Zrodlo - informacje o książce

Co każdy mąż chciałby aby jego żona wiedziała o mężczyźnie

James C. Dobson

fragment tekstu:

(...)
Powaga mężczyzny
Przytoczony poniżej list do redakcji magazynu "Moody Monthly" ukazał się w jego lutowym numerze w 1979 roku.
Siedziałam w warsztacie i czekałam na wymianę tłumika w moim samochodzie. Przyszła tam też młoda mama z pięcioletnim synkiem i usiadła o dwa krzesła ode mnie. Po jakichś trzech minutach Mark zaczął się domagać czegoś do picia, pokazując na automat. - Nie, Mark-powiedziała mama - ale on wiedział, ja zresztą też, że przez to dawała do zrozumienia, że gotowa jest ulec. Chłopiec więc , bezzwłocznie rozpoczął swą kampanię. Zamierzył się, jak by chciał ją uderzyć. Rzucił się na podłogę i krzyczeć. Oskarżył matkę, że go nie kocha. Mówił rzeczy, których chłopcom mówić nie wolno. Tego było za wiele. Zwróciłam się do młodej kobiety: - Bardzo panią proszę, przez wzgląd na chłopca, niech go pani skarci! Kiedyś on za to pani podziękuje. Niech pani kupi książkę Jamesa Dobsona Zasady nie są dla tchórzy " dla jego i pani dobra.
Kupiła? Nie wiem. A wy - kupicie? Mam nadzieję.
List nie był podpisany, nie mam więc możliwości złożenia autorce podziękowań za tę wspaniałą rekomendację. Ze swojej strony wiem, co czuła. Widziałem takich chłopaczków na lotniskach, w restauracjach i sklepach całego kraju. Jest mi niezwykle trudno zachować spokój, gdy widzę, jak małe dziecko terroryzuje rodziców i manewruje nimi jak chce. Rzadko bywam tak śmiały jak autorka cytowanego listu, choć raz zdarzyło mi się spytać matkę takiego czteroletniego wulkanu o imieniu Tara, czy to imię nie ma przypadkiem czegoś wspólnego ze słowem "terror". Nie otrzymałem odpowiedzi.
Są dzieci, które wobec braku przewodniej roli rodziców stają się nieznośne i oporne, szczególnie w miejscach publicznych. Najlepszym przykładem tego zjawiska jest dziesięcioletni Robert, pacjent mojego dobrego przyjaciela, doktora Williama Sloneckera. Slonecker, podobnie jak wszyscy jego współpracownicy, na wspomnienie Roberta dostaje gęsiej skórki. Wszystko w klinice bło obiektem jego ataków - bawił się narzędziami, telefonami, kartotekami. Matka nie mogła nic na to poradzić, no może poza kręceniem głową.
Podczas jednego z badań Slonecker zauważył w uzębieniu chłopca kilka ubytków, trzeba więc było skierować go do dentysty. Kogo jednak polecić? Skierowanie Roberta do któregokolwiek z przyjaciół oznaczało koniec znajomości.(...)

strona redakcyjna

wstęp (lub początek wstępu)

spis treści (lub początek spisu treści)

notka

Warning: mysqli_num_rows() expects parameter 1 to be mysqli_result, bool given in /chicago/linki2.php on line 44



Powrót