(...)
Boże "zgorszenie"
Długo się zastanawiałem, czy można przyjść do was z wezwaniem do czytania Ksiąg Pisma Świętego Starego Testamentu. Jest to wprawdzie żądanie Soboru. Kościół pragnie, aby całość Pisma Świętego stanowiła fundament naszego religijnego życia. Ale te Jego wezwania są stosunkowo świeże. Przez wieki Kościół wcale nie wzywał do indywidualnego czytania Pisma Świętego, lecz wręcz przeciwnie, nawet na to nie pozwalał. Pismo Święte wykładano wiernym z ambony, i powiedzmy sobie otwarcie, w wybranych fragmentach. Mimo, że od Soboru upłynęło już ponad 30 lat, jeszcze wielu nie może przestawić się na czytanie Nowego Testamentu, wielu ma opory, co do rozważania Ewangelii, nie mówiąc o Listach św. Pawła, a co dopiero mówić o Starym Testamencie.
Spotkałem takich, którzy otwierali Stary Testament i bardzo szybko zamykali przerażeni, że się nim gorszą. Mówią: "ja nie mogę tego czytać". Ale bądźmy konsekwentni, taka wypowiedź oznacza: ,,ja nie mogę słuchać Słowa Bożego". Przecież to mówi Bóg. Po wielu dyskusjach odważyłem się na podprowadzenie was do Starego Testamentu, rozumiejąc zamysł samego Boga. Każe On nam czytać Stary Testament po to, aby nas uodpornić na zgorszenie. Bóg chce nas "zgorszyć" po to, abyśmy "gorsząc się" Jego słowem zawartym w Piśmie Świętym, nie gorszyli się nigdy w życiu. To znaczy jeśli poznamy prawdę o człowieku, o jego wzlotach, bogactwie, zdumiewającym powołaniu, a równocześnie poznamy dno jego upadku; jeśli poznamy potęgę miłości Boga a równocześnie potęgę zła i wszystkie metody jego działania; poznamy słuchając przemawiającego Boga, który nam mówi o prawdzie tego świata, w jakim nam przyszło żyć, to wtedy, kiedy zobaczymy zło z bliska, kiedy będzie ono w zasięgu naszej ręki, nie zgorszymy się. Mówiąc prościej, nie sięgniemy po to zło, ono nas nie zniszczy, nie powali na ziemię. A jeśliby się tak stało, to potrafimy znaleźć drogę do powstania.