbędne, zanadto szanują oni swą wiarę. Zaiste, po cóż szukać dalszego potwierdzenia istnienia piekła i kary wiecznej, skoro tak prorocy, jak i sam Chrystus, a także apostołowie i Ojcowie Kościoła, mało tego, nawet mahometanie i inni poganie uznają ten fakt za niepodważalny. Negujących go należy zatem zaliczyć w poczet głupców mówiących sobie w duchu, iż nie istnieje Bóg karzący za występki. Niewątpliwie można byłoby się zgodzić z tymi ludźmi, gdyby wszystko kończyło się z chwilą śmierci, gdyby nie miało być dnia zapłaty, gdyby, wreszcie, czeluście piekielne były mniej straszne. Wszystko to sprawia, że niedowiarkowie chwytają się wszelkich argumentów, byle tylko zachować złudzenia i uśpić lęk przed wieczną udręką. (...)